Zgromadzeni na głównym placu miejskim Kizilay mieszkańcy Ankary, protestują przeciwko zabiciu 15-letniego Berkina Elvana. W lipcu ubiegłego roku nastolatek był w drodze po chleb, kiedy został uderzony przez funkcjonariuszy bezpieczeństwa. Od tego czasu był w śpiączce, z której już się nie wybudził.
Tysiące żałobników, wielu skandujących antyrządowe hasła, demonstrowało w Stambule. Tam odbył się pogrzeb 15-latka.
- Nie chcemy, żeby ludzie ginęli. Ale oni chcą zabijać, chcą blokować demokratyczne protesty. Nikt z nas nie przyszedł tutaj bić się z policją – mówi jeden z protestujących. Choć prezydent Turcji apelował o spokój w czasie pogrzebu, do starć doszło w kilkunastu miastach. W Ankarze i Stambule policja użyła gazów łzawiących.
Źródło: CNN Newsource/x-news
Nastolatek został pobity, choć był osobą postronną, gdy na ulicach Stambułu policja próbowała stłumić masowe demonstracje. Protesty rozpoczęły się, gdy ujawniono plany przebudowy parku Gezi, ale szybko przerodziły się w antyrządowe demonstracje. Zginęło w nich osiem osób, a wiele innych zostało rannych.
- Odpowiedzialni za śmierć tych ludzi nie zostali ukarani. Politycy też nie ponieśli odpowiedzialności za to, że nie zapobiegli tragediom. Nawet nie przeprosili za to, co zrobiono tym młodym ludziom - powiedziała we wtorek Polskiemu Radiu analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Pinar Elman.
Napięcie w Turcji jest w ostatnich dniach tym większe, że pod koniec marca kraj czekają wybory lokalne, a w sierpniu prezydenckie.
pp/IAR