Logo Polskiego Radia
PAP
Aneta Hołówek 27.06.2013

Wimbledon. Pokonał legendę: wygrał z Federerem, a także z jego ego

Roger Federer nie obroni tytułu sprzed roku w turnieju na trawiastych kortach w Wimbledonie. Szwajcarski tenisista przegrał w drugiej rundzie z Ukraińcem Serhijem Stachowskim. - Stało się, ale trzeba iść dalej - powiedział po meczu Szwajcar.
Roger Federer (z prawej) i Serhij StachowskiRoger Federer (z prawej) i Serhij StachowskiEPA/TOM HEVEZI

Federer to siedmiokrotny triumfator Wimbledonu (2003-2007, 2009, 2012), jego środowy rywal zajmuje w światowym rankingu dopiero 116. miejsce.
Tak wcześnie Federer nie odpadł na kortach Wimbledonu od 2002 roku, gdy pożegnał się z turniejem w pierwszej rundzie. Z kolei od 2004 roku - od turnieju French Open - Szwajcar nigdy nie odpadł w Wielkim Szlemie wcześniej niż w ćwierćfinale.
- Wygrałem z dwoma osobami. Pierwszą był Roger Federer. Drugą jego ego, czyli jeden po prostu najlepszy tenisista w historii na jego ulubionym korcie, Korcie Centralnym w Wimbledonie. To niesamowity dzień, którego nigdy nie zapomnę. Nie wiem jak to wszystko mogę wytłumaczyć inaczej jak tylko mówiąc, że to magia - powiedział Stachowski w krótkim wywiadzie dla telewizji po zejściu z kortu.
- To moje pierwsze zwycięstwo nad zawodnikiem z czołowej dziesiątki i to właśnie nad Rogerem, na jego trawie, gdzie jest legendą. Nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć? Z rywalami z Top 10 miałem do teraz bilans meczów zero do dziesięciu, może do jedenastu. Od dziś to na pewno będzie moje ulubione miejsce - dodał Ukrainiec zajmujący 116. miejsce w rankingu ATP World Tour.

fot:
fot: EPA/TOM HEVEZI

Słowa Stachowskiego są znamienne. Do Federera bowiem należy rekord 17 triumfów w Wielkim Szlemie, w którym po raz pierwszy w karierze odpadł w drugiej rundzie. Przegrywał swoje pierwsze mecze w tych turniejach sześciokrotnie, ale ostatnio miało to miejsce w maju 2003 roku, na paryskich kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa.
Rok po tamtej "wpadce", również w stolicy Francji, poniósł porażkę w trzeciej rundzie. Od tego momentu w kolejnych 36 występach w czterech najważniejszych turniejach w sezonie nie zdarzyło mu się odpaść wcześniej, niż w 1/4 finału. Odnotował w tym czasie 15 zwycięstw i siedem porażek w finałach
- To są tylko liczby. Jestem z nich dumny, ale nie przywiązuję do nich szczególnej wagi. Nie zgodziłbym się też z twierdzeniem, że dzisiaj "skończyła się pewna era". Zamierzam jeszcze przez kilka lat grać w tenisa i spróbuję tu zwyciężyć w przyszłym roku. Stało się, ale trzeba iść dalej. Liczę na dobre lato i udany koniec sezonu - zaznaczył Federer.
Przyznał, że liczył na zwycięstwo. "Jestem dzisiaj rozczarowany, bo porażki są zawsze trudne, a dla mnie tutaj szczególnie trudne. Jednak patrząc na ostatnie osiem miesięcy, to przecież wystąpiłem tu w listopadzie w finale ATP World Tour Finals. Zagrałem świetnie w Australian Open i miałem kilka bardzo dobrych wyników" - dodał.
Tenisista z Bazylei triumfował w Wimbledonie siedmiokrotnie, w latach 2003-2007, 2009 i 2012, czym zrównał się w ubiegłym roku z rekordzistami - Brytyjczykiem Williamem Renshawem (1881-86, 1888-89) i Amerykaninem Petem Samprasem (1993-95, 1997-2000).
W sumie w trzecim dniu 127. edycji Wimbledonu, z turniejem pożegnało się siedmioro byłych liderów rankingów ATP World Tour i WTA Tour. Los Federera podzielili bowiem w grze: Rosjanka Maria Szarapowa, Dunka o polskich korzeniach Caroline Wozniacki, Serbki Ana Ivanovic i Jelena Jankovic oraz Australijczyk Lleyton Hewitt, a poza kortem także Białorusinka Wiktoria Azarenka, która oddała mecz drugiej rundy walkowerem.
Środa przejdzie też do historii Wielkiego Szlema, ponieważ o losach aż siedmiu spotkań zadecydowały względy zdrowotne, bowiem miały miejsce cztery walkowery i trzy krecze. W dwóch przypadkach sytuacja ta dotyczyła Polaków. Belg Steve Darcis nie wyszedł do gry przeciwko Łukaszowi Kubotowi z powodu kontuzji barku, natomiast Czech Radek Stepanek poddał mecz Jerzym Janowiczem (nr 24.) przy stanie 3:6, 3:5 w wyniku problemów z lewym udem i plecami.

ah