Logo Polskiego Radia
Trójka
migrator migrator 15.09.2008

Ryszard Czarnecki

Minister Sikorski dorzuca do pieca, a szkoda, bo szczyt w Brukseli pokazał, że polscy politycy mogą grać w jednej drużynie. Na zachodzie było bardzo dobrze przyjęte, że prezydent i premier mówili to samo, robili to samo, grali na jednym fortepianie.

Gościem Salonu jest europoseł Ryszard Czarnecki z grupy Unii na rzecz Europy Narodów. Dzień dobry, panie pośle.

Witam pana, witam państwa. Dodam, gwoli informacji, że jest to grupa, którą tworzą posłowie PiS i osoby związane z PiS.

Ale Parlament Europejski, dlatego pozostajemy na tej nomenklaturze. Przed panem posłem tygodnik Wprost, z którego na pana posła patrzą cztery twarze Waldemara Pawlaka w różnych rolach. Rozpoczniemy od PSL…

Rzeczywiście Waldemar Pawlak jak bóg pogan Światowid – też miał kilka twarzy.

Julia Pitera skonfliktowała się z posłem Kłopotkiem z PSL. Czy to jest już poważny konflikt, jak piszą niektóre gazety? Czy to kolejny drobny problem, który nie będzie miał znaczenia dla koalicji Platforma-PSL?

Od tego konfliktu na pewno koalicja się nie rozpadnie, ponieważ jest to nie tyle małżeństwo z miłości, ile małżeństwo z rozsądku, powodowane bardzo twardymi interesami politycznymi obu partii. Natomiast to pokazuje, że coraz bardziej w tej koalicji zgrzyta. Jeżeli posłuch się prywatnych, nie publicznych wypowiedzi polityków obu ugrupowań, to okazuje się, że – delikatnie mówiąc – miesiąc miodowy dawno już za nimi. Jak się wydaje, Platforma ma coraz bardziej żarłoczne plany wobec PSL. Politycy PSL mają wrażenie – o tym mówią w prywatnych rozmowach – że Platforma inspiruje ataki medialne na nich, że ich osacza, okrąża… Być może ta akurat sprawa jest wynikiem tego, że pani minister Pitera chce się czymś wykazać. Raportu, który zapowiadała, nie przedstawiła, parę razy strzeliła z biodra, ale były to kapiszony, w związku z tym chce mieć wreszcie jakiś sukces. Natomiast na pewno strzał w koalicjanta (wczoraj zresztą pana Kłopotka bronił kolega z klubu, pan Żelichowski) wyraźnie pokazuje, że koalicja nie jest specjalnie harmonijna, chociaż na pewno jutro się nie skończy.

A czy znaczenie mogły mieć, jeśli chodzi o decyzję Julii Pitery, żeby skierować ostrą krytykę w stronę posła Kłopotka, wypowiedzi pana posła po prowokacji TVN-u?

Pani minister Pitera ma telewizor w domu i oczywiście takich wypowiedzi słucha. Pan Kłopotek jest znany z tego, że mówi otwartym tekstem to, co inni wstydliwie skrywają. Powiedział bardzo szczerze jak na polityka. Reakcja jest natychmiastowa. Przy czym, chyba wato zauważyć, że bywało wcześniej, że pan poseł Kłopotek krytykował panią minister Piterę, która – jak widać – ma nie tylko telewizor, ale i dobrą pamięć. Być może jest to forma rewanżu. Ale powiedzmy sobie wprost, oskarża się PSL o promowanie w podległych urzędach polityki rodzinnej i zasady „sami swoi” , oskarża się o nepotyzm, oczywiście fakty, które przytaczają dziennikarze, są absolutnie prawdziwe, tyle że – jak napisała ostatnio dziennikarka „Rzeczpospolitej” pani Joanna Lichocka – Platforma robi to samo, tylko że ma lepszy PR, bardziej ukrywa te fakty. Przypomnę sytuację w Olsztynie, gdzie po prezydencie Czesławie Małkowskim, który przebywa w więzieniu, jego zastępca, wiceprezydent z Platformy Obywatelskiej został pełniącym obowiązki prezydenta i natychmiast powołał na istotne stanowisko w Urzędzie Miasta osobę, która wcześniej pracowała w biurze regionalnym PO.

„Wprost” przypomina, że ten problem dotyczy wszystkich ugrupowań…

Jasne. Mówimy o tych, które w tej chwili rządzą. Platforma dochodziła pod hasłem, że skończy z takimi praktykami. I nie tyle skończyła, ile – jak mi się wydaje – rozwinęła.

Kto w takim razie skończy z tymi praktykami, skoro nie udało się to ani PiS-owi, ani SLD, ani Platformie, ani PSL-owi, ani Samoobronie?

Ma pan rację. Aczkolwiek wydaje mi się, że akurat PiS robił to w mniejszym wymiarze, ale to jest subiektywna ocena. Natomiast duża jest tu rola opinii publicznej, duża rola dziennikarzy, którzy patrzą na ręce politykom i – Bogu dzięki! – dobrze to robią.

W przypadku PSL oskarżenia o nepotyzm, to są tylko oskarżenia, zdaniem pana posła? Czy to już jest nepotyzm bezsprzecznie dowiedziony?

Nawet politycy z PSL nie negowali pewnych faktów. Wypowiedzi pana premiera Pawlaka świadczyły o tym, że PSL nie widzi nic zdrożnego, nic złego w tym, że takie praktyki mają miejsce. To, co dla niektórych polityków w koalicji rządowej jest normą, nie musi być normą dla pana czy opinii publicznej i w tym leży problem.

Teraz przechodzimy do polityki międzynarodowej, choć z punktu widzenia wewnątrzkrajowego. Minister Radosław Sikorski opowiada dzisiaj, że powiedział prezydentowi o swoim wyjeździe na Białoruś, ale wyjaśnia dlaczego nie musi się z tego tłumaczyć. Pana zdaniem prezydent ma rację, domagając się od ministra spraw zagranicznych, żeby szczegółowo informował, uprzedzał w sprawie swoich ruchów w polityce zagranicznej? Czy rację ma Radosław Sikorski, który mówi, że prezydent powinien być jak brytyjska królowa i nie powinien oczekiwać takich szczegółowych informacji od ministra?

Czytałem bardzo uważnie wypowiedź pana ministra Sikorskiego w dzisiejszym „Dzienniku”. Porównanie którego użył, jest niestosowne. On ilustrował sytuację przykładem Wielkiej Brytanii, mówiąc, że formalnie brytyjska królowa Elżbieta jest głową państwa i formalnie odpowiada za politykę zagraniczną, ale do głowy by jej nie przyszło, żeby rozpytywać ministra spraw zagranicznych Davida Milibanda, (którego przodkowie pochodzą z Polski – taka ciekawostka) gdzie on jedzie. Tylko, że Polska królestwem, monarchią, nie jest od przeszło 200 lat. Zwracam uwagę także na ciekawy komentarz w tym samym „Dzienniku”, parę stron dalej, komentarz znanego publicysty Piotra Zaremby, który pisze, że polityka wobec Rosji, wobec wschodu czy w ogóle polityka zagraniczna nie może być sprawą jednej partii, nie tylko ze względów formalnych – jak podkreśla i ja się tu całkowicie zgadzam i dopowiadam – ale także ze względu na to, że polityka zagraniczna nie może być zakładnikiem sporów partyjnych.

Ale czy polityka zagraniczna powinna być przedmiotem takich uszczypliwości? Ja nie wiem, czy z tego sporu wynika coś konkretnego dla polskiej polityki zagranicznej.

Tego typu złośliwości i ironizowanie ze strony szefa bardzo ważnego resortu, kluczowego w tej sprawie, jest raczej dolaniem oliwy do ognia, minister Sikorski dorzuca do pieca, a szkoda, bo ostatnio szczyt w Brukseli pokazał, że Polacy, polscy politycy mogą grać w jednej drużynie. To Polsce służy. Na zachodzie było bardzo dobrze przyjęte, że prezydent i premier mówili to samo, robili to samo, grali na jednym fortepianie. Sytuacje, w których polityka zagraniczna staje się elementem ping-ponga politycznego, to są sytuacje niedobre i trzeba bardzo wyraźnie powiedzieć jedną podstawową prawdę, która nie zależy od tego, kto rządzi, mianowicie polska polityka zagraniczna będzie tym bardziej skuteczna, im będzie miała szersze poparcie społeczne, w tym poparcie opozycji. W interesie państw jest to, aby polityka zagraniczna nie była elementem nieustającej gry wyborczej, tylko żeby była skonsultowana, co więcej, żeby rząd starał się uzyskać poparcie dla tej polityki zagranicznej. Naprawdę nikomu by nie szkodziło, korona by z głowy nie spadła ani premierowi Tuskowi, ani ministrowi Sikorskiemu, gdyby o wizycie na Białorusi,… gdyby wokół tej sprawy był pewien konsensus polityczny. Uważam zresztą, że ta wizyta byłą potrzebna. Sam o tym pisałem na początku sierpnia w tygodniku „Gazeta Polska”, że UE i USA powinny odmrozić relacje z Białorusią, ponieważ inaczej „Białoruś wepchną w łapy Kremla”, dosłownie tak to formułowałem. I dobrze, że tak się dzieje. Dobrze, że Bruksela, Waszyngton i Polska w tej kwestii zmieniły zdanie.

Wróćmy do kraju, panie pośle. Na koniec pytanie mniejszej wagi, ale pewnie ciekawe. Straż marszałkowska w Sejmie ma mieć większe uprawnienia i większe przywileje – zbliżone do tych, jakie mają borowcy. Pytam pana posła o to, ponieważ ciekaw jestem, jak jest w Parlamencie Europejskim. Czy tam straż ma duże uprawnienia i wielkie przywileje?

W Parlamencie Europejskim straży jako takiej nie widać. Ona istnieje, ale jest bardzo dyskretna. Tego typu rzeczy nie są problemem…

Mówi pan o tym z zakłopotaniem…

Powiem szczerze, że nie jest to temat najważniejszy. Ja życzę wszystkiego najlepszego straży marszałkowskiej. Mam bardzo miłe wspomnienia z Sejmu z dwóch kadencji. Ale niespecjalnie mam ochotę rozmawiać na ten temat, ponieważ nie uważam tego tematu za specjalnie polityczny. Byłoby rzeczą właściwą, aby politycy zachowywali się tak, aby starz marszałkowska nie musiała pijanych posłów zbierać z trawników na przykład. I tego należy życzyć politykom, bo to nie zależy od kompetencji straży marszałkowskiej