Logo Polskiego Radia
PAP
Izabela Zabłocka 03.04.2014

Sikorski: Rosjanie nie przewidzieli w pełni konsekwencji aneksji Krymu

Kreml nie oszacował skali politycznych i gospodarczych reperkusji zajęcia Krymu - ocenił minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Wskazał na straty polityczne i "odmienny klimat gospodarczy", jaki powoduje nałożenie sankcji unijnych.
Radosław Sikorski z szefem ukraińskiej dyplomacji Adrijem DeszczycąRadosław Sikorski z szefem ukraińskiej dyplomacji Adrijem Deszczycą PAP/EPA/OLIVIER HOSLET

- Kiedyś wojna w Europie była nie do pomyślenia, dziś niestety jest inaczej - powiedział minister odnosząc się do wypowiedzi premiera Donalda Tuska dla tygodnika "Die Zeit". Premier mówił,  że uważa za realną możliwość rosyjskiej inwazji na wschodnią i południową Ukrainę.
Szef MSZ podkreślił, że jeszcze trzy miesiące temu nikt nie przewidywał, że dojdzie do zajęcia Krymu przez Rosję, ani nie myślał nawet o możliwości zastosowania wobec niej sankcji. Zaznaczył, że Rosję - jeśli się nie wycofa z Krymu - czekają poważne następstwa. Przytoczył przykład północnego Cypru, zamieszkałego w większości przez ludność turecką, który samozwańczo ogłosił odłączenie od Cypru.
- Ta sytuacja trwa, ale z poważnymi konsekwencjami: nie mogą tam lądować samoloty międzynarodowe, nie ma inwestycji, handlu. To powoduje, że Cypr Północny jest trzy razy biedniejszy od reszty wyspy - mówił Sikorski w radiu TOK FM.
Pytany o kwestię wiz na Krym, polityk przypomniał, że mieszkańcy tego regionu, którzy będą chcieli podróżować do krajów UE, będą musieli się starać o wizę Schengen w konsulatach na Ukrainie.
Minister podkreślił też, że w polskim i europejskim interesie jest dbanie, by Ukraina wzmocniła się. Wymienił w tym kontekście pożyczkę MFW dla Ukraińców i jednostronne otwarcie granicy celnej z UE dla wyrobów ukraińskich.
- Tymczasem Rosja podnosi ceny gazu. Jeśli Ukraina jest zaprzyjaźnionym narodem dla Rosji, to spodziewałbym się innego podejścia - dodał szef MSZ.

Pakt Północnoatlantycki w Polsce
Pytany o kwestie stacjonowania wojsk natowskich na terenie Polski, Sikorski podkreślił, że sprawa jest skomplikowana. Zaznaczył, że dotychczasowa reakcja NATO wobec Rosji obejmuje na razie czynniki krótkoterminowe, takie jak wzmocnienie Polski siłami powietrznymi i przerzut sił amerykańskich do Rumunii. Natomiast - zauważył - piętnaście lat temu, kiedy podejmowano decyzję o nielokowaniu znaczących sił wojskowych w naszym kraju, nie przewidywano takiego rozwoju zdarzeń do jakiego doprowadziła Rosja.
Jako "znaczące siły" wskazał liczbę powyżej dwóch brygad; podkreślił, że rozlokowanie tylu żołnierzy byłoby zatem możliwe nawet w ramach istniejących ograniczeń. Zaznaczył, że można też myśleć o rewizji tych założeń, jeśli Rosja będzie eskalowała konflikt.
Sikorski, pytany o to, czy rozważane jest przyjęcie Ukrainy do NATO, odpowiedział, że Sojusz - życzy sobie mieć u siebie tych członków, którzy naprawdę chcą w nim być i dodają mu bezpieczeństwa, więc tematu Ukraina w NATO po prostu nie ma - powiedział. Dodał, że nie są też planowane żadne wspólne ćwiczenia wojskowe z Ukraińcami.

W podobnym tonie wypowiadał się też Donald Tusk, który jasno wykluczył udział polskich wojsk w manewrach na Ukrainie.

TVN24/x-news

Kijów chciał zorganizować na swoim terytorium międzynarodowe ćwiczenia z udziałem wojsk m.in. Polski i USA. W tym celu Rada Najwyższa przyjęła nawet odpowiednie ustawy.

IAR/PAP/iz

''