Logo Polskiego Radia
PAP
Tomasz Owsiński 13.03.2014

Niemiecka gazeta broni Putina. "Krym należy do Rosji"

"Handelsblatt" - wiodący niemiecki dziennik kół gospodarczych broni prezydenta Rosji, zarzucając jego krytykom na Zachodzie, że stosują bezmyślną "politykę pitbulla". - Krym należy do Rosji tak jak Vermont do USA - uważa gazeta.
Rosja zapowiada lustrzaną odpowiedź na sankcje USA i UERosja zapowiada "lustrzaną" odpowiedź na sankcje USA i UE PAP/EPA/MIKHAIL KLIMENTYEV / RIA NOVOSTI / KREMLIN POOL

- Pitbull-Politics jest polityką z obnażonymi kłami, lecz z wyłączeniem mózgu - ostrzega wydawca "Handelsblattu" Gabor Steingart. Jego zdaniem Putin nie jest "złym agresorem", na jakiego kreuje go Zachód.

Premier Ukrainy w ONZ. Wielkie manewry wojskowe w Rosji [relacja]

Autor komentarza przypomina, że na terenie byłego ZSRR powstało 14 prozachodnich krajów, a 10 państw z dawnej radzieckiej strefy wpływów należy do NATO. Putin należał zdaniem Steingarta przez cały ten czas do polityków, którzy krytykowali ten proces, lecz równocześnie się z nim godzili.

Putin stara się jedynie opóźnić ten proces, najpierw w Gruzji, a teraz na Krymie. Jako polityka hołdującego ekspansji można przedstawiać go tylko wtedy, jeśli "całkowicie przeinaczy się fakty".
- W rzeczywistości byłe imperium sowieckie rozpada się, a jeśli istnieje ktoś, kto może przeprowadzić ten proces w stabilnych ramach, to jest nim właśnie Putin - ocenia Steingart.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
"Handelsblatt" pisze, że "Krym należy do Rosji tak jak Vermont należy do USA". Argumentuje, że półwysep jest w większości rosyjski, jest baza rosyjskiej floty, a w ciągu 240 lat krymskiej państwowości przez 171 lat należał do Rosji. Jedynie decyzja Chruszczowa "podjęta pod wpływem alkoholu" sprawiła, że Krym znalazł się w granicach Ukrainy - czytamy w gazecie niemieckich kół gospodarczych.
- Rezygnując z Krymu, Putin wyrzekłby się samego siebie - uważa autor komentarza. Tłumaczy, że agresywność prezydenta jest podyktowana "polityczną, wojskową i historyczną koniecznością", gdyż w przeciwnym razie straci status przywódcy mocarstwa światowego. Putin znajduje się w sytuacji Johna F. Kennedy'ego w 1962 roku, gdy Moskwa rozpoczęła operację rozmieszczania rakiet "przed drzwiami" USA na Kubie.
Status mocarstwa wymaga myślenia w kategoriach stref wpływów - zaznacza "Handelsblatt". Przy granicach mocarstwa światowego rywalom nie wolno zakładać baz - dodaje.
Steingart uważa, że karanie Putina za myślenie w kategoriach mocarstwowych jest "niemądre i nie daje widoków na sukces". Każde uderzenie będzie skontrowane przeciwuderzeniem - ostrzega. - Kto chce ukarać społeczeństwo rosyjskie sankcjami gospodarczymi, ten ukarze sam siebie - czytamy w gazecie.
Każdy polityk kierujący się realizmem wie, że Putin nie może pozwolić na wyjście Krymu z jego strefy wpływów. - Gdyby to uczynił, stałby się prezydentem przeznaczonym do odwołania - pisze Steingart, ostrzegając: "Po Putinie nie przyjdzie demokrata bez skazy, lecz anarchia w wojskowym mundurze". Byłoby lepiej, gdyby Ameryka, Europa, Niemcy i Merkel powstrzymali nie Putina, lecz siebie samych. - Trzeba wziąć pitbulla w nas na smycz - konkluduje "Handelsblatt".

Kalendarium zdarzeń na Ukrainie >>>

PAP, to

''