Antoni Macierewicz (PiS) stwierdził, że przyjęcie konwencji chicagowskiej przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy smoleńskiej było więcej niż błędem, ponieważ jest ona przeznaczona wyłącznie do wyjaśniania przyczyn wypadków cywilnych. W przypadku samolotów wojskowych, czynności wykonywane na jej podstawie nie mają mocy prawnej.
– Polskę postawiono w sytuacji zupełnej bezradności. Przez dziewięć miesięcy prowadzono postępowanie w oparciu o procedury, które nie mają żadnej mocy prawnej na arenie międzynarodowej. Obecnie jesteśmy wobec Rosji zupełnie bezradni – powiedział.
Jego zdaniem należało skorzystać z porozumienia zawartego między Polską i Rosją w roku 1993, które dotyczy wypadków samolotów wojskowych i stawia nas w wobec Rosjan w równoprawne sytuacji. Dodał, że przez kilka pierwszych dni po katastrofie było to możliwe. Działały nawet dwie komisje wojskowe – polska i rosyjska, które prowadziły postępowanie zgodnie z tym porozumieniem.
- Wybrano gorsze rozwiązanie i to bezprawnie, zamiast lepszego i zgodnego z prawem – powiedział.
Macierewicz podkreślił, że wszystkie dowody, które przekazała nam strona rosyjska, otrzymaliśmy zanim zgodziliśmy się przyjąć konwencję chicagowską. – W momencie, gdy pułapka się zamknęła, przestali przekazywać nam dowody. Odwrotnie, zaczęli je niszczyć i fałszować – powiedział.
Stwierdził, że strona polska powinna być bardziej aktywna. Protestować kiedy Rosjanie łamali konwencję i skorzystać z pomocy ekspertów Unii Europejskiej. – Nie tylko, że przyjęto złą podstawę prawną, ale nie potrafiono z niej skorzystać, a może nie chciano? Ja mam wrażenie, że nie chciano – stwierdził.
Dodał, że w wymiarze międzynarodowym istnieje tylko raport MAK. Żeby powstał drugi, Polska musiałaby się zwrócić do organizacji międzynarodowych o stworzenia komisji międzynarodowej, która obiektywnie zbadałaby sprawę.
– Ale żeby to zrobić, trzeba by reprezentować interesy państwa polskiego, a nie nieustanie motać się między strachem przed polską opinią publiczną, a strachem przed Rosją – powiedział.
Robert Tyszkiewicz (PO) przekonywał, że premier Donald Tusk oraz minister Jerzy Miller przedstawili w Sejmie wizję postępowania strony polskiej w dochodzeniu do prawdy. Jak powiedział, teraz najważniejsze jest przygotowanie polskiego raportu. Będzie on gotowy pod koniec lutego i dopiero wtedy możemy odwołać się międzynarodowego arbitrażu.
Dodał, że możemy w tej sprawie liczyć na pomoc Unii Europejskiej. Do czasu zakończenia raportu prawdopodobnie uda się stworzyć precedensową ścieżkę postępowania. Wyraził też nadzieję, że materiały, które przedstawimy będą na tyle silne i przekonujące, że ostatnia konkluzja będzie po naszej myśli. - W tej sprawie będzie liczyło się ostatnie zdanie, a nie pierwsze- powiedział.
- Konieczna jest wspólna uchwała Sejmu odrzucająca ten szkalujący Polaków raport MAK. Będzie to nasza legitymacja prawna do występowania na arenie międzynarodowej – mówił w drugiej częsci dyskusji Antoni Macierewicz.
Poseł zaapelowała do wszystkich parlamentarzystów o zawieszenie kłótni i przyjęcie tej uchwały, gdyż stworzenie komisji międzynarodowej, która wyjaśni przyczyny katastrofy jest polską racją stanu.
- Ten apel, z przykrością przychodzi mi to stwierdzić, jest w ustach pana Macierewicza kompletnie niewiarygodny – stwierdził Robert Tyszkiewicz. Dodał, że wcześniejsze wypowiedzi tego polityka pokazują, iż celem PiS nie jest dochodzenie do prawdy tylko wywołanie wojny politycznej w Polsce. – Katastrofa smoleńska to przede wszystkim paliwo polityczne dla rozpętania sporu na naszej wewnętrznej scenie – powiedział.
W audycji wypowiadali się także prof. Tadeusz Kik, politolog, prof. Krzysztof Kiciński, socjolog, Maciej Milczanowski, Centrum Studiów nad Terroryzmem oraz dr Norbert Maliszewski, ekspert ds. marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego.
Aby wysłuchać całej rozmowy "Polska wojna smoleńska", wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj” w ramce po prawej stronie.
Audycji "Za, a nawet przeciw" można słuchać od poniedziałku do czwartku o 12.05. Zapraszamy.
(miro)