Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Marcin Nowak 01.06.2011

Gdyby FIFA była państwem - trzeba by je zbombardować

Cały świat nie kryje oburzenia po wyborze na kolejną kadencję szefa FIFA - Szwajcara Josepha Blattera. Nic dziwnego - rządzona przez niego organizacja bardziej przypomina mafię, niż federację piłkarską.
Wybory szefa FIFAWybory szefa FIFAfot. PAP/EPA

Przez media na całym świecie przelała się fala krytyki po wyborach prezydenta Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej. Najtrafniej wyraził to chyba katarski Gulf Times. W komentarzu czytamy: "Gdyby FIFA była państwem - ONZ mogłoby poważnie rozważyć zmianę reżimu. Na ziemi pojawiliby się żołnierze, w powietrzu myśliwce pilnowałyby stref zakazu lotów a sterowane laserem rakiety skierowano by na wzmocnione bunkry, gdzie najprawdopodobniej ukrywałby się przerażony Sepp Blatter z bandą swoich najbliższych kumpli".

Nie trudno się nie zgodzić z katarskim dziennikiem. Problem w tym, że także i pochodzący z tego kraju szef Azjatyckiej Federacji (AFC) - Mohamed bin Hammam musiał wycofać się z wyścigu o fotel prezydenta FIFA po podejrzeniach korupcyjnych.

Bin Hammam jest oskarżany o kupowanie głosów członków Komitetu Wykonawczego przed wyborem Kataru na organizatora mistrzostw świata w 2022 roku. Oczywiście oskarżeń nie uniknął też sam Blatter. Bin Hammam zarzucił byłemu szefowi Światowego Towarzystwa Przyjaciół Pasów do Pończoch, że wiedział o wspomnianej korupcji, ale nic z nimi nie zrobił.

I tak się to kręci. Prawda jest taka, że FIFA już od dłuższego czasu - czyli od wyboru na szefa tej organizacji Brazylijczyka Joao Havelange'a w 1974 roku po dzisiejszy reżim Seppa Blattera - gnije od środka. Skandale korupcyjne, wpadki organizacyjne, kupowanie głosów przedstawicieli państw, o których nikt nawet nie słyszał, bezmyślne szastanie forsą urzędników FIFA, ściąganie gigantycznych haraczy od telewizji, reklamodawców, poszczególnych federacji, czy wreszcie - polityków, którzy chcą organizować najważniejsze imprezy piłkarskie w swoim kraju oraz brak jakichkolwiek znaczących reform w anachronicznej piłce nożnej to pasmo ostatnich lat działalności FIFA.

Problem polega na tym, że niestety FIFA państwem nie jest. Nie można jej zbombardować i wprowadzić demokrację. Ta wszechwładna organizacja nie jest też zwyczajną mafią, którą prokuratorzy i policjanci do spraw zwalczania przestępczości zorganizowanej są w stanie doprowadzić przed oblicze wymiaru sprawiedliwości.

To pewnego rodzaju supermafia - grupa nietykalnych kolesi, którzy chcą się tylko nachapać, nie zwracając przy tym uwagi na głowy państw, śledczych, funkcjonariuszy, czy wreszcie - zwykłych kibiców. Bo dlaczego nie można wprowadzić wideo powtórek w piłce nożnej? Bo straci na tym płynność gry? Wolne żarty. Bo wtedy ciężko będzie ustawić jakikolwiek mecz. A to, że supermafia w jakiś sposób czerpie profity od mafii zwykłej, gangsterów, takich jak "Fryzjer" jest niemal pewne.

Najbardziej przerażająca jest jednak skala tej organizacji przestępczej. Od szefa FIFA, poprzez UEFA, polityków, PZPN, gang "Fryzjera", związkowego obserwatora, trenera, arbitra, na reprezentancie kraju kończąc. Tak rozpościera się ten korupcyjny szlak. I jak na razie - nikomu nie zależy/nikt nie potrafi go przerwać. Bardzo żałuję, że FIFA to nie państwo. Byłoby to o wiele prostsze.

Skomentuj tekst o wyborach FIFA na blogu - Na Spalonym

Marcin Nowak, polskieradio.pl