Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Martin Ruszkiewicz 20.10.2014

USA pomaga Kurdom. John Kerry: to moment kryzysowy

Zrzut broni dla syryjskich Kurdów to doraźna odpowiedź na sytuację kryzysową, a nie zmiana polityki Stanów Zjednoczonych - oświadczył sekretarz stanu USA John Kerry.
Amerykańskie samoloty transportowe zrzuciły z powietrza broń i amunicję oraz leki dla Kurdów, broniących Kobani przed Państwem IslamskimAmerykańskie samoloty transportowe zrzuciły z powietrza broń i amunicję oraz leki dla Kurdów, broniących Kobani przed Państwem IslamskimPAP/EPA/US NAVY
Galeria Posłuchaj
  • Syria: w Kobani znowu walki - relacja Wojciecha Cegielskiego (IAR)
  • Syria: Amerykanie zrzucili broń dla Kurdów - relacja Wojciecha Cegielskiego (IAR)
  • Patrycja Sasnal z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych mówi, że nie można pozwolić, by Kobani upadło (IAR)
Czytaj także

II wojna Zachodu z islamskim terroryzmem (analiza) >>>

- Rozmawialiśmy z tureckimi władzami, ja rozmawiałem i prezydent Barack Obama rozmawiał, aby było jasne, że nie chodzi o zmianę w polityce Stanów Zjednoczonych. To moment kryzysowy, sytuacja awaryjna - oświadczył dziennikarzom Kerry, który przebywa w Indonezji.

- Z naszej strony byłoby to nieodpowiedzialne, a także moralnie bardzo trudne, gdybyśmy w tym momencie odwrócili się plecami do społeczności walczącej z ISIL (Islamskim Państwem Iraku i Lewantu) w Kobani - dodał Kerry.

Zapewnił, że Waszyngton rozumie obawy Ankary, dotyczące dozbrajania syryjskich Kurdów. Turcja twierdzi, że są oni powiązani z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK), która od ponad 30 lat walczy z tureckimi władzami o większą autonomię i prawa dla Kurdów. Władze w Ankarze uznaje PKK za organizację terrorystyczną. Według Kerry'ego w związku z trudną sytuacją w oblężonym przez dżihadystów Kobani zrzuty były niezbędne.

- Jako koalicja podjęliśmy wysiłki mające na celu osłabienie i zniszczenie ISIL, a to bojownicy ISIL są w Kobani, na granicy z Turcją - zaznaczył.

Anonimowy przedstawiciel amerykańskiej administracji powiedział, że prezydent Obama w sobotę rozmawiał przez telefon z szefem państwa tureckiego Recepem Tayyipem Erdoganem na temat sytuacji w Syrii i poinformował go o planowanych zrzutach. Według Kerry'ego zrzuty mają charakter tymczasowy, a USA poprosiły Turcję, by umożliwiła kurdyjskim bojownikom z Iraku dotarcie do Kobani.

Amerykanie pomogli Kurdom

W nocy z niedzieli na poniedziałek lotnictwo wojskowe USA dokonało pierwszych zrzutów z bronią, amunicją i materiałami medycznymi dla Kurdów broniących przed dżihadystami miasta Kobani na północy Syrii.

Zrzutów dokonano z samolotów transportowych typu C-130. Broń, amunicja i materiały medyczne mają pomóc kurdyjskim bojownikom w obronie Kobani, miasta na granicy z Turcją, przed oblegającymi je dżihadystami z Państwa Islamskiego - poinformowało Centralne Dowództwo USA (CENTCOM). Anonimowi dyplomaci twierdzą, że operację przeprowadzono z trzech samolotów transportowych Hercules, a wszystkie bezpiecznie wróciły do bazy.

Informację o zrzucie potwierdził rzecznik Kurdów walczących w Kobani. Na jednym z portali społecznościowych napisał, że obrońcy miasta otrzymali "dużą ilość broni i amunicji".

Syryjscy Kurdowie, którzy bronią Kobani przed islamistami od wielu tygodni domagali się wsparcia. Przeciwna jest temu Turcja, która co prawda boi się islamistów, ale nie chce pomagać syryjskim partiom Kurdów, które uważa za organizacje terrorystyczne.

WOJNA W IRAKU - serwis specjalny >>>

Źródło: US CBS/x-news

Turcja: nie możemy powiedzieć "tak"

- Turcja wciąż nie zgadza się na wykorzystanie jej przestrzeni powietrznej przez lotnictwo USA, które dokonuje zrzutów broni i materiałów medycznych dla Kurdów broniących przed dżihadystami miasta Kobani w Syrii - oświadczył szef tureckiego MSZ Mevlut Cavusoglu.

Minister podkreślił także na konferencji prasowej, że jego kraj ułatwi dotarcie irackim peszmergom (kurdyjskim bojownikom) z pomocą do Kobani, leżącego na północy Syrii przy granicy z Turcją.

USA i Turcja wciąż nie porozumiały się jeszcze w sprawie wykorzystania tureckiej przestrzeni powietrznej, ani bazy lotniczej Incirlik do nalotów na cele Państwa Islamskiego (IS), które atakuje zamieszkane przez Kurdów miasto od połowy września. Pomimo to w ostatnich dniach lotnictwo wojskowe USA dokonało 135 ataków lotniczych na pozycje dżihadystów w okolicach Kobani, dzięki czemu - jak podkreśla Waszyngton - udało się spowolnić ich ofensywę.

Jeszcze przed informacją o zrzucie broni turecki premier Recep Erdogan ostro sprzeciwiał się takiemu pomysłowi. - Amerykanie, którzy są naszymi sojusznikami w NATO, mylą się, jeśli uważają, że zgodzimy się na wspieranie organizacji terrorystycznej. Nie możemy powiedzieć "tak" - mówił Erdogan.

<<<Turcja nie godzi się na dostarczanie broni Kurdom w Syrii>>>

"Trzeba pomóc Kobani"

- Nie można pozwolić na to, by Kobani upadło - uważa Patrycja Sasnal z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Jak mówi, w momencie, gdy Kurdowie z Kobani byli pozbawieni jakiejkolwiek pomocy, zrzuty broni są bardzo ważne.

- Ważne jest również kto im pomaga, a są to obecnie lokalny rząd irackiego Kurdystanu i Stany Zjednoczone, co może doprowadzić do pewnych konsekwencji dyplomatycznych. Zrzuty broni obchodzą pewien międzynarodowy problem, jakim jest uznawanie Partii Pracujących Kurdystanu za organizację terrorystyczną - zaznaczyła.

Zwróciła jednak uwagę, że walczący w Kobani nie są członkami Partii, a organizacji z nią powiązanej.

- Zajęcie Kobani przez islamskich bojowników oznaczałoby jednak przejęcie przez nich niemal całej środkowej części północnej Syrii, a to bardzo niebezpieczne - zauważyła Sasnal.

W jej opinii nie można pozwolić na przejęcie terenu całego historycznego państwa kurdyjskiego przez dżihadystów, bo zantagonizuje to już bardzo zjednoczonych Kurdów.

Najbardziej zacięte walki

USA i ich sojusznicy bombardują od sierpnia pozycje dżihadystów w Iraku, a od września - także w Syrii, w tym w pobliżu Kobani. Opanowanie miasta umożliwiłoby Państwu Islamskiemu przejęcie kontroli nad znacznym terytorium wzdłuż granicy syryjsko-tureckiej.

Według świadków, w ostatnich godzinach toczą się najbardziej zacięte walki o Kobani od czasu rozpoczęcia ofensywy islamistów. Radykałowie atakują miasto z pocisków moździerzowych. Jak podaje Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, od soboty na coraz bardziej opustoszałe Kobani miało spaść co najmniej 48 takich pocisków. W tym samym czasie miało zginąć co najmniej 70 bojowników Państwa Islamskiego i 10 cywilów.

Dramatycznie rośnie liczba uchodźców, którzy uciekli przez granicę na turecką stronę. - W ciągu prawie czterech lat tej wojny, 900 tysięcy uchodźców zostało zarejestrowanych w Turcji. Oceniamy jednak, że realna liczba uciekinierów wynosi tak naprawdę około 1,6 miliona osób - mówi szefowa misji humanitarnych ONZ Valerie Amos, która odwiedziła jeden z obozów dla uchodźców w Turcji. Ocenia się, że z samego tylko Kobani do Turcji uciekło 200 tysięcy osób.

Źródło: CNN Newsource/x-news

WOJNA W SYRII - zobacz serwis specjalny>>>

IAR,PAP,mr

''