Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Filip Ciszewski 08.10.2014

Protesty Kurdów w Turcji. Zginęło kilkanaście osób

Na ulice wyszli Kurdowie, którzy protestowali przeciwko bezczynności tureckich władz wobec wydarzeń po syryjskiej stronie granicy. Chodzi o ataki radykałów z Państwa Islamskiego na zamieszkane przez Kurdów syryjskie miasto Kobani.

Do zamieszek doszło w co najmniej sześciu miastach w południowo-wschodniej Turcji, w pobliżu granicy syryjskiej, a także w Ankarze i Stambule. Policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych. W pięciu prowincjach wprowadzono godzinę policyjną i zamknięto szkoły. W zamieszkach zginęło co najmniej 14 osób. Co najmniej pięć osób zginęło w mieście Diyarbakir, dwie w prowincji Siirt, jedna w sąsiednim regionie Batman. Wcześniej 25-latek zmarł po starciach w prowincji Mus.

- Przemoc nie jest rozwiązaniem. Przemoc rodzi represje. Nieracjonalne zachowania powinny natychmiast się zakończyć - podkreślił turecki minister spraw wewnętrznych Efkan Ala. Demonstrujących oskarżył o "zdradę własnego kraju", a w razie kontynuowania protestów zagroził "nieprzewidywalnymi konsekwencjami".

Turecki wicepremier Yalcin Akdogan natomiast nazwał kłamstwem twierdzenia, że jego kraj nic nie robi. Ankara zapowiedziała, że przystąpi do międzynarodowej koalicji przeciwko islamistom i ustawiła czołgi wzdłuż granicy z Syrią. Na razie jednak Turkowie nie wykonali kolejnego kroku - wojsko nie wkroczyło na teren Syrii z odsieczą dla tamtejszych Kurdów. Zgodę na taką akcję wydał już parlament, a część społeczeństwa tureckiego, nie tylko kurdyjskiego, oczekuje interwencji. Zamiast tego turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan zaapelował natomiast do społeczności międzynarodowej o zwiększenie liczby nalotów z powietrza.

II wojna Zachodu z islamskim terroryzmem (analiza) >>>

Tymczasem trwające przez cały wczorajszy dzień bombardowania pozycji fanatyków, prowadzone pod wodzą Amerykanów, zastopowały ofensywę Państwa Islamskiego w Kobani. Ocenia się, że od połowy września, kiedy to radykałowie rozpoczęli szturm miasta, zginęło co najmniej 400 osób, a 160 tysięcy uciekło do Turcji.
Pozycje islamistów w Iraku i Syrii od początku lipca bombardują amerykańskie myśliwce. Do nalotów przyłączyły się też Wielka Brytania i Francja, a ostatnio Holandia. Ocenia się, że dokonano ponad 370 nalotów na pozycje Państwa Islamskiego.


Kurdowie protestowali  też w kilku europejskich miastach m.in. w Hamburgu, Berlinie i Brukseli. Demonstranci wdarli się do siedziby Parlamentu Europejskiego.

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>

IAR, PAP, fc

''