Logo Polskiego Radia
PAP
Aneta Hołówek 28.08.2013

Liga Mistrzów: Legia Warszawa - Steaua Bukareszt. Sen o potędze prysł za szybko

- Trudno było odwrócić losy tego meczu. Można tylko podziękować drużynie, że grała do końca - powiedział trener Legii Jan Urban po meczu, w którym jego podopieczni zremisowali ze Steauą 2:2.
Trener Legii na boisku po remisowym meczu rewanżowym 4. rundy kwalifikacyjnej piłkarskiej Ligi Mistrzów, Legia Warszawa - Steaua BukaresztTrener Legii na boisku po remisowym meczu rewanżowym 4. rundy kwalifikacyjnej piłkarskiej Ligi Mistrzów, Legia Warszawa - Steaua BukaresztPAP/Bartłomiej Zborowski
Galeria Posłuchaj
  • Legia Warszawa - Steaua Bukareszt. Komentarz pomeczowy dziennikarza radiowej Jedynki - Andrzeja Janisza (IAR)
  • Michał Gąsiorowski (PR3) - komentarz po meczu Legia Warszawa - Steaua Bukareszt
Czytaj także

Piłkarze Legii Warszawa zremisowali u siebie ze Steauą Bukareszt 2:2 (1:2) w rewanżowym meczu ostatniej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. W ubiegłym tygodniu w Rumunii był remis 1:1 i dzięki większej liczbie bramek zdobytych na wyjeździe awans wywalczyła Steaua.

>>> Liga Mistrzów: Legia Warszawa - Steaua Bukareszt. Koniec marzeń o piłkarskim raju

Po meczu Legia Warszawa - Steaua Bukareszt (2:2) powiedzieli:
Laurentiu Reghecampf (trener Steauy Bukareszt): "Dla nas jest to bardzo ważny moment. Naszym celem było jak najszybciej strzelić bramkę i się udało. Myślę, że moja drużyna zagrała bardzo dobrze, zablokowaliśmy środek, gdzie Legia dysponuje dobrymi zawodnikami i to był klucz do zwycięstwa. Dzięki temu udało nam się awansować. Drużyna zagrała znacznie lepiej niż w Bukareszcie. Media były w błędzie, kiedy mówiły, że nie jesteśmy odpowiednio przygotowani. Spodziewaliśmy się, że strzelimy tak szybko gola. Taki był przecież nasz cel. To, co działo się na trybunach było niesamowite. W przyszłości Legia na pewno będzie rosła w siłę".
Jan Urban (trener Legii Warszawa): "Człowiek przygotowuje w różny sposób na spotkanie, a po dziesięciu minutach się okazuje, że przegrywamy 0:2 i sytuacja się komplikuje. Przeciwko takiemu zespołowi, który ma tak dużą jakość, było trudno odwrócić losy tego meczu. Można tylko podziękować drużynie, że grała do końca. Zabrakło czasu, by emocji było więcej.
- Oczywiście była szansa i wielka szkoda, ale patrząc na chłodno uważam, że Steaua była w tym dwumeczu zespołem lepszym i dlatego zagra w Lidze Mistrzów. Byli lepsi w grze kombinacyjnej i technice. Zostawiliśmy mnóstwo zdrowia, by się przeciwstawić. Oni ciągle grali do przodu, a każda akcja była rozgrywana na dużej szybkości. Mogłoby to inaczej wyglądać, gdyby tak szybko nie wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Chwała moim podopiecznym, że tego spotkania nie przegrali, ale tak naprawdę trzeba traktować to jak porażkę.
- Nie sądzę, by to był mecz, który trzeba by było grać na "wariata" i od 45. minuty wszystko stawiać na jedną kartę. Nie uważam, by taki pomysł był dobry. Zespół dał z siebie wszystko. Miałbym kilka nieprzespanych nocy, gdybym widział, że mieliśmy wielką szansę, ale tak nie było. Było widać, że Steaua to zespół bardzo dojrzały, a jakością gry nas przewyższała. Nie chcę się doszukiwać czegoś, co sprawi, że pomyślę, iż moglibyśmy być w Lidze Mistrzów. Wszyscy mieliśmy marzenia i pod względem ambicjonalnym nie można nic nam zarzucić. Zabrakło czegoś innego.
- Każdy trener marzy o wzmocnieniach, ale ja nie jestem zwolennikiem zakupów na ostatnią chwilę tylko dlatego, że gramy w Lidze Europejskiej. Progres z roku na rok mojej drużynie jest widoczny. Po kilku latach zdobyliśmy mistrzostwo Polski, doszliśmy do ostatniej fazy eliminacji Ligi Mistrzów, trafiliśmy tam na przeciwnika od nas lepszego. Jesteśmy za to w Lidze Europejskiej i teraz postaramy się nazbierać jak najwięcej małych punktów do rankingu UEFA. Chociażby po to, by w kolejnym roku być rozstawionym w walce o Champions League.
- Najpierw jednak czeka nas walka o prymat na własnym podwórku, by znowu przeżyć przygodę z Ligą Mistrzów. Było miło posłuchać hymnu Champions League na Łazienkowskiej. Dla takich właśnie chwil warto żyć. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby otwarta była jeszcze "Żyleta".
- Nie jest łatwo wytłumaczyć błędy Dominika Furmana i Ivicy Vrdoljaka. To jednak jest wielkie przeżycie dla tych piłkarzy zagrać w takim meczu. Oni nie mają jeszcze doświadczenia. Nawet wejście Patryka Mikity nie miało być czymś, co zadecyduje o naszym zwycięstwie. Miał poczuć atmosferę tego spotkania i przekonać się, że wspaniale jest być piłkarzem. To ma mu dać motywację i potrzebne doświadczenie".

(ah)