River Plate Buenos Aires to najbardziej utytułowany argentyński klub. Jednak po czwartkowej porażce z Club Atlético Belgrano 0:2 w pierwszym meczu barażowym o utrzymanie się w ekstraklasie, drużyna może spaść do drugiej ligi po raz pierwszy w historii.
Obojętni na to nie pozostali kibice, którzy na 20 minut przerwali spotkanie na początku drugiej połowy. Po bramce strzelonej przez Cesara Pereyrę w 50. minucie (na 0:2) pokonali ogrodzenie oddzielające trybuny od murawy i szydzili z piłkarzy swojej drużyny. Fani starli się też z policją, która użyła gazów łzawiących i armatek wodnych, aby przywrócić porządek.
Mecz rewanżowy odbędzie się w niedzielę 26 czerwca na stadionie River Plate w Buenos Aires. Początkowo spekulowano, że rozegrany zostanie bez udziału publiczności. Ostatecznie Argentyńska Federacja Piłkarska (AFA) pozwoliła fanom na wejście na obiekt. Na trybunach ma zasiąść 45 tys. kibiców River Plate i 2,5 tys. Belgrano.
Kolejne zamieszki nieuniknione?
Spodziewano się bowiem, że zamknięcie stadionu dla publiczności może wywołać jeszcze większą złość i frustrację, co spowoduje zamieszki wokół obiektu. Na stadionie i wokół niego porządku ma pilnować 2,5 tys. funkcjonariuszy policji.
Na jednym z bannerów przed stadionem jest napis: "Zabij, albo zostaniesz zabity". Dlatego władze Belgrano opowiadały się za rozegraniem meczu bez udziału kibiców.
- Oczywiście zaakceptowalibyśmy decyzję o meczu "przy zamkniętych drzwiach". Najważniejsze jest ludzkie życie. Dopiero potem liczy się mecz - powiedział dyrektor generalny Belgrano Armando Perez.
Od utworzenia zawodowej ligi w 1931 roku River Plate nigdy nie opuścił elity, podobnie jak dwa inne kluby ze stolicy - Boca Juniors oraz Independiente.
River Plate jest 33-krotnym mistrzem Argentyny (po raz ostatni zwyciężył w mistrzostwach Apertura w sezonie 2008/2009) i dwukrotnie triumfował w najważniejszych rozgrywkach klubowych na kontynencie - Copa Libertadores (1986, 1996).
man