Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Izabela Zabłocka 23.04.2014

Donald Tusk: Rosja przybliża nas do rozpadu Ukrainy

Premier uważa, że finałem polityki rosyjskiej może być podział Ukrainy, a porozumienie z Genewy to tylko gra Kremla na czas.
Donald Tusk uważa, że porozumienie z Genewy było dla Rosji grą na czasDonald Tusk uważa, że porozumienie z Genewy było dla Rosji grą na czas PAP/Radek Pietruszka

Działania Rosji we wschodniej i południowej części kraju u naszych sąsiadów są zgodne z pesymistycznymi przewidywaniami co do prawdziwych intencji Moskwy - ocenił  Donald Tusk. Uznał, że praktyczne konsekwencje porozumienia z Genewy, zakładającego deeskalację konfliktu, są dość przygnębiające.
Premier pytany był podczas środowej konferencji prasowej m.in. o wypowiedzi rosyjskiego szefa MSZ Siergieja Ławrowa, który postraszył podjęciem kroków takich jak w Gruzji w 2008 roku, jeśli na Ukrainie będą zagrożone interesy rosyjskie.
Donald Tusk przyznał, że niektórzy komentatorzy dość trafnie oceniali porozumienie podpisane w Genewie jako zasłonę dymną i trochę grę na czas.
- Bo rzeczywiście konsekwencje spotkania w Genewie, te praktyczne, są raczej dość przygnębiające. To znaczy Rosja i ludzie realizujący politykę rosyjską na terenie Ukrainy raczej coraz bardziej przybliżają nas do tego przykrego finału, jakim jest, może być - daj Boże, to się nie zdarzy - ale może być podział Ukrainy czy rozpad państwa ukraińskiego - podkreślił Tusk. - Wydaje się, że intencje rosyjskie są tu jednak dość czytelne - dodał szef polskiego rządu.
Jak stwierdził, - nie mówimy tu o żadnych inwazjach, takich romantycznych wariantach czy bardzo ekspresyjnych.  Niestety ta nowoczesna wojna, opisywana już w tej chwili jako pewien fenomen, jeśli chodzi o tę część świata, taki negatywny fenomen, może polegać właśnie na takich półśrodkach - na używaniu trochę ludności cywilnej, trochę wojsk specjalnych, propagandy bardzo intensywnie, a efekty może przynosić równie skuteczne jak najazd czołgów - zaznaczył Tusk.

- W tym przypadku groźba odłączenia się od Ukrainy wschodnich obwodów i południa, włącznie z Odessą, wydaje się jednak dość realna - dodał. - Chociaż nie ryzykowałbym dziś nakreślenia takiego kalendarza zdarzeń, ale obawiam się, że nie będziemy wcale długo czekali na kolejne akty tego ukraińskiego dramatu - ocenił szef polskiego rządu.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

W ubiegłym tygodniu w Genewie szefowie dyplomacji Ukrainy, USA, UE i Rosji zgodzili się, że będą dążyć do deeskalacji napięcia we wschodnich regionach Ukrainy i podpisali w tej sprawie wspólne oświadczenie. Zgodnie z porozumieniem, separatyści powinni złożyć broń, opuścić zajęte instytucje państwowe oraz oczyścić z barykad ulice i place. Władze ukraińskie zobowiązały się ze swej strony m.in. do przeprowadzenia przejrzystej reformy konstytucyjnej, decentralizacji władzy i wszczęcia szerokiego dialogu ze społeczeństwem, który uwzględniałby postulaty mieszkańców wszystkich regionów kraju.

Rozłamowcy po ogłoszeniu genewskich ustaleń zapowiedzieli, że im się nie podporządkują.
We wtorek, separatyści z Donbasu zapowiedzieli, że zorganizują swoje referendum w sprawie niepodległości regionu. Ogłosili, że chcą zapytać mieszkańców obwodu donieckiego, czy popierają deklarację niepodległości Republiki Donieckiej. Poinformowali, że nie mają już zamiaru  rozmawiać na temat decentralizacji władzy, czy federalizacji. Chcą za to połączyć się z innymi samozwańczymi republikami: ługańską i odeską.
Konflikt ukraińsko-rosyjski będzie jednym z głównym tematów europejskich spotkań premiera Donalda Tuska w najbliższych dniach. Szef polskiego rządu udał się w środę po południu do Brukseli, gdzie spotka się z przewodniczącym Rady Europejskiej Hermanem van Rompuyem. W czwartek w Paryżu Tusk będzie rozmawiał z prezydentem Francji Francois Hollande'em, a w piątek w Berlinie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel.

PAP/IAR/iz

''