Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 18.04.2014

Rosja: decyzje UE o Gazociągu Południowym są nieistotne

Możliwa decyzja Unii Europejskiej o wstrzymaniu projektu budowy Gazociągu Południowego (South Stream) nie wpłynie na jego realizację - powiedział rosyjski minister energetyki Aleksander Nowak.
Rosja: decyzje UE o Gazociągu Południowym są nieistotneGlow Images/East News

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

Kalendarium zdarzeń na Ukrainie >>>

Putin wywraca do góry nogami pozimnowojenny porządek w Europie [relacja] >>>

Według niego Rosja wciąż prowadzi w tej sprawie konsultacje z Komisją Europejską.

Parlament Europejski przyjął w czwartek rezolucję, w której poruszono m.in. temat bezpieczeństwa energetycznego; PE podkreślił pilną potrzebę zdecydowanej wspólnej polityki bezpieczeństwa energetycznego UE, czyli unii energetycznej, by ograniczyć uzależnienie UE od rosyjskiej ropy i gazu. PE jest zdania, że nie należy budować Gazociągu Południowego, należy natomiast udostępnić inne źródła dostaw.

- Realizacja projektu (South Stream) odbywa się zgodnie z umowami międzyrządowymi między Rosją a pozostałymi krajami uczestniczącymi w projekcie i w świetle prawa międzynarodowego takie umowy nie mogą być zawieszone - powiedział  w piątek minister Nowak na konferencji prasowej. - Prowadzimy konsultacje z Komisją Europejską. Projekt nie jest wstrzymany - podkreślił.

Liczący 3600 km South Stream to wspólny projekt rosyjskiego Gazpromu i włoskiej firmy ENI, który ma zapewnić dostawy rosyjskiego gazu do Europy Zachodniej z pominięciem Ukrainy. Ma prowadzić z Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie do Serbii, na Węgry, do Austrii i Słowenii. Bułgaria twierdzi, że rezygnacja z South Stream, który zapewnia alternatywne drogi dostaw rosyjskich, będzie miała bardzo negatywne skutki dla kraju, toteż Sofia, jak zapowiedziała w czwartek, będzie walczyć o realizację projektu i nie dopuści do jego wstrzymania (zobacz niżej).

Ukraina, w której interesy uderza gazociąg, gdyż przestaje ona być ważnym krajem tranzytowym dla przesyłu błękitnego paliwa do krajów UE, wielokrotnie w przeszłości apelowała do Rosji o odstąpienie od budowy South Stream.

Bułgaria broni projektu South Stream

Szef resortu gospodarki i energetyki Bułgarii Dragomir Stojnew bronił w czwartek projektu gazociągu South Stream, podkreślając, że jest on wyjątkowo ważny dla kraju i ostrzegając przed skutkami wstrzymania budowy. Szef MSZ Bułgarii Krystian Wigenin przestrzegł przed kryzysem gazowym.
Na konferencji prasowej, która zbiegła się z głosowaniem w PE nad rezolucją na temat Rosji, dotyczącą m.in. budowy South Stream, Stojnew powiedział, że Bułgaria "będzie walczyć o realizację projektu i nie dopuści do jego wstrzymania".

- Nie jesteśmy sami w tym projekcie, dlatego powinniśmy go bronić. Nie poświęcimy swoich interesów wyłącznie po to, żeby spodobać się UE. Rosja jest strategicznym partnerem Bułgarii. Czy popełniamy błąd, dążąc do bezpiecznych dostaw (gazu), czy powinniśmy zrezygnować z prawa do rozwoju i z nowych miejsc pracy? - mówił minister.

Stojnew dodał, że jeżeli Komisja Europejska podejmie decyzję o wstrzymaniu projektu, Bułgaria się temu podporządkuje, lecz zwróci się o odszkodowania finansowe, w tym za utracone zyski. Minister mówił, że UE zrezygnowała z projektu Nabucco, który zapewniłby Bułgarii alternatywne źródła dostaw surowców energetycznych. Rezygnacja z South Stream, który zapewnia alternatywne drogi dostaw rosyjskich, będzie miała bardzo negatywne skutki dla kraju - dodał.

Minister Wigenin na spotkaniu z przedstawicielami branży turystycznej w Warnie przestrzegł przed niebezpieczeństwem kryzysu gazowego dla Bułgarii. Problem taki według niego powstałby w wyniku podniesienia cen i nowych schematów rozliczania się za gaz, zastosowanych przez Rosję wobec Ukrainy. To może spowodować powtórzenie się sytuacji z 2009 r., kiedy Ukraina wstrzymała tranzyt rosyjskiego gazu - ocenił szef MSZ.

To obecne zagrożenie po raz kolejny, jego zdaniem, dowodzi konieczności realizacji projektu South Stream. - Nie możemy stawać się zakładnikami gospodarczej, politycznej i finansowej niestabilności państw, przez które przebiega tranzyt (gazu) - podkreślił minister. Dodał, że Ukraina "powinna stać się stabilnym państwem, lecz obecna niestabilność prawdopodobnie potrwa jeszcze dość długo".
Szef MSZ powiedział też, że Bułgaria "czyni nadzwyczajne wysiłki", by wesprzeć branżę turystyczną i zapewnić ciągłość napływu turystów z Rosji, Ukrainy i Białorusi. Do tych trzech krajów wysłanych zostanie ponad 50 pracowników konsularnych, którzy mają ułatwiać wydawanie wiz. Będą też ułatwienia w sferze transportu - zapewnił Wigenin.

W ubiegłym roku Bułgarię odwiedziło około 1 mln turystów rosyjskich i ukraińskich.
Liczący 3600 km South Stream to wspólny projekt rosyjskiego Gazpromu i włoskiej firmy ENI, który ma zapewnić dostawy rosyjskiego gazu do Europy Zachodniej z pominięciem Ukrainy. Ma prowadzić z Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie do Serbii, na Węgry, do Austrii i Słowenii. Bułgaria, która otrzymuje około 85 proc. gazu z Rosji przez Ukrainę, obiecuje sobie dywersyfikację szlaków dostaw dzięki South Stream.

PAP/agkm