Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 25.06.2014

"Wystąpienie premiera w Sejmie mało konkretne"

- Czysto polityczne i mało konkretne - tak politolodzy oceniają przedstawioną przez premiera Donalda Tuska informację na temat afery taśmowej.
Premier Donald Tusk przysłuchuje się debacie poselskiej po przedstawieniu przez niego informacji na temat afery taśmowejPremier Donald Tusk przysłuchuje się debacie poselskiej po przedstawieniu przez niego informacji na temat afery taśmowej PAP/Radek Pietruszka

- Premier chce ograniczyć spadek notowań Platformy Obywatelskiej przerzucając środek ciężkości tej afery na zagrożenie wynikające z zewnątrz - uważa politolog Marcin Poręba z Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu. W jego ocenie, szef rządu był za mało konkretny. Nie została przede wszystkim zaakcentowana nieudolność służb odpowiedzialnych za ochronę państwa.

Jak dodaje Poręba, podkreślenie przez premiera, że za aferą podsłuchową może kryć się zorganizowana grupa przestępcza, jest zdecydowanie za wczesne, bo śledztwo jest dopiero w początkowej fazie.

Premier Tusk w Sejmie o aferze taśmowej. "Przepraszam">>>

Także prof. Wawrzyniec Konarski krytykuje sejmowe wystąpienie Tuska.- Przemówienie premiera było mało konkretne, choć nie jest to dla mnie zaskoczeniem, sprawa jest wciąż bardzo świeża - ocenił  Konarski.
Politolog uznał, że mamy do czynienia z największym kryzysem od 25 lat i nigdy jeszcze polski rząd nie był w tak trudnej sytuacji jak teraz. - Okazuje się, że rządzący nami politycy w wielu wypadkach nie dorośli do swojej roli, ale afera podsłuchowa skompromitowała struktury polskiego państwa, nie tylko konkretnych polityków - powiedział.

- To, co mnie zaniepokoiło, to fakt, że premier wskazywał jako winnych zaistniałej sytuacji tych, którzy podsłuchiwali, ale też tych, którzy te podsłuchy ujawnili. Donald Tusk wyraził się w tym punkcie mało precyzyjnie i nie wiem, czy miał na myśli tych, którzy podsłuchy przekazali mediom, czy samych dziennikarzy. Jeżeli premier miał na myśli osoby przekazujące nagrane rozmowy mediom, to trudno się nie zgodzić z jego oceną. Ale jeżeli myślał o dziennikarzach, którzy ujawnili te nagrania opinii publicznej, jeżeli chciał powiedzieć, że media nie miały prawa tego ujawnić, to jego stwierdzenie było bardzo niefortunne - ocenił Konarski.

AFERA TAŚMOWA W POLSKIM RZĄDZIE - czytaj więcej >>>

Według niego, nie można traktować na równi tych, którzy zawiązali spisek i inwigilowali polski rząd, z tymi, którzy podsłuchy ujawnili, mając do tego prawo, bo na tym m.in. polega praca dziennikarza. - Społeczeństwo ma prawo wiedzieć, kto rządzi, czy ludzie kompetentni, poważni, czy osoby traktujące kraj jak swój prywatny folwark. Głównymi winnymi afery są oczywiście ci, który inwigilowali, ale też politycy, którzy, jak widać, nie dorośli do funkcji, które pełnią - dodał Konarski.

IAR/PAP/asop