Uzbrojony mężczyzna wtargnął do siedziby holenderskiej telewizji NOS

O godz. 20 telewizja NOS zamieściła komunikat o treści: "W związku z okolicznościami transmisja jest w tej chwili niedostępna". Według agencji prasowej RTL studia telewizyjne w budynku publicznego nadawcy ewakuowano. Więcej szczegółów na razie nie podano.
7 stycznia uzbrojeni napastnicy otworzyli ogień w paryskiej redakcji pisma satyrycznego "Charlie Hebdo" zabijając 12 osób, w tym dwóch policjantów. Terroryści - bracia Said i Cherif Kouachi - zginęli dwa dni później podczas szturmu francuskich antyterrorystów w Dammartin-en-Goele, ok. 40 km na północ od Paryża.
ATAK NA REDAKCJĘ "CHARLIE HEBDO" - czytaj więcej >>>
Do zamachu przyznała się Al-Kaida na Półwyspie Arabskim (AQAP), czyli jemeński odłam tej organizacji, tłumacząc, że atak był zemstą za obrazę proroka Mahometa. Tygodnik znajdował się na celowniku islamskich ekstremistów od lutego 2006 roku, kiedy to przedrukował karykatury Mahometa duńskiego dziennika "Jyllands-Posten" w akompaniamencie swoich własnych.
11 stycznia redakcja belgijskiego dziennika "Le Soir" w Brukseli została ewakuowana po anonimowym telefonie o podłożonej w budynku bombie. Funkcjonariusze przez pięć godzin przeszukiwali pomieszczenia należące do "Le Soir". Nie znaleźli ładunku wybuchowego.
Osoba, która zadzwoniła do redakcji, nie podała swojego nazwiska. Miała jednak powiedzieć, że jest związana ze skrajną lewicą, a w budynku, w którym swoją siedzibę ma "Le Soir" wybuchnie bomba, bo gazeta za bardzo zaangażowała się w sprawę "Charlie Hebdo".
Telefon redakcja otrzymała w czasie, gdy w Brukseli odbywał się marsz pod hasłem "Razem przeciw nienawiści". Wiele jej uczestników niosło plakaty z napisem "Je suis Charlie" (Jestem Charlie), jako wyraz solidarności z ofiarami zamachu w Paryżu.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk