Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Artur Jaryczewski 23.02.2015

Oscary 2015: "Ida" nagrodzona. Wielki sukces polskiego kina

"Ida" w reżyserii Pawła Pawlikowskiego została uhonorowana Oscarem w kategorii najlepszy obraz nieanglojęzyczny. 87. gala rozdania nagród amerykańskiej Akademii Filmowej odbyła się w Los Angeles.
Paweł Pawlikowski w towarzystwie Nicole Kidman i Chiwetel EjioforPaweł Pawlikowski w towarzystwie Nicole Kidman i Chiwetel Ejiofor PAP/EPA/PAUL BUCK
Galeria Posłuchaj
  • "Ida" dostała Oscara - korespondencja Marka Wałkuskiego (IAR)
  • Adam Szyszkowski, odtwórca roli Feliksa Skiby w "Idzie" o decyzji Amerykańskiej Akademii Filmowej (IAR)
  • Jerzy Trela o sukcesie "Idy" (IAR)
  • Piotr Zelt o sukcesie "Idy" (IAR)
  • Piotr Dzięcioł, producent "Idy" o decyzji Amerykańskiej Akademii Filmowej (IAR)
Czytaj także

Odbierając statuetkę reżyser przyznał, że nakręcił skromny, kameralny film. - Jak się tu znalazłem? Nakręciłem czarno-biały film o potrzebie ciszy, wycofania się ze świata i kontemplacji, a teraz jestem tu - w epicentrum hałasu i uwagi świata. Życie jest pełne niespodzianek - podkreślił.

OSCARY 2015 - zobacz serwis specjalny >>>

Paweł Pawlikowski podziękował producentom filmu, Agnieszce Odorowicz z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, Amerykańskiej Akademii Filmowej, a także Polakom, którzy mu kibicowali. - Dziękuje też moim przyjaciołom przed telewizorami w Polsce, naszej załodze, która była z nami i która jest teraz już zupełnie pijana... Jesteście fantastyczni! Byliście niezwykli, dzięki Wam zrobiłem ten film, uosabiacie to, co kocham w Polsce - zaznaczył.

W rywalizacji o złotą statuetkę film Pawlikowskiego pokonał w swojej kategorii: rosyjskiego "Lewiatana" w reż. Andrieja Zwiagincewa, argentyńskie "Dzikie historie" w reż. Damiana Szifrona, mauretańskie "Timbuktu" w reż. Abderrahmane Sissako oraz estońsko-gruzińskie "Mandarynki" w reż. Zazy Urushadzego.

"Przeważyła forma"

- Cieszę się bardzo z tego, że tego Oscara dostaliśmy - powiedział montażysta "Idy" i wykładowca Szkoły Filmowej w Łodzi Jarosław Kamiński. Zdaniem Kamińskiego to forma tego filmu przeważyła, że otrzymał nagrodę amerykańskiej Akademii Filmowej. - Myślę, że forma, taki mało efektowny sposób opowiadania. On jest efektowny i efektywny, ale w gruncie rzeczy jest zdecydowanie nie hollywoodzki, a to się czasem bardzo dobrze tam ocenia - dodał.

Według niego nie ma zasłużonych ani sprawiedliwych nagród, a nagrody filmowe są właściwie niesprawiedliwe, zawsze tak było i zawsze tak będzie. - To jest pewnego rodzaju czasem splot okoliczności. "Ida" dość długo jest na rynku amerykańskim, jej pozycja jest stabilna, ale oczywiście obawiałem się o to, że filmy, które z nami walczyły o tę nagrodę - "Timbuktu", "Lewiatan" - będą miały efekt świeżości. Ale akademicy zdecydowali inaczej - zaznaczył.

"Największy sukces polskiego kina"

- Wszyscy szalejmy z radości. To naprawdę największy sukces polskiego kina, jaki mogliśmy sobie wyobrazić. Potwierdzenie naszego głębokiego przekonania, że "Ida" zasługuje na wszystkie możliwe nagrody świata. Zebrała ich już kilkadziesiąt na wielu festiwalach, a Oscar jest absolutnym zwieńczeniem tego wielkiego sukcesu - powiedziała minister kultury Małgorzata Omilanowska.

Jak oceniła, amerykańska nagroda dla "Idy" to także dowód na to, że "największe środowisko filmowe świata potrafi dostrzec w powodzi wielkich superprodukcji o gigantycznych budżetach, angażujących największe gwiazdy świata - film, który ani nie epatuje nazwiskami światowych gwiazd, ani wielkością budżetu".

Zdaniem Omilanowskiej "ogromna światowa widownia tego niezwykle trudnego przecież w odbiorze filmu, świadczy o tym, że prawdy, o których mówi, są istotne". - Pawlikowski udowodnił, że operując bardzo oszczędnymi środkami wyrazu, statyczną kamerą, biało-czarnym filmem, ograniczoną liczbą aktorów można opowiedzieć niezwykle intymną, kameralną historię o takiej sile uniwersalnego przekazu, że jest on czytelny dla ludzi pod każdą szerokością geograficzną. Ten film potrafi poruszyć ludzi różnych kultur i różnych cywilizacji - oceniła.

- Wierzyłam bardzo mocno w zwycięstwo "Idy", ponieważ to jest nie tylko bardzo dobry film, ale też zawiera jedną z najbardziej poruszających scen śmierci, która - jak myślę - przejdzie do historii kina. Jeszcze za sto lat uczniowie szkół filmowych będą się uczyć, jak kręcić sceny odchodzenia człowieka z tego świata w oparciu o scenę z filmu Pawlikowskiego. Ta scena to absolutne mistrzostwo świata w pokazaniu, że śmierć jest częścią życia. Bardzo prostymi technikami uzyskano efekt, który głęboko zapada w świadomość człowieka - podkreśliła minister.

"Ida", do której zdjęcia kręcono m.in. w Łodzi, jest wspólną produkcją Polski i Danii, zrealizowaną przez studia Opus Film oraz Phoenix Film we współpracy z Portobello Pictures, Phoenix Film Polska i Canal+ Polska. Produkcję dofinansowały m.in. Polski Instytut Sztuki Filmowej i Duński Instytut Filmowy. Akcja filmu toczy się na początku lat 60. XX wieku. Anna, sierota wychowana w zakonie (w tej roli debiutująca Agata Trzebuchowska) przed złożeniem ślubów poznaje Wandę Gruz (Agata Kulesza), swoją jedyną krewną. Od Wandy, która jest jej ciotką, dziewczyna dowiaduje się, że jest Żydówką i że naprawdę nie nazywa się Anna, lecz Ida Lebenstein. Poznaje następnie tragiczną historię swoich rodziców, zamordowanych podczas wojny.

PAP/IAR/aj