Sprawa ma związek z aferą taśmową. Tuż po opublikowaniu pierwszych rozmów polityków prezesa PiS napisał do prezydenta list, w którym chciał, by Bronisław Komorowski "publicznie stwierdził, że rząd musi odejść". Jak argumentował, w Polsce istnieje grupa, sitwa, która chce utrzymać władzę. I w tej sytuacji prezydent musi wybrać - "albo jest częścią tej grupy, albo nie jest".
O aferze taśmowej - tu czytaj więcej>>>
W liście Jarosław Kaczyński opisał grupę, która jest gotowa do naruszania reguł konstytucji, niezależności pewnych instytucji, m.in. NBP. - Ten system, ta sitwa gotowa jest się bronić za każdą cenę; za cenę prawa Polaków do podmiotowości politycznej, prawa Polaków do wolności, za cenę wszystkiego, co miało być osiągnięciem tych ostatnich 25 lat - uważa Kaczyński.
Bronisław Komorowski publicznie oświadczył, że zgodnie z konstytucja to sejmowa większość jest od zmiany rządu a nie prezydent. Jak mówił, to bohaterowie nagrań sami powinni wyciągnąć wnioski z zaistniałej sytuacji "w zależności od własnej wrażliwości, od wyznawanych zasad i od wcześniejszych deklaracji".
Jak w poniedziałek poinformowało biuro prasowe Komorowskiego szef prezydenckiej kancelarii Jacek Michałowski odpowiedział na list prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na piśmie. - Odpowiedź została przesłana w końcu ubiegłego tygodnia - powiedziała szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek. Jak dodała, jest to odpowiedź w formie listownej, zgodnie z formułą, którą wybrał szef PiS.
- Jesteśmy bardzo zdziwieni, że pycha prezydenta jest ważniejsza od zasad normalnego postępowania. Prezydent powinien odpowiedzieć osobiście szefowi opozycji - oświadczył rzecznik PiS Adam Hofman. - Treść tego listy świadczy o tym, że prezydent jednak zamierza bronić sitwy - dodał.
Rzecznik nie wyjaśnił co konkretnie ma na myśli.
- Pan prezydent nie popiera żadnej sitwy partyjnej, w tym sitwy partyjnej pana Hofmana - odpowiedziała posłowi PiS Joanna Trzaska-Wieczorek.
PAP/asop