Wcześniej demonstranci zdjęli z dachu ukraińską flagę, a w jej miejsce wywiesili flagę rosyjską. W prorosyjskiej manifestacji w Doniecku bierze kilka tysięcy osób. Wśród nich, zdaniem obserwatorów, znajdują się obywatele Rosji.
Tysiące osób przed budynkiem domagały się uwolnienia gubernatora Doniecka i aresztowanych wcześniej aktywistów.
Protestujący z flagami Rosji w dłoniach krzyczeli: "Zagłębie Donieckie to Rosja". Miejscowego oligarchę Rinata Achmetowa określili mianem "wroga narodu" i wyrażali swoje poparcie dla przywódcy separatystów i samozwańczego gubernatora Doniecka, Pawła Gubariewa, który przebywa w areszcie.
Został on zatrzymany, gdy na początku marca wraz z grupą prorosyjskich separatystów zajął budynek administracji obwodowej w Doniecku. Bojówkarze wywiesili wtedy na obiekcie rosyjską flagę. Grupa około 70 osób została po kilku dniach wyprowadzona z obiektu przez milicję.
TVN24/x-news
Kalendarium zdarzeń na Ukrainie >>>
Tysiące demonstrujących w sobotę przed budynkiem administracji w Doniecku domagały się referendum. Oficjalnie ma ono dotyczyć federalizacji Ukrainy, choć część otwarcie mówi, że następnym krokiem będzie ogłoszenie niepodległości obwodu i dołączenie do Federacji Rosyjskiej.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
W czwartek, w zamieszkach w Doniecku zginęła - według oficjalnych danych - jedna osoba. Separatyści zaatakowali tam zwolenników jedności terytorialnej Ukrainy i przeciwników wojny. Media podają informacje o trzech ofiarach śmiertelnych. Tej nocy do zamieszek doszło w Charkowie. Zginęły tam dwie osoby.
Kijów do Moskwy: ręce precz od Krymu! [relacja]
Tymczasem pełniący obowiązki prezydenta Ołeksandr Turczynow, przemawiając w Radzie Najwyższej, otwarcie oskarżył Kreml o prowokowanie niepokojów na Wschodzie kraju. Podkreślił, że rosyjscy agenci odpowiadają za ofiary śmiertelne zamieszek. Dodał przy tym, ze Moskwa może wykorzystać niepokoje do wprowadzenia wojsk na wschód Ukrainy.
Proukraiński protest w Moskwie
W sobotę w Moskwie 20 tysięcy osób protestowało przeciwko interwencji Rosji na Krymie. Oskarżały one prezydenta o naruszanie praw człowieka i wolności obywatelskich oraz wojskową okupację Krymu.
Do uczestników przemawiali ze sceny ustawionej na placu Sacharowa: opozycyjni politycy, intelektualiści i obrońcy praw człowieka. Borys Niemcow i wokalistki Pussy Riot oskarżyli państwowe media o podawanie nieprawdziwych informacji na temat wydarzeń na Ukrainie. Przypomnieli też, że w ostatnich dniach został zablokowany w Rosji dostęp do opozycyjnych portali i władze zmieniają szefów mediów, które próbowały przekazywać prawdę. Uczestnicy demonstracji twierdzili, że równolegle tłumiona jest wolności słowa w Rosji.
W trakcie opozycyjnego "marszu pokoju" zapewniono Ukraińców, że w Rosji są jeszcze ludzie, którzy mają rozum i będą przeciwstawiać się wojskowej agresji na Ukrainę.
IAR, Russia Today, bk