Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Paweł Klocek 14.05.2011

Asseco Prokom pokonane w Zgorzelcu

Zespół PGE Turów Zgorzelec wygrał u siebie z Assceco Prokom Gdynia i wyrównał stan rywalizacji o mistrzostwo Tauron Basket Ligi.
PGE Turów Zgorzelec - Asseco Prokom GdyniaPGE Turów Zgorzelec - Asseco Prokom Gdyniafot. PAP/Grzegorz Hawałej

Pierwsza kwarta była fatalna w wykonaniu aktualnych mistrzów Polski. Przez dziesięć minut zdobyli zaledwie 8 punktów. Natomiast gospodarze wykorzystali słabszą dyspozycję przeciwnika, choć sami mieli również kłopoty ze skutecznością. Koszykarze ze Zgorzelca nadrabiali walecznością (szczególnie zbiórkami w ataku).

W połowie drugiej kwarty wielka niepewność zawitała do PGE. Thomas - jedyny rozgrywający drużyny gospodarzy - w walce o piłkę doznał niebezpiecznego urazu. Od tego momentu podopieczni Jacka Winnickiego grali bez swojego lidera. Zespół Asseco nie wykorzystał tej okazji do zniwelowania przewagi, a na minutę przed końcem pierwszej połowy Thomas wrócił na parkiet.

Zawodnicy Tomasa Pacesasa trzecia kwartę rozpoczęli bardzo skoncentrowani i szybko odrobili ośmiopunktową stratę. Od tego momentu gra rozpoczęła się od nowa. Koszykarze obydwu drużyn wręcz "gryźli" parkiet. Spowodowało to niewiarygodnie niską skuteczność w rzutach z gry, a po 30 minutach na tablicy widniał wynik 36:33.

Początek czwartej kwarty podobnie jak jak końcówka poprzedniej należała do gospodarzy. Niemalże bezbłędny był Michael Kuebler. Dzięki temu zespół Turowa wypracował osiem punktów przewagi. Końcówka meczu była bardzo zacięta, gospodarze utrzymywali przewagę, ale Asseco nie dawało za wygraną. Mistrzowie Polski jednak nie odrobili strat i ostatecznie ulegli gospodarzom.

Najwięcej punktów dla zwycięzców rzucił dziś Daniel Kickert - 16, a dla Asseco Prokom Daniel Ewing - 13.

Zespoły rywalizują do czterech zwycięstw. Piąte spotkanie odbędzie się we wtorek w Gdyni, a szósty mecz zaplanowano w Zgorzelcu w piątek.

Powiedzieli po meczu:

Jacek Winnicki, trener PGE Turów Zgorzelec: Zagraliśmy z determinacją, gdyż wiedzieliśmy, jaką wagę ma dla nas to czwarte spotkanie. Po jednym dniu odpoczynku to był ogromny wysiłek, ale jestem dumny i gratuluję zawodnikom tak dobrej obrony. Po czterech meczach jesteśmy w takie samej sytuacji jak Asseco, atut parkietu w tej rywalizacji nie ma znaczenia.

- Zgadzam się, że to nie był piękny, porywający mecz. Nie trafialiśmy z czystych pozycji, podobnie jak Asseco, ale i takie mecze zdarzają się w finale, gdy stawka jest najwyższa. Walka na tablicach była kluczowa - wygrywaliśmy ją przez większą część meczu i dopiero w końcówce zrobiło się dla nas niebezpiecznie, ale potrafiliśmy uspokoić grę i odskoczyć rywalom.

Tomas Pacesas, trener Asseco Prokom Gdynia: Przegraliśmy na własne życzenie. Mój zespół to była kompletnie inna drużyna niż dwa dni temu, w trzecim spotkaniu. Nie trafiliśmy z czystych pozycji. Oprócz Daniela Ewinga i Ronnie Burrella nie było żadnego zawodnika, który pomógłby w ataku, wyglądało to fatalnie. Owszem, na początku Turów bronił nieźle, ale tylko na początku. Zły początek zaważył na losach spotkania. Potem to my popełnialiśmy błędy. Nasze statystyki wykazują, że mieliśmy jeszcze więcej strat niż oficjalnie policzone 15. 

PGE Turów Zgorzelec - Asseco Prokom Gdynia 54:48 (15:8, 11:10, 10:15, 18:15)

PGE Turów Zgorzelec - Daniel Kickert 16, David Jackson 9, Torey Thomas 9, Michale Kuebler 6, Robert Tomaszek 5, Michał Gabiński 3, Konrad Wysocki 3, Bartosz Bochno 2, Ivan Zigeranovic 1;

Asseco Prokom Gdynia - Daniel Ewing 13, Ronnie Burrell 10, Adam Hrycaniuk 8, Filip Widenow 6, Tommy Adams 3, Ratko Varda 3, Piotr Szczotka 2, Qyntel Woods 2, Courtney Eldridge 1, Robert Witka 0, Krzysztof Szubarga 0, Przemysław Frasunkiewicz 0;

Stan rywalizacji play off (do czterech zwycięstw) 2-2.

pk