Logo Polskiego Radia
PAP
Marcin Nowak 18.10.2012

PZPN szacuje straty po meczu z Anglią

Na dzień przed zjazdem sprawozdawczo-wyborczym, PZPN ogłosi, jakiej wielkości straty finansowe poniósł w związku z przełożeniem meczu Polska - Anglia.
Polak Paweł Wszołek (z tyłu) walczy o piłkę z Anglikiem Glenem Johnsonem podczas meczu eliminacyjnego piłkarskich mistrzostw świata w WarszawiePolak Paweł Wszołek (z tyłu) walczy o piłkę z Anglikiem Glenem Johnsonem podczas meczu eliminacyjnego piłkarskich mistrzostw świata w WarszawiePAP/Bartłomiej Zborowski

Mecz eliminacji MŚ 2014 Polska - Anglia miał być rozegrany we wtorek o godz. 21. Został przełożony na środę z powodu złego stanu murawy na Stadionie Narodowym. Po kilkugodzinnych opadach deszczu boisko było zalane wodą. Delegat FIFA, po konsultacjach z sędziami, a wcześniej przedstawicielami obu ekip, uznał, że w takich warunkach rozegranie meczu jest niemożliwe.
PZPN w środę podjął decyzję o wystąpieniu z roszczeniami do Ministerstwa Sportu i Turystyki, reprezentowane przez Narodowe Centrum Sportu, o naprawienie szkód w związku z nierozegraniem wtorkowego pojedynku.
- Przełożenie meczu zdublowało koszty organizacyjne - zatrudnienie ochrony, stewardów, kateringu czy choćby zakwaterowania reprezentacji, która musiała zostać w hotelu noc dłużej. Największe straty będą wynikać ze zwrotu za niewykorzystane bilety. W tej chwili trudno oszacować jaka to będzie kwota, kibice dopiero się zgłaszają - powiedział członek zarządu związku Jacek Masiota.
We wtorek nad bezpieczeństwem zgromadzonych na stadionie czuwali pracownicy firmy Impel, za której wybór odpowiadało NCS. Dzień później z kolei na obiekcie, decyzją PZPN, pojawili się ochroniarze z agencji Zubrzycki. Jak poinformowała rzeczniczka związku Agnieszka Olejkowska, zmiana nie była wynikiem dopuszczenia do wtargnięcia na murawę kibiców w pierwotnym terminie rozgrywania spotkania.
- Zgodnie z zawartą umową, to NCS było odpowiedzialne za zatrudnienie ochroniarzy obecnych na stadionie we wtorek. W środę nie było już jednak odpowiedniej liczby osób, dlatego załatwiliśmy dodatkową firmę - zaznaczyła Olejkowska.
W przyszły czwartek, dzień przed walnym zebraniem sprawozdawczo-wyborczym PZPN, ustępujący zarząd prawdopodobnie poda kwotę, jakiej będzie się domagał związek od ministerstwa.
Masiota podkreślił, że największą winą ze strony operatora obiektu nie jest kwestia związana z niezamknięciem dachu, ale fatalnym przygotowaniem boiska. - Przy padającym deszczu można rozgrywać mecze, tymczasem murawa Stadionu Narodowego nie była na to przygotowana. Nie było przede wszystkim odpowiedniej warstwy drenażowej - zaznaczył Masiota.
Mecz Polaków z Anglikami rozegrano w środę i zakończył się remisem 1:1.

man