Logo Polskiego Radia
PAP
Beata Krowicka 08.08.2013

Moskwa 2013: Adam Kszczot - czeka nas rosyjska ruletka

Dwukrotny młodzieżowy mistrz Europy Adam Kszczot, mimo niedawnej kontuzji stawu skokowego z optymizmem poleciał w czwartek do Moskwy na lekkoatletyczne Mistrzostwa Świata. - W biegu na 800 m czeka nas rosyjska ruletka - ocenił.
Adam KszczotAdam KszczotWikipedia/Kastom

Wszystko o mistrzostwach świata w Moskwie w specjalnym serwisie Polskiego Radia - Mistrzostwa świata w Moskwie.

Na stanowisku komentatorskim na stadionie Łużniki zasiądą dziennikarze sportowi Polskiego RadiaTomasz Gorazdowski, Cezary Gurjew i Rafał Bała.

PAP: Jak u pana ze zdrowiem? Staw skokowy już nie boli?
Adam Kszczot: Fizycznie czuję się nieźle. Z każdym dniem mniej boli. Mimo wszystko trochę jeszcze odczuwam dyskomfort. To nie są rzeczy, które się goją w dwa, trzy dni, a nawet trzy tygodnie. Dzięki pracy fizjoterapeutów udało się to wszystko wyprowadzić na prostą w bardzo szybkim czasie. Diagnoza u doktora Jana Sokala w Łodzi wykazała, że nie jest aż tak źle, jak początkowo się wydawało. Można było z tym trenować. I faktycznie z dziesięciu dni udało się przepracować sześć w normalny, właściwy sposób. Trochę też treningu zastępczego, cztery dni szybkości i mam nadzieję, że wystarczy na mistrzostwa. Przed kontuzją wszystko rokowało, że forma będzie życiowa.
PAP: Jakie będą te mistrzostwa w Moskwie?
A.K.: Czeka nas rosyjska ruletka. Zresztą, tak jest zawsze w roku poolimpijskim. Będzie na pewno dużo sytuacji, w których nie tylko widz, ale i ludzie ze środowiska będą bardzo zaskoczeni. Mam nadzieję, że w moim wypadku tylko i wyłącznie mile.
PAP: Nie ma rekordzisty świata, mistrza olimpijskiego Davida Rudishy, ale to wcale nie znaczy, że nie będzie miał pan z kim się ścigać...
A.K.: To prawda, ale pożyjemy, zobaczymy. Biegi na 800 m mogą być naprawdę bardzo szybkie, ale jednocześnie może być też tak, że zawodnicy będą się czaić i ostatecznie będzie wygrywała taktyka, a nie szybkość.
PAP: Trzy mocne biegi. W sobotę eliminacje, dzień później półfinał, we wtorek walka o medale. Noga to wytrzyma?
A.K.: Nie wiem. Sam jestem ciekawy. Na pewno będę ją dodatkowo zabezpieczał, schładzał. Ona nie jest w stu procentach zdrowa i trzeba to mieć z tyłu głowy, by nie tylko wytrzymała te mistrzostwa, ale i kolejne.
PAP: Jak zareklamowałby pan bieg na 800 m, by zachęcić kibiców do śledzenia rywalizacji w telewizji?
A.K.: To trudne. Nie mogę obiecać, że zwymiotuję, ale może... (śmiech) Bieg na 800 m jest na tyle ciekawym dystansem, że nic nie wiadomo do ostatniej prostej, a i tam - jak pokazał Paweł Czapiewski, można odwrócić karty. Dzięki temu, że jest to jednocześnie bardzo szybka konkurencja, a trwa tylko dwa okrążenia, to widz nie zdąży się znudzić. Będzie miał przez te dwie minuty znaczną ilość adrenaliny dostarczoną dzięki nam.
PAP: To znaczy, że pan często wymiotuje podczas treningu?
A.K.: Odkąd trenuję u pana Zbigniewa Króla coraz rzadziej, ale jestem wyznawcą takiego treningu, że jak człowiek nie zwymiotuje, to znaczy, że mogłoby być lepiej. To jest dla mnie jeden z wyznaczników dobrze wykonanej pracy.
PAP: Jakie elementy są ważne w biegu na 800 m?
A.K.: Taktyka i wyrachowanie to 50 proc. sukcesu, przygotowanie fizyczne to 30 proc. a reszta - szczęście. Jeśli zabraknie chociaż ułamka z tego wszystkiego, to nic z tego nie będzie.

Rozmawiała Marta Pietrewicz (PAP)

PAP, psl