W trakcie meczu pierwszej rundy w Dausze z Lucie Safarovą polska tenisistka wdała się w awanturę z sędzią. Przy stanie 5:4 i 15-15 dla Polki sędzia liniowy wywołał aut po uderzeniu Czeszki, jednak natychmiast skorygował swą decyzję. Wymiana została przerwana.
Agnieszka wzięła challenge i zażądała sprawdzenia piłki. Okazało się, że ta skubnęła jednak linię. Radwańska myślała, że ma prawo sprawdzać i w przypadku, gdyby się myliła, punkt zostanie powtórzony. Inną interpretację zastosował jednak sędzia Kader Nouni. Przyznał punkt Safarovej i mimo długich protestów krakowianki oraz wizyty na korcie supervisora, nie zmienił decyzji - przypomina "Przegląd Sportowy".
Po całym zajściu Agnieszka Radwańska w rozmowie z gazetą nazwała arbitra matołem.
- Zaraz po meczu dostałam oficjalne przeprosiny w biurze WTA. Przyznali, że popełnili niewybaczalny błąd - opowiadała gazecie Agnieszka Radwańska. - Co myślę o arbitrze? Ten człowiek jest dla mnie skończony. To matoł, który nie rozumie, na czym polega ta gra. Nie wiem jak mógł nie znać tych oczywistych przepisów. Przecież to nie ja przerywałam wymianę - tłumaczyła "Przeglądowi Sportowemu" zdenerwowana Radwańska.
Władze WTA jeszcze raz przyznały, że arbiter pomylił się w spotkaniu Radwańskiej z Safarovą.
"WTA jeszcze raz przyjrzała się decyzji sędziego głównego i według przepisów WTA punkt powinien zostać powtórzony. WTA już przeprosiła Panią Radwańską. Choć arbiter prowadzący tamten mecz należy do najlepszych na świecie, w każdym sporcie, w którym dochodzi do ludzkiej oceny, może dojść do takich pomyłek" - napisał w oficjalnym oświadczeniu przesłanym "Gazecie Wyborczej" i Sport.pl Ben Wyatt, który w WTA pełni funkcję dyrektora ds. komunikacji na Europę.
Wideo z kłótni Agnieszki Radwańskiej w Dausze:
man, Przegląd Sportowy, youtube, sport.pl, polskieradio.pl