Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 18.02.2014

Majdan walczy o zmianę konstytucji. Będzie blokada parlamentu?

Przed Radą Najwyższą ma się odbyć pokojowy protest uczestników Majdanu. Chcą oni powrotu do ustawy zasadniczej z 2004 roku. Jest to jeden z warunków opozycji w rozmowach z władzą o uregulowaniu sytuacji.
Barykada na ulicy HruszewskiegoBarykada na ulicy HruszewskiegoPAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO

Protesty na Ukrainie - serwis specjalny >>

Ustawa zasadnicza została ona zmieniona za kadencji prezydenta Wiktora Janukowycza, w 2010 roku. W związku ze zmianą zwiększone zostały kompetencje prezydenta, kosztem rządu i parlamentu. Jak mówił w niedzielę jeden z liderów opozycji, Arsenij Jaceniuk, konstytucję zmieniono niezgodnie z prawem,  w istocie doszło do "przewrotu" - ustawa zasadnicza została "unieważniona" przez Sąd Konstytucyjny, będący pod wpływem Wiktora Janukowycza.

Ukraińska opozycja już po raz kolejny chce zająć się w parlamencie powrotem do konstytucji z 2004 roku. Nie wiadomo jednak, czy osiągnie swój cel. Przewodniczący Rady Najwyższej Wołodymyr Rybak uważa, że to niemożliwe.

Dlatego właśnie rano uczestnicy Majdanu mają przejść pod Radę Najwyższą i tam wpływać na posłów Partii Regionów i komunistów, aby ci w końcu zgodzili się na zmiany konstytucyjne. Zgromadzeni na Majdanie przeciwnicy władz zapowiadali, że pójdą pod parlament, jednak wielu z protestujących nie wierzy, że to coś może zmienić. Niektórzy grozili blokadą parlamentu.

Dużo wskazuje jednak na to, że do głosowania nie dojdzie. Tak przynajmniej twierdził w poniedziałek przewodniczący Rady Najwyższej. Przyczyny są formalne. Wołodymyr Rybak powiedział, że ze strony opozycji wpłynął dokument pod nazwą ”akt konstytucyjny”, a ukraiński parlament może uchwalać jedynie prawa i uchwały. Jak powiedział Rybak, należy wypracować wspólny projekt zmian w konstytucji. I tym mają się we wtorek  zająć parlamentarne komisje. A to oznacza, że głosowanie nad ewentualnym powrotem do konstytucji z 2004 roku może być przełożone.

Spotkanie z Merkel

W poniedziałek doszło w Berlinie do spotkania kanclerz Niemiec Angeli Merkel z ukraińskimi opozycjonistami, Arsenijem Jaceniukiem i Witalijem Kliczką.

Opozycjoniści dziękowali Merkel za zainteresowanie sytuacją w ich kraju. Kliczko mówił, że życzy sobie, aby Niemcy odgrywały jeszcze większą rolę w rozwiązywaniu konfliktu na Ukrainie.

Arsenij Jaceniuk dodawał z kolei, że wierzy, iż na Ukrainie uda się przezwyciężyć głęboki kryzys polityczny i ekonomiczny. Jak mówił, to najbardziej dramatyczny okres odkąd Ukraina uzyskała niepodległość, ale mieszkańcy kraju walczą o wolność i będą walczyć, aż do zwycięstwa.

W niedzielę Arsenij Jaceniuk deklarował na Majdanie, że opozycja przedstawi Merkel szereg postulatów i poprosi Zachód nie o ogólne wsparcie, ale o konkretną pomoc. Opozycja chce od UE m.in. ruchu bezwizowego i pomocy finansowej. Na razie nie wiadomo, jak przebiegała rozmowa na te tematy.

Sankcje

Za możliwy sposób osiągnięcia postępu w przezwyciężeniu kryzysu uznał wprowadzenie sankcji takich jak blokada kont funkcjonariuszy rządowych lub zakazanie im wjazdu na teren Unii Europejskiej. Jaceniuk w sprawie sankcji zaprezentował podobne stanowisko jak Kliczko wskazując, że "na stole są wszystkie opcje".

Kwaśniewski i Gauck o Ukrainie

Zdaniem byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz sprzeciwia się zawarciu kompromisu z opozycją, ponieważ zdaje sobie sprawę, że takie porozumienie oznaczałoby utratę władzy. – Z jego punktu widzenia nie do zaakceptowania - powiedział Kwaśniewski w poniedziałek w Berlinie podczas spotkania zorganizowanego przez ambasadę Polski.
Polski polityk, który był wysłannikiem Parlamentu Europejskiego na Ukrainę, rozmawiał po południu o sytuacji w tym kraju z prezydentem Niemiec Joachimem Gauckiem.
Osiągnięcie kompromisu utrudnia zdaniem Kwaśniewskiego istnienie na Ukrainie aż trzech stron konfliktu - władz, opozycji oraz Majdanu Niepodległości jako społeczeństwa obywatelskiego. - Sytuacja może łatwo wymknąć się spod kontroli, obserwujemy coraz większy radykalizm oraz dezintegrację struktur władzy - ostrzegł polski polityk.
Kwaśniewski powiedział, że UE powinna współpracować z ukraińską opozycją, zachęcając ją do utrzymania jedności, ponieważ Janukowycz chce opozycję podzielić. Za najważniejsze zadanie Zachodu uznał przygotowanie się na sytuację po wyborach.
W przypadku wygranej na Ukrainie sił proeuropejskich, na które Rosja zareaguje zapewne sankcjami gospodarczymi, Bruksela musi mieć zarówno propozycje krótkoterminowe, jak i program perspektywiczny. UE musi zadeklarować, że jest gotowa do przyjęcia Ukrainy po okresie przygotowawczym, który może trwać 15 lub może nawet 20 lat - powiedział Kwaśniewski. - Konieczna jest pomoc nie tylko słowna, lecz także finansowa - dodał.
Były prezydent RP wskazywał na siłę ukraińskiego społeczeństwa obywatelskiego, które - jego zdaniem - jest bardziej aktywne niż w Gruzji czy Mołdawii. - Ludzie na Majdanie gotowi są w walce o wolność do wielkiego ryzyka - zaznaczył Kwaśniewski.

Rosja jednak wypłaci 2 miliardy dolarów

Rosja ma zamiar "w tym tygodniu" kupić za 2 mld dol. ukraińskie euroobligacje; to druga transza obiecanej w grudniu pożyczki dla Kijowa wartej 15 mld dol. - poinformował w poniedziałek minister finansów Rosji Anton Siłuanow.
Pożyczka została przyznana Ukrainie, znajdującej się na krawędzi bankructwa w grudniu i jak dotąd Moskwa przelała z tej sumy 3 mld pod koniec ubiegłego roku. Zakup euroobligacji został potem zawieszony w oczekiwaniu na stworzenie nowego rządu w Kijowie.
Kreml wstrzymał tę pomoc 28 stycznia, po dymisji ukraińskiego rządu premiera Mykoły Azarowa.
Moskwa ogłosiła początkowo, że zaczeka z wypłacaniem dalszych transz pożyczki do chwili sformowania nowego rządu, ale wkrótce potem na konferencji prasowej po zakończeniu szczytu UE-Rosja w Brukseli, kilka godzin po dymisji Azarowa, prezydent Rosji Władimir Putin obiecał, że Moskwa udzieli kredytu niezależnie od tego, jaki rząd powstanie w Kijowie.
Jak prognozuje Reuters, zakup kolejnych euroobligacji powinien umocnić ukraińską hrywnę, której notowania spadały w ostatnich tygodniach. Bank centralny Ukrainy wydał na początku lutego około 8 proc. swych rezerw walutowych na ratowanie narodowej waluty.
Wielu polityków obarcza Rosję współodpowiedzialnością za eskalację sytuacji na Ukrainie. To pod wpływem Moskwy, która groziła restrykcjami handlowymi, władze w Kijowie przerwały przygotowania do stowarzyszenia z UE i wynegocjowały z Rosją wspomnianą pożyczkę na 15 mld dolarów i obniżkę cen gazu.

PAP/IAR/inne/agkm

''