To już drugie wolne wybory po obaleniu reżimu dyktatora Zina el-Abidina Ben Alego w 2011 r. 85 miejsc czyli 40 procent w liczącym 217 miejsc parlamencie zdobyła świecka partia Nidaa Tounes, Pokonała tym samym rządzącą dotąd krajem Ennahde, która zdobyła tylko 69 miejsc.
Wybory oznaczają wielka porażkę dla islamistów, ale nie jest jednak wykluczone, że wejdą oni do nowego rządu, bo zwycięzca głosowania musi zawiązać koalicję.
Tunezja to pierwszy z krajów arabskiej wiosny, w którym rewolucje obaliły długoletnich dyktatorów. To także jedyny z krajów arabskich, który mimo niepokojów na granicy z Libią i Algierią nie pogrążył się w chaosie.
Tunezja jest stawiana za idealny przykład modelowej transformacji ustrojowej. Mimo tego nowe władze będą musiały uporać się z fatalną sytuacją gospodarczą, bo po rewolucjach sprzed trzech lat, do kraju przyjeżdża znacznie mniej turystów.
Wkrótce Tunezyjczycy znowu pójdą do urn. 23 listopada wybiorą prezydenta.
kz, IAR