Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 16.03.2014

Radosław Sikorski: Polska nie czuje się jeszcze militarnie zagrożona

- Jesteśmy jednak zaniepokojeni złowieszczym rozwojem wydarzeń na terenie ważnego partnera NATO - powiedział szef polskiego MSZ.
Szef polskiej dyplomacji Radosław SikorskiSzef polskiej dyplomacji Radosław SikorskiPAP/Stanisław Rozpędzik

Sikorski przyznał, że na Krymie, gdzie trwa plebiscyt w sprawie przyłączenia półwyspu do Rosji, "tworzone są fakty dokonane". Ale - jak podkreślił - nie wyobraża sobie, "by jakikolwiek kraj kochający wolność mógł uznać to ewidentnie nielegalne i niekonstytucyjne referendum", które - jak zaznaczył - przeprowadzane jest w pośpiechu i przy obecności zagranicznej armii.

Zapytany, czy Unia Europejska będzie mówić jednym głosem i ukarze Rosję sankcjami, szef polskiej dyplomacji odpowiedział, że najprawdopodobniej tak. Przypomniał, że Rada Europejska (szczyt przywódców państw UE) zapowiedziała, że jeśli Rosja nie poprawi swego stanowiska, to wówczas sankcje zostaną nałożone.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

- Wszyscy jesteśmy niechętni, by nałożyć sankcje, bo Rosja najprawdopodobniej odpowie i w rezultacie wszyscy to odczujemy. Ale Rosja nie pozostawia nam żadnego wyboru - oświadczył.

Odnosząc się do argumentu Rosji, że chce bronić swej mniejszości na Ukrainie, szef polskiej dyplomacji podkreślił, że jak dotychczas żadnemu rosyjskojęzycznemu obywatelowi Ukrainy ani na Krymie, ani we wschodnich regionach tego kraju nie wyrządzono krzywdy, więc "nie było nawet pretekstu do tego, co się dzieje".
Również w artykule, który ukaże się w poniedziałek w niemieckim dzienniku "Handelsblatt" Sikorski zarzucił Rosji brak woli do deeskalacji konfliktu na Krymie i wezwał Moskwę do zaprzestania agresywnych działań.
Napisał, że Polska nie obawia się o bezpieczeństwo swoich granic, lecz "jest zaniepokojona nielegalnymi działaniami zagranicznych oddziałów na terytorium państwa sąsiadującego" z Polską.
Kalendarium zdarzeń na Ukrainie >>>
Sytuacja na Krymie
Półwysep od końca lutego jest kontrolowany przez siły rosyjskie. MSZ Ukrainy oceniło, że Rosja ma na Krymie ok. 22 tys. wojskowych. Zgodnie z umowami dwustronnymi może ich mieć 12,5 tys.
W pierwszych dniach marca do Sewastopola, który jest główną bazą Floty Czarnomorskiej na Ukrainie, wpłynęły dwie jednostki Floty Bałtyckiej do zwalczania okrętów podwodnych. Są to okręty "Kaliningrad" i "Minsk", które weszły do sewastopolskiego portu bez zgody ukraińskich służb granicznych. Media poinformowały, że w kolejnych dniach do Sewastopola przybyły dwa okręty desantowe Floty Północnej: "Oleniegorskij Gorniak" i "Gieorgij Pobiedonosiec".
Siły rosyjskie opanowały też kilkanaście ukraińskich posterunków na Krymie. Wśród nich są m.in. dyrekcja straży granicznej Morza Azowskiego oraz jednostki w Sewastopolu, Symferopolu, Kerczu, Szczołkinie, Eupatorii i Teodozji. Rosjanie kontrolują też kilka lotnisk.
Sankcje dla Rosji
Na nadzwyczajnym szczycie w Brukseli, 6 marca, UE postanowiła zawiesić rozmowy z Rosją o liberalizacji wizowej oraz nowej umowie o partnerstwie i współpracy. Zagroziła też Moskwie dalszymi sankcjami, jeżeli w najbliższym czasie nie dojdzie do wycofania rosyjskich sił z Krymu oraz nie zostaną podjęte próby rozwiązania konfliktu. Wśród tych dalszych sankcji mogą znaleźć się sankcje wizowe, zamrożenie aktywów i odwołanie szczytu UE-Rosja.
USA poszły dalej, jeśli chodzi o sankcje. Waszyngton nakazał nałożenie sankcji wizowych na wysokiej rangi rosyjskich i ukraińskich urzędników i inne osoby odpowiedzialne za zagrożenie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy oraz nakazały zamrożenie ich aktywów w USA.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

IAR, PAP, kk