Szkoleniowiec grozi, że odejdzie, jeśli prezes Massimo Moratti nie kupi w styczniu czterech nowych piłkarzy.
Wydawało się, że do Abu Zabi Benitez jechał z duszą na ramieniu. Inter nie zwolnił go tylko dlatego, że nikt inny nie zdążyłby przygotować drużyny do klubowych mistrzostw świata. Teraz, gdy tytuł należy do niego, role się odwróciły. To Benitez mówi o zawiedzionych nadziejach, niedotrzymanych obietnicach i niewesołych perspektywach i grozi, że jeśli nie zostaną spełnione jego warunki, opuści Mediolan.
Trener przypomniał, że w poprzednim sezonie Inter wydał na nowych zawodników 80 milionów euro, a po jego przyjściu do klubu - zero. Kontuzja jednego nawet gracza stawia pod znakiem zapytania skuteczność całego zespołu. Benitez żąda też pełnej kontroli nad piłkarzami.
Prezes Moratti, jak pisze prasa, nie spodziewał się, że Hiszpan w momencie największego triumfu wyrzuci z siebie nagromadzoną przez pół roku gorycz. Nie może mu jednak niczego zarzucić, ponieważ Benitez zrobił to w sposób kulturalny, bez podnoszenia głosu.
gaw