Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Martin Ruszkiewicz 26.07.2012

Nad wszystkim czuwa gospodarz domu!

"Zarówno Placzyński, jak i Lato w pojedynkę nie mieliby szans zawładnąć polską piłką, ale razem..." - pisze w swoim felietonie dziennikarz Polskiego Radia Tomasz Kowalczyk.
Nad wszystkim czuwa gospodarz domuFlickr/skoczek

Gdy w dobie kryzysu cena domu spada na łeb na szyję, należy go sprzedać jak najszybciej, ponieważ zaraz może stracić na wartości jeszcze bardziej. Z takiego założenia wychodzi nowoczesny "dobry" gospodarz. Wspomniany dom to Polski Związek Piłki Nożnej, a tym gospodarzem jest wiecznie roześmiany Grzegorz Lato, prezes krajowej federacji piłkarskiej. Równie szeroko śmieje się nabywca, to z kolei Andrzej Placzyński, przedstawiciel firmy Sportfive na Polskę, który kupuje "nieruchomość" za bezcen, ale poprzedniemu właścicielowi nie każe się wcale wyprowadzać, to on jednak zajmuje salon, wypychając króla strzelców mistrzostw świata na przedpokój.

Pakt Twardowskiego z diabłem

Historia sprzedaży domu przypomina sławetną transakcję od której mijają właśnie trzy lata. PZPN prawdopodobnie za kwotę 60 milionów euro plus bonusy, podpisał tajemniczy kontrakt ze Sportfive, firmą pośredniczącą w sprzedaży praw telewizyjnych. Do dziś mało kto wie, jakie dokładnie dobra sprzedano za wspomnianą sumę, wiadomo natomiast, że umowa ma obowiązywać przez 10 lat. To swoisty cyrograf dający kupującemu wiele praw i mało obowiązków, a dla sprzedającego jest tym czym pakt Pana Twardowskiego z diabłem. Sprawa podpisania tajemniczej umowy miała być szybko wyjaśniona o co apelował członek zarządu PZPN Jacek Masiota. Minęły 3 lata, a kontrakt jak obowiązywał, tak obowiązuje, niewiadomo nawet czy zmiana przepisów w sprzedaży praw do transmisji (konieczność kupowania ich przez telewizje bezpośrednio od UEFA), do której dojdzie w 2014 roku spowoduje konieczność renegocjowania kontraktu. Podstawa umowy to oczywiście prawa telewizyjne, ale Sportfive zajmował się też sprzedażą koszulek, szalików i innych gadżetów za pewną prowizję. Jaką? - Nie wiadomo - rozkłada ręce Rudolf Bugdoł wiceprezes PZPN. Specjalista ds. organizacyjno-finansowych w podobnym tonie wypowiadał się 36 miesięcy temu.

- Nie mam pojęcia, jak Andrzej (Placzyński - przyp.red) to robi, po prostu jest chyba dobrym biznesmenem - konstatuje Nikolaus von Doetinchem z konkurencyjnej dla Sportfive - UFA Sports.

- Trochę nas dziwi, że do rozmów nie została dopuszczana żadna inna firma, byliśmy gotowi zapłacić więcej niż Sportfive - dodaje Jacques Boué, kolejny Managing Director UFA Sports - Obiecano nam, że będzie przetarg, jednak w 2009 roku zaraz po powrocie prezesa Laty z RPA, gdzie towarzyszył mu Placzyński, podpisano kontrakt nie prosząc nas nawet o wysłanie oferty - zaznacza.

Pytań jest mnóstwo

PZPN nie musiał ogłaszać przetargu, stowarzyszenia są zwolnione z konieczności przeprowadzania tej czynności, jednak słowa Grzegorza Laty, że wybrano najlepszą propozycję zakrawają na kpinę. Dlaczego nikt nie chciał chociaż spojrzeć ,co do zaoferowania ma konkurencja? Pytania można mnożyć, czemu umowa jest podpisana na tak długo, skoro na coś podobnego nie zdecydowała się żadna inna federacja w Europie? - Gdyby Polska wyszła z grupy w czasie Euro 2012 znalazłaby się w gronie ośmiu najlepszych drużyn Starego Kontynentu, 60 milionów euro można by wtedy zapłacić związkowi za same prawa do eliminacji MŚ 2014 - twierdził Robert Kaczyński z firmy Go & Goal. Dla porównania w Hiszpanii ostatni kontrakt zawarty między krajową federacją a nabywcą praw był podpisany na pięć lat, we Włoszech na trzy, a tamtejsza federacja rocznie zarabiała około 40 milionów euro. UFA, Infront, Kentro, co o tych firmach i regułach rynku może wiedzieć Lato?

- Pewnie myśli, że to nazwy stacji benzynowych - śmiał się na łamach magazynu "Futbol" Zbigniew Boniek poproszony o komentarz w tej sprawie.

Placzyński - przedstawiciel salonu

Co takiego ma w sobie Andrzej Placzyński, że potrafił zjednać sobie ludzi futbolu i podpisać kontrakt stulecia? Na pewno nigdy nie zrobił nic złego piłkarskim włodarzom. W środowisku jest znany co najmniej od trzynastu lat, gdy zaczął kręcić się w towarzystwie Michała Listkiewicza, ówczesnego prezesa PZPN. Jedna z legend głosi, że to po spotkaniu Placzyńskiego w warszawskiej saunie, szef związku zmienił zdanie w sprawie obsady na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski. Zamiast Franciszka Smudy, w 1999 roku trenerem kadry został Jerzy Engel, a Smuda na swoją kolejną szansę musiał poczekać aż 10 lat. Bez akceptacji szefa Sportfive trenerem kadry nie zostałby też Paweł Janas, a zatrudnienie Leo Beenhakker było jego autorskim pomysłem.

W 2005 roku tygodnik "Wprost" ujawnił, że Placzyński w latach 80. pracował w Wiedniu dla XIV wydziału I Departamantu MSW, czyli w jednostce do zadań specjalnych, gdzie był zarejestrowany jako Andrzej Kafarski. Nazwisko porucznika Kafarskiego znajduje się z kolei w aktach sprawy ojca Hejmo, posądzonego o współpracę z SB. Przeszłość nie ma żadnego znaczenia nie chce o niej rozmawiać – odpowiada pytany o nią Placzyński, o szczegółach umowy rozmawiać nie może.

Z kolei Grzegorz Lato do sprawy odnosić się nie chce - wszystko już zostało powiedziane - twierdzi senator V kadencji z ramienia SLD. Grzegorz Lato to zupełnie inna osoba jako polityk, a inna jako piłkarz. Na boisku był prawdziwym wodzem, w obecnej roli, tak jak i w parlamencie zupełnie nie potrafi się odnaleźć. Mimo rozlicznych skandali, które zdarzają się mniej więcej raz na pół roku Lato nie ma z kim przegrać w nadchodzących wyborach na sternika związku. Jego kontrkandydatami zostali Zdzisław Kręcina były sekretarz generalny PZPN, zwolniony po aferze taśmowej i Ryszard Czarnecki, europoseł, który jest jednak bez poparcia w środowisku, większym poparciem cieszył się Ryszard Forbrich ps. "Fryzjer", ale jemu start w wyborach może uniemożliwić fakt, że odsiaduje wyrok za korupcję w tzw. sprawie Arki Gdynia.

Zarówno Placzyński, jak i Lato w pojedynkę nie mieliby szans zawładnąć polską piłką, razem uzupełniają się jak Stanisław Anioł z Zenobiuszem Furmanem w komediowym serialu "Alternatywy 4". Lokatorom czyli przedstawicielom środowiska piłkarskiego, przy takim układzie, pozostaje tylko zaśpiewać słynną serialową piosenkę: "Nad wszystkim czuwa gospodarz domu! Nie da on krzywdy zrobić nikomu! Zawsze pomoże o każdej porze! Tylko co będzie z piłką? O, mój Boże!"

Tomasz Kowalczyk, mr, polskieradio.pl, PR1