Logo Polskiego Radia
PAP
Aneta Hołówek 18.01.2013

Armstrong ośmieszył ścigających doping. Alternatywą legalizacja sterydów!

Dyrektor Tour de Pologne Czesław Lang jest zbulwersowany nie tym, że Lance Armstrong przyznał się do stosowania zabronionych środków, ale show medialnym wokół sprawy i kompletną porażką systemu walki z dopingiem.
Lance ArmstrongLance Armstrongmateriały prasowe/Discovery Channel
Posłuchaj
  • Lance Armstrong w wywiadzie z Oprą Winfrey przyznał się do stosowania dopingu i przeprosił za to cały świat sportu. Zdaniem komentatora Eurosportu Igora Błahuta to może pomóc Armstrongowi w oczyszczeniu (IAR)
Czytaj także

Lance Armstrong powiedział w pierwszej części wywiadu telewizyjnego udzielonego Oprze Winfrey, że przyjmował doping przed każdym z siedmiu zwycięskich startów w Tour de France, zaś w skład jego "koktajlu" wchodziły: erytropoetyna, transfuzje krwi i testosteron. Jest pan zaskoczony?
Czesław Lang: Jestem zbulwersowany, ale nie tym, że Armstrong się przyznał. On już poniósł konsekwencje, stracił siedem zwycięstw w Tour de France i został dożywotnio zdyskwalifikowany. Bulwersuje mnie wielkie show, które robi się wokół tej sprawy. Atmosferę podgrzewano już od kilku dni. Pojawiały się przecieki, co powiedział Armstrong, kogo oskarżył. Przede wszystkim zbulwersowało mnie jednak to, że przez tyle lat nigdy nie wykryto u Armstronga najmniejszego śladu dopingu. Co to za testy? Za co my, organizatorzy wyścigów, płacimy?
Czy afera Armstronga nie odbije się negatywnie na całej dyscyplinie. Są podnoszone głosy, że kolarstwo może zniknąć z programu olimpijskiego, ponieważ jest sportem dopingowiczów.
Cz. L.: To jest stawianie sprawy na głowie. Owszem, w przypadku Armstronga system nie zdał egzaminu, ale z drugiej strony kolarze są najczęściej kontrolowanymi sportowcami, jako pierwsi zostali poddani rygorom paszportów biologicznych. Mogę powiedzieć z ręką na sercu, że kolarstwo jest dziś jedną z najczystszych dyscyplin. Osoby, które kwestionują jego miejsce w programie olimpijskim, chcą chyba nas ukarać za to, że prowadzimy realną walkę z dopingiem.
W pierwszej części wywiadu Armstrong nie oskarżył kolegów z peletonu, ale w drugiej podobno ma zaatakować władze Międzynarodowej Unii Kolarskiej.
Cz. L.: Jeżeli takie zarzuty są, to trzeba je przedstawić. Dużo mamy tych przecieków medialnych. Mówi się nam: pozostańcie państwo przy telewizorach, a dowiecie się w drugiej części wywiadu. To medialny cyrk.
Skoro system walki z dopingiem się skompromitował, to co należałoby teraz zrobić?
Cz. L.: Trzeba zastanowić się, kto korzysta z takiego stanu rzeczy. Otóż zarabiają pieniądze ci, którzy sięgają po doping, oraz oczywiście ci, którzy go produkują. Trzeba dotrzeć do źródła tego zła. Liczę na to, że Armstrong poruszy tę kwestię w drugiej części wywiadu. Na przyszłość widzę dwie możliwości. Pierwsza to sprawne procedury. Wprowadźmy, powiedzmy, miesiąc na wszystkie badania antydopingowe po wyścigu i po tym czasie nie kwestionujmy już wyników. Przetrzymywanie pobranych od kolarzy próbek przez całe lata, a potem dyskwalifikacje i ogłaszanie nowych zwycięzców wyścigów - to wszystko jest chore, wypacza sens sportowej rywalizacji. Alternatywą jest tylko zalegalizowanie dopingu.

PAP, ah