Logo Polskiego Radia
PAP
Izabela Zabłocka 30.07.2014

Kijów: nie będziemy siłą odbijać terenu katastrofy MH17

- Nie mamy zamiaru odzyskiwać kontroli nad terytorium, gdzie rozbił się samolot, przy pomocy środków wojskowych - zapowiedział wicepremier Wołodymyr Hrojsman, który kieruje komisją państwową ds. badania przyczyn tragedii. Obecnie obszar ten opanowany jest przez separatystów prorosyjskich, którzy nie dopuszczają do niego ekspertów międzynarodowych.
Misja OBWE została zatrzymana w drodze do miejsca katastrofy malezyjskiego samolotuMisja OBWE została zatrzymana w drodze do miejsca katastrofy malezyjskiego samolotu PAP/EPA/EVERT-JAN DANIELS
Posłuchaj
  • Terroryści na Wschodzie Ukrainy uniemożliwiają prace międzynarodowych ekspertów na miejscu, gdzie leży wrak samolotu malezyjskich linii lotniczych. Maszyna została zestrzelona przez separatystów 17 lipca. Relacja z Kijowa Piotr Pogorzelskiego/IAR
Czytaj także

Hrojsman poinformował, że w czwartek ukraińska delegacja pojedzie na Białoruś, gdzie w ramach grupy kontaktowej ds. rozwiązania kryzysu na wschodzie Ukrainy omówi warunki pracy ekspertów na tym terenie. - W czwartek Ukraina będzie wymagała udzielenia ekspertom międzynarodowym dostępu do miejsca, w którym rozbił się samolot - powiedział. Wyraził nadzieję, że po tym spotkaniu eksperci będą mogli przystąpić do pracy jeszcze tego samego dnia.

Wicepremier przekonywał, że ukraińska armia nie prowadzi w miejscu katastrofy boeinga działań wojennych, co można sprawdzić przy pomocy samolotów bezzałogowych.

- Bojownicy i terroryści nie powinni utrudniać prowadzenia śledztwa. Kropka. Misja międzynarodowa wyjeżdżała tam dwa razy. Dwa razy była zatrzymywana. Rozumiemy, że eksperci najpierw są zachęcani (przez separatystów), by tam jechać, a potem inscenizowana jest strzelanina i każe im się wracać. I ten problem należy rozwiązać - zaznaczył Hrojsman.

Katastrofa malezyjskiego samolotu na Ukrainie >>>

W czwartek rano separatyści nie dopuścili na miejsce katastrofy misji OBWE oraz ekspertów z Holandii; oświadczyli, że trwają tam walki z siłami ukraińskimi.

Jeden z przywódców rebeliantów z tzw. Donieckiej Republiki Ludowej Andriej Purgin ogłosił następnie, że jego podwładni gotowi są pozwolić na zbadanie miejsca tragedii, jednak pod warunkiem, że wojska ukraińskie wstrzymają ataki.

- Jesteśmy gotowi do rozmów, ale władze ukraińskie nie wstrzymały ognia, a nawet używają przeciwko cywilom lotnictwa i systemów rakietowych Grad oraz zakazanych konwencjami pocisków zapalających i kasetowych. Ukraińskie władze kontynuują w ten sposób eskalację konfliktu - oświadczył Purgin.

Samolot malezyjskich linii lotniczych Boeing 777, zestrzelony najprawdopodobniej rakietą ziemia-powietrze, spadł 17 lipca w okolicach miasta Torez w obwodzie donieckim. W wyniku katastrofy zginęło 298 osób, wśród nich 193 Holendrów, 43 Malezyjczyków i 28 Australijczyków. Do tej pory do Holandii przewieziono ponad 200 ciał. Szczątki pozostałych ofiar i ich rzeczy osobiste nadal leżą na polu w okolicach miasta Torez.

Zobacz serwis specjalny: KRYZYS UKRAIŃSKI>>>

IAR/PAP/iz

''