Logo Polskiego Radia
PAP
Aneta Hołówek 26.04.2013

Pogoń Szczecin - Korona Kielce. Hernani nie miał litości dla byłych kolegów

Pogoń Szczecin wygrała na własnym stadionie z Koroną Kielce 2:1 w meczu 24. kolejki piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasy. To pierwsze zwycięstwo piłkarzy ze Szczecina pod wodzą Dariusza Wdowczyka.
Strzałem głową Piotr Malarczyk (4) z Korony Kielce zdobywa gola w meczu T-Mobile Ekstraklasy z miejscową Pogonią, rozegranym w SzczecinieStrzałem głową Piotr Malarczyk (#4) z Korony Kielce zdobywa gola w meczu T-Mobile Ekstraklasy z miejscową Pogonią, rozegranym w SzczeciniePAP/Marcin Bielecki
Posłuchaj
  • Piotr Malarczyk, który strzelił gola dla Korony już w 4. minucie spotkania, tłumaczy przyczynę porażki swojego zespołu (IAR)
Czytaj także

Rzuty rożne rozstrzygnęły mecz Pogoni z Koroną. Dwa z nich na bramki zamienili piłkarze Pogoni, a jeden kielczanie i to oni schodzili z boiska pokonani.
Tydzień po meczu z warszawską Legią, trenowana przez Dariusza Wdowczyka Pogoń grała z innym jego byłym klubem - kielecką Koroną. Popularny "Wdowiec" przed laty wprowadził Koronę z III ligi do ekstraklasy, a że nie wszystkie mecze były wygrane tylko na boisku, właśnie ten wyczyn okupił pięcioletnią banicją w futbolu.
Z kolei trener Korony Leszek Ojrzyński 10 lat temu niedaleko Szczecina - w Stargardzie - rozpoczynał szkoleniową karierę u boku Jerzego Engela juniora, trenując drugoligowych (obecna I liga) Błękitnych.
Potyczka z Koroną szczególny sentyment budziła też u dwóch szczecińskich Brazylijczyków - Hernaniego i Ediego Andradiny. Obaj przez wiele lat bronili barw złocisto-krwistych i do tej pory są bardzo szanowani przez kibiców z Kielc.
Pogoń bardzo potrzebuje punktów, ale optymistyczne prognozy kibiców - z kim wygrać, jak nie z Koroną - tonowała tabela wiosny, z której wynikało, że zespół z Kielc jest w tym roku trzecią siłą ligi. Z drugiej strony Korona od roku nie wygrała meczu na wyjeździe. Ostatnio zdobyła trzy punkty 28 kwietnia 2012 w Bełchatowie (2:0). Na dodatek obronę gości przetrzebiły kartki i kontuzje. Trener Ojrzyński nie mógł skorzystać z leczących urazy Pavola Stano, Tomasza Lisowskiego i Pawła Golańskiego oraz pauzującego za kartki Vlastimira Jovanovica.
Portowcy przed tym meczem też mieli "imponującą", pięciomiesięczną przerwę od ostatniego zwycięstwa, które odnieśli 1 grudnia z Podbeskidziem (2:0).
Pierwsza akcja Korony przyniosła prowadzenie zespołowi z Kielc. W dość przypadkowy sposób Hernani wybił piłkę na róg. Z niego centrował Paweł Sobolewski, a najwyżej wyskoczył Piotr Malarczyk i strącił piłkę do siatki.
W 11 min. mogło być po meczu, ale Michał Janota, mając przed sobą tylko Dusana Pernisa, nie zdołał go pokonać.
Potem trzykrotnie próbował szans Donald Djousse, ale bronił Zbigniew Małkowski, a raz wyręczył go słupek. Korona też grała ładny, otwarty futbol i kilka razy Pernis musiał udowodnić, że zasługuje na miano podstawowego bramkarza Pogoni.
Potem w roli głównej wystąpili dwaj byli piłkarze Korony. W 28. min z lewego z rogu centrował Edi, a przypadkowo wybita spod bramki piłka wpadła na nogę Hernaniego, który ładnym wolejem pokonał Małkowskiego. W 44. min Edi centrował z prawego rogu i tym razem wprost na głowę swego rodaka, a Hernani pięknym szczupakiem "zdjął pajęczynę" z okienka bramki gości, dając prowadzenie portowcom.
W drugiej połowie kibice oglądali na boisku wiele walki, często z przekroczeniem przepisów. Sędzia Paweł Pskit równo rozdzielał żółte kartki pomiędzy piłkarzy obu zespołów, a kapitan Korony Kamil Kuzera i trener bramkarzy Maciej Szczęsny nie doczekali ostatniego gwizdka, wyrzuceni przez arbitra.
Najciekawszą sytuację podbramkową stworzyli gospodarze w 68. min, kiedy Małkowski w ekwilibrystyczny sposób wybronił piekielnie mocny strzał Takuyi Murayamy.

Powiedzieli po meczu:
Leszek Ojrzyński (trener Korony):
"Mecz zaczął się idealnie dla nas. Wiedzieliśmy, że presja, pod jaką znalazła się Pogoń, nie pomaga, a może usztywniać. Okazało się to prawdą i szybko objęliśmy prowadzenie. Później jeszcze mieliśmy czystą okazję na 2:0 i szkoda, że Janota jej nie wykorzystał. Potem przy stałych fragmentach gry powinniśmy lepiej kryć Hernaniego, który chciał się tu pokazać jako wieloletni gracz Korony. Liczyliśmy na to, że w drugiej połowie będziemy mieli przewagę. Obserwując grę Pogoni wiedzieliśmy, że ostatnie 20 minut zawsze ma gorsze. Jednak nie udało nam się strzelić ani jednego gola".
Dariusz Wdowczyk (trener Pogoni):
"Pokazaliśmy charakter, opadliśmy z sił, ale tak już będzie. Tak jest zespół przygotowany i teraz już nic się z tym nie da zrobić. To że się podnieśliśmy z 0:1, świadczy o naszym charakterze. W Warszawie też mogliśmy być może uzyskać remis, ale zabrakło strzelenia drugiej bramki. Dziś się nam to udało. W drugiej połowie broniliśmy się chaotycznie, styl był brzydki, ale efektem są trzy punkty i to jest najważniejsze. Nie rozmawialiśmy z Edim i Hernanim, o tym jak gra Korona. Wiemy, jak ona gra".

Pogoń Szczecin - Korona Kielce 2:1 (2:1).
Bramki: 0:1 Piotr Malarczyk (4), 1:1 Hernani (28), 2:1 Hernani (44).
Żółta kartka - Pogoń Szczecin: Adam Frączczak, Bartosz Ława, Adrian Budka, Donald Djousse, Edi Andradina. Korona Kielce: Michał Janota, Paweł Sobolewski, Kamil Kuzera, Bartosz Kwiecień, Mateusz Stąporski. Czerwona kartka za drugą żółtą - Korona Kielce: Kamil Kuzera (87-faul).
Sędzia: Paweł Pskit (Łódź).

Widzów 4 000.

Pogoń Szczecin: Dusan Pernis (48. Radosław Janukiewicz) - Adam Frączczak, Hernani, Maciej Dąbrowski, Emil Noll - Przemysław Pietruszka, Takuya Murayama (70. Takafumi Akahoshi), Bartosz Ława, Edi Andradina, Radosław Wiśniewski (56. Adrian Budka) - Donald Djousse.
Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Kamil Sylwestrzak, Bartosz Kwiecień (77. Łukasz Jamróz), Piotr Malarczyk, Tadas Kijanskas - Paweł Sobolewski (60. Mateusz Stąporski), Łukasz Sierpina, Artur Lenartowski, Michał Janota (60. Kamil Adamek), Kamil Kuzera - Maciej Korzym.

ah