Po gwałtownych burzach w niedzielę, informowano o 17 zabitych, w większości w stanie Arkansas. W poniedziałek w stanie Missisipi, po przejściu żywiołu, odnotowano osiem nowych ofiar - podała CNN, powołując się na agencję zarządzania kryzysowego.
Gubernatorzy Alabamy i Georgii ogłosili w obu stanach stan wyjątkowy.
W Arkansas dziesiątki żołnierzy Gwardii Narodowej pomagają władzom w ewakuacji, pomocy medycznej. Biorą też udział w poszukiwaniu zaginionych.
Narodowy serwis pogodowy podał, że żywioł dotknął około 75 milionów mieszkańców środkowych i południowych Stanów. Największe straty są w gminie Faulkner, gdzie z powierzchni ziemi zostało zmiecionych co najmniej 150 domów. Ponad 100 osób trafiło tam do szpitala. Prezydent Barack Obama przesłał kondolencje rodzinom ofiar i wyrazy współczucia tym, którzy stracili dobytek.
Według amerykańskich meteorologów było to najsilniejsze tornado w Stanach Zjednoczonych od wielu miesięcy. Wiatr osiągał w porywach prędkość 200 kilometrów na godzinę. Meteorolodzy podają, że nowych tornad o różnej sile można spodziewać się od Teksasu aż po Tennessee. W sumie w rejonie żyje co najmniej 49 mln ludzi.
Rocznie przez USA przetacza się ok. 1,2 tys. tornad. Najczęściej pojawiają się one w tzw. alei tornad - obszarze, w przybliżeniu, między Górami Skalistymi a Appalachami, gdzie spotykają się ciepłe i zimne masy powietrza. Większość z nich nie jest niebezpieczna.
Naukowcy szukają sposobu, by uchronić mieszkańców Stanów Zjednoczonych przed skutkami silnych wiatrów. Według prof. Rongija Tao w środkowej części kraju powinny stanąć trzy gigantyczne sztuczne bariery. "Wielki Mur Amerykański" - według profesora - powinien mieć ok. 30 m wysokości i 160 km długości.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk, pp
