Logo Polskiego Radia
PAP
Aneta Hołówek 08.06.2011

Apelacja "Starucha" odrzucona

Zakaz stadionowy orzeczony wobec Piotra S., "Starucha", nieformalnego przywódcy kibiców Legii, skazanego za obraźliwe hasła wobec właścicieli klubu, jest już prawomocny.
Apelacja Starucha odrzuconapolicja.gov.pl

Warszawski sąd oddalił w środę apelację obwinionego w tej sprawie.

- Nie możemy dopuszczać, aby wulgarne słowa padały pod adresem kogokolwiek, dla takich zachowań nie ma akceptacji. Represja karna w tym zakresie musi ulec zaostrzeniu - uzasadniał sędzia warszawskiego sądu okręgowego Janusz Cieszko. Dodał, że ma nadzieję, iż sądy rejonowe będą orzekały kolejne zakazy stadionowe wobec osób niepodporządkowujących się poleceniom służb porządkowych.


Według sędziego bez takich zdecydowanych reakcji będziemy mieli problemy na Euro 2012 Podkreślił, że zakaz orzeczony wobec "Starucha" jest "absolutnie zasadny".

Obrona twierdzi, że to nagonka

Reprezentujący Piotra S. mec. Adam Woźny mówił, wnioskując wcześniej o odesłanie sprawy do ponownego rozpoznania przez sąd I instancji, że nie można patrzeć na ten proces pod kątem dnia dzisiejszego i medialnych doniesień.

- Niech sąd nie idzie tropem nagonki na Piotra S. - apelował. Wnioskował także o przesłuchanie w sprawie prezesa Legii.


Nieszczęśliwy splot wydarzeń - „Staruch” chory i po wypadku

Po raz pierwszy apelacja w tej sprawie miała być już rozpoznana w końcu kwietnia. Wówczas obrońca S. przedłożył zaświadczenie, że jego klient przebywa w szpitalu "z zakażeniem górnych dróg oddechowych".

W maju obrońca S. poinformował sąd, że jego klient uległ wypadkowi, ma złamanie dłoni, przeszedł operację i ma zwolnienie do 26 czerwca.

- Był to nieszczęśliwy zbieg okoliczności, natomiast mój klient sam złożył apelację i chce uczestniczyć w rozprawie - zapewniał. Wtedy sąd zdecydował się, w związku z tym zwolnieniem, wezwać na czerwcową rozprawę biegłego lekarza.

W środę sędzia pytał lekarza, czy "teoretycznie Piotr S. mógł stawić się przed sądem". "Gońcy sądowi z wezwaniem o terminie sprawy w domu go nie zastali, czyli może się poruszać, nogi ma sprawne" - pytał sędzia. Lekarz odpowiedział, że obwiniony może opuszczać dom, a dawki leków przeciwbólowych, jakie powinien przyjmować, nie powinny powodować zaburzeń percepcji.

"W związku z faktem, że stawiennictwo obwinionego nie jest obowiązkowe, a biegły nie wykluczył możliwości takiego stawiennictwa, sąd postanowił rozpoznać apelację w dniu dzisiejszym" - zdecydował sędzia.

Zdarzenia ze Staruchem w roli głównej

Sprawa dotyczyła zdarzeń z października 2009 roku, gdy przed meczem Legii Warszawa z Ruchem Chorzów spiker prosił o uczczenie chwilą ciszy pamięci Jana Wejcherta, jednego z założycieli władającej Legią spółki ITI. "Staruch" jako wodzirej kibiców zaintonował wtedy okrzyk "Jeszcze jeden!", adresowany do Mariusza Waltera, drugiego ze współwłaścicieli. Krzyczeć nie przestał mimo interwencji służb porządkowych, nie podporządkował się poleceniom służb porządkowych. Ochroniarze siłą wyprowadzili go ze stadionu.

W końcu maja warszawska prokuratura przesłała natomiast do sądu akt oskarżenia przeciwko "Staruchowi" w związku z innym zdarzeniem. Po jednym z meczów "Staruch" uderzył w twarz piłkarza Legii Jakuba Rzeźniczaka. Grozi mu za to do roku więzienia.

ah