Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 25.01.2014

Kijów: zmarł mężczyzna postrzelony w środę przez snajpera

To piąta osoba, która zginęła od kuli snajpera. Od środy lekarze walczyli o życie mężczyzny. Bezskutecznie.

O śmierci poinformowała 45-letniego mężczyzny poinformowała deputowana Swobody Iryna Cech.
Roman Senyk pochodził z obwodu lwowskiego. Został postrzelony w środę rano. Gdy został przewieziony do szpitala miał rany postrzałowe, między innymi, klatki piersiowej. Lekarze walczyli o jego życie. Kilka razy operowali go, jednak mężczyzna nie przeżył.

Wcześniej lekarze pracujący na ulicy Hruszewskiego w Kijowie, gdzie doszło do obstrzału, mówili, że zginęło 5 osób, z tego 4 miały rany od broni palnej - w klatkę piersiową, szyję i głowę. Dwie można było uratować. Uniemożliwił to atak Berkutu.

Wideorelacja na żywo z Kijowa >>>

Jedna osoba zmarła ponieważ spadła z kolumnady, która znajduje się koło miejsca walk. Wcześniej prawdopodobnie została pobita przez funkcjonariuszy Berkutu.
Oficjalnie władze mówią jedynie o zastrzelonych dwóch osobach.
Nikt nie wie dokładnie, ile osób zostało rannych w starciach. Mówi się o kilkuset. Demonstranci, którzy ucierpieli, nie zgłaszają się do szpitali, ponieważ stamtąd wszyscy zabierani są na komisariaty. Według nieoficjalnych informacji, lekarze mają obowiązek informowania swoich przełożonych o każdym rannym przywożonym z Majdanu. Pracownicy pogotowia ratunkowego podejrzewają też, że milicja jest świetnie zorientowana w sytuacji, bo podsłuchuje jego numer telefoniczny.

"Na Ukrainie trwa zbrodnia przeciwko ludzkości". List Jurija Andruchowycza >>>

Rozejm na ulicach Kijowa zakończył się w piątek wieczorem. Obie strony nawzajem oskarżają się o naruszenie spokoju. Całą noc milicja podejmowała kolejne próby ugaszenia, za pomocą armatek wodnych, bariery z płonących opon. Demonstranci rzucali w kierunku milicjantów racami, koktajlami Mołotowa i wystrzeliwali kostki brukowe z dwumetrowej procy.

(źródło:TVN24/x-news)

Według MSW, przeciwnicy rządu gromadzą zapasy broni w zajętych przez nich budynkach państwowych w Kijowie. Resort twierdzi, że ponadto protestujący zatrzymali trzech milicjantów. "Radykalny (opozycyjny) deputowany Ołeh Liaszko nawołuje do wyłapywania i napadania na milicjantów. W wyniku tych apeli w nocy jeden milicjant został zabity strzałem w głowę, a trzech - zostało porwanych na Majdanie Niepodległości. Jeden z nich, ciężko ranny, znajduje się w szpitalu. Kolejnych dwóch jest przetrzymywanych w (zajętej przez protestujących) siedzibie kijowskiej administracji państwowej (ratusza)" - czytamy w komunikacie MSW.

Minister spraw wewnętrznych Ukrainy Witalij Zacharczenko oświadczył, że podejmowane przez jego ministerstwo próby pokojowego rozwiązania konfliktu nie odnoszą sukcesu.

Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

Przywódcy Majdanu zaprzeczają tym zarzutom i twierdzą, że nic takiego nie miało miejsca.

Przed południem agencja Interfax-Ukraina z powołaniem na źródła w milicji napisała, że jeśli sztab protestów nie uwolni przetrzymywanych w ratuszu milicjantów, siły MSW przypuszczą szturm na jego siedzibę. Rozmówca agencji uprzedził, że do ataku może dojść "w najbliższym czasie".

Zacharczenko twierdzi, że opozycja "nie ma już wpływu na radykalne ugrupowania, które kontrolują budynki państwowe i prowadzą działania siłowe". - Wydarzenia te noszą charakter najwyższego stopnia działań ekstremistycznych i wspólnota międzynarodowa nie powinna przymykać na nie oczu - podkreślił minister w wydanym przez MSW komunikacie.

Zobacz galerię: dzień na zdjęciach >>>

IAR/PAP/asop

''