Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Filip Ciszewski 27.04.2015

Nepal: już ponad 4 tys. ofiar trzęsienia ziemi. Nawet ratownicy się boją

Liczba ofiar sobotniego trzęsienia ziemi w Nepalu szybko rośnie. W niedzielę wieczorem nepalska policja informowała o 2,5 tys. zabitych, w poniedziałek rano o 3,2 tys., a teraz to już ponad 4 tys. Ponad 100 ofiar jest też w Indiach i Chinach. Na terenach dotkniętych przez kataklizm wciąż trwają poszukiwania ofiar, ale akcję utrudniają silne wstrząsy wtórne. Na miejsce dotarli ratownicy i strażacy z Polski.
Ratownicy wciąż szukają ludzi przysypanych gruzamiRatownicy wciąż szukają ludzi przysypanych gruzami PAP/EPA/NARENDRA SHRESTHA
Galeria Posłuchaj
  • Mont Everest: sytuacja po lawinach. Korespondencja Tomasza Sajewicza (IAR)
  • Rzecznik Państwowego Komendanta Straży Pożarnej Paweł Frątczak o działaniach ratowniczych polskich strażaków (IAR)
  • Nepal: najnowszy bilans. Korespondencja Tomasza Sajewicza (IAR)
Czytaj także

Dziesiątki tysięcy ocalałych spędziły noc z niedzieli na poniedziałek pod gołym niebem - w parkach, na placach lub na polu golfowym. Przedstawiciel władz Katmandu podał, że w 10 punktach w mieście potrzebującym są rozdawane namioty i butelki z wodą pitną. Zauważył też, że częste pomniejsze wstrząsy i wstrząsy wtórne dodatkowo osłabiają morale ludności. - Mieliśmy prawie 100 trzęsień i wstrząsów wtórnych, co utrudnia akcję ratunkową. Ratownicy też się ich boją - powiedział. Jak dotąd najmocniejszy wstrząs wtórny miał 6,7 stopnia w skali Richtera i przyczynił się do śmierci co najmniej kilkunastu osób. Prowadzona jest ewakuacja obcokrajowców, głównie turystów. Nepalskie władze szacowały, że w chwili tragedii w tym kraju mogło przebywać ich nawet 300 tys.

Według cytowanego przez agencję AP mieszkańca kończą się zapasy towarów w sklepach, a nowych dostaw nikt nie spodziewa się przed upływem co najmniej tygodnia. Większość regionu Katmandu jest obecnie pozbawiona prądu i wody. ONZ podaje, że tamtejsze szpitale są przepełnione, kończą się leki i miejsce do przechowywania zwłok. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia, w liczącym 28 mln mieszkańców Nepalu na każde 10 000 osób przypadało zaledwie 50 łóżek szpitalnych. Wielu ciężko rannych w Katmandu przywożonych jest do otwartego w lutym tego roku szpitala Bir Trauma Center, który dysponuje 200 łóżkami. Lekarze z tego szpitala twierdzą, że obecnie potrzebnych jest 5 razy więcej miejsc dla pacjentów. Szacuje się, że rannych w trzęsieniu zostało ponad 6,5 tys. ludzi.

Wielu mieszkańców miasta w obawie przed kolejnymi wstrząsami ucieka na równiny. Jak pisze Reuters, drogi wyjazdowe z milionowego Katmandu są pełne ludzi, którzy próbują zatrzymać autobus lub złapać okazję.

Podlegająca pod ONZ organizacja pomocy najmłodszym UNICEF, podaje, że w wyniku trzęsienia ziemi ucierpiało blisko milion dzieci. Największym problemem jest zapewnienie potrzebującym dostępu do czystej wody i środków czystości.

Ratownicy przekopują się przez gruzowisko

Cały czas trwa akcja ratunkowa. Przez całą niedzielę i w nocy międzynarodowe zespoły ratunkowe przekopywały się przez zwały gruzu w poszukiwaniu ocalałych. W powietrzu unosił się gęsty pył, dlatego wielu ludzi zdecydowało się na założenie maseczek lub przynajmniej zasłonięcie twarzy chustą.

źródło: CNN Newsource

O wiele gorsza sytuacja może panować bliżej epicentrum trzęsienia, w związku z czym liczba ofiar śmiertelnych może jeszcze wzrosnąć. Służby geologiczne USA (USGS) oceniają, że znajdowało się ono w odległości ok. 80 km na północny zachód od Katmandu.

Obsunięcia ziemi sprawiły, że ratownicy nie mogę dotrzeć do odległych miejsc szlakami górskimi - powiedział przedstawiciel władz najciężej dotkniętego regionu Gorkha. Dotychczas potwierdzono ponadto śmierć 18 osób u stóp Mount Everestu, gdzie wstrząsy wywołały lawinę, kolejne 61 zginęło w Indiach i 20 w Tybecie.

Nepalczycy sami sobie nie poradzą

Nepal nie jest w stanie samodzielnie udźwignąć operacji ratowniczej i pomocy poszkodowanym po katastrofalnym trzęsieniu ziemi. Władze tego kraju apelują o pomoc humanitarną. Do Katmandu dotarli już pierwsi polscy ratownicy, a gotowy do wyjazdu jest kolejny zespół. Do Nepalu udała się też grupa polskich strażaków. Ich samolot rano dwie godziny krążył nad Katmandu, oczekując zgody na lądowanie. 81 strażaków zabrało ze sobą do pomocy 12 wyszkolonych psów i kilka ton sprzętu.

Zespół prowadzony przez Fundację Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej do stolicy Nepalu dojechał przed 5 rano. Ma nieść pomoc medyczną i rozpoznać potrzeby humanitarne miejscowej ludności. Zespół zabrał ze sobą blisko 300 kg różnego sprzętu medycznego.

- Wysyłamy lekki zespół, który ma na celu przetarcie szlaków logistycznych, by dotrzeć jak najszybciej do Katmandu, rozpocząć tam działania ratunkowe - mamy nadzieję, że w tym samym rejonie, gdzie będzie operować Państwowa Straż Pożarna (PSP). Ale jako że jesteśmy organizacją niosącą pomoc humanitarna, to patrzymy nie tylko na podstawowe potrzeby, które są w tej chwili, ale także na to, jaka pomoc będzie potrzebna w ciągu kolejnych kilku tygodni - powiedział Wojciech Wilk z PCPM. Ratownicy PCPM planują pracować w Nepalu co najmniej do 7 maja.

Wilk zaznaczył, że przy trzęsieniu ziemi na początku trzeba ratować ludzi spod gruzów i dlatego bardzo ucieszył się z wyjazdu polskich strażaków ze sprzętem. - Później osoby poszkodowane - zapewne mówimy o setkach tysięcy, jeżeli nie o milionach - będą potrzebować pomocy humanitarnej - od zabezpieczenia żywności, aż po dach nad głową - wyjaśnił. Dodał, że ratownicy PCPM przechodzą ze strażakami wspólne szkolenia i są dobrze zgrani. Razem działali już podczas powodzi w Bośni-Hercegowinie.

źródło: TVN24/x-news

Jako pierwsze, pomoc zaoferowały Indie. Wysłały do Katmandu samoloty wojskowe z 43 tonami żywności i sprzętu oraz prawie 200-osobową grupą ratowników. Grupy poszukiwawczo-ratownicze wyekspediowali też Chińczycy i Pakistańczycy. Są wyposażone w urządzenia namierzające, psy ratownicze i sprzęt do cięcia betonu. Islamabad wysyła żywność, wodę, namioty, koce i inny niezbędny sprzęt. Do Katmandu dotarły już szpitale polowe z Indii i Chin. W drodze są zespoły ratownicze m.in. z USA, Japonii, Izraela, a także 52-osobowy zespół niemieckiej organizacji International Search and Rescue Germany. 3 miliony euro natychmiastowej pomocy dla poszkodowanych przeznaczyła Komisja Europejska. To dodatkowe wsparcie, bo pomoc zaoferowały już także poszczególne kraje członkowskie. Unijne środki mają trafić do regionów, które zostały najbardziej zniszczone.

W akcji ratowniczej na Evereście pomaga grupa wojskowych z Indii, którzy akurat w tym czasie odbywali ćwiczenia wysokogórskie. Indyjscy żołnierze znajdowali się w bazie początkowej, która najbardziej ucierpiała w wyniku lawin. Tylko tam wydobyto 19 ciał. Ocaleni alarmują, że wciąż nie ma kontaktu z wieloma osobami, które znajdowały się w rejonie Everestu.

źródło: CNN Newsource

Lawiny zmiotły namioty wspinaczy

Prezydent Nepalskiego Związku Alpinistycznego szacuje, że na najwyższej górze świata, w rejonie zagrożenia lawinowego znajdowało się 800 osób, w większości obcokrajowców. Szerpowie, którzy towarzyszą wspinaczom twierdzą, że liczba zabitych na Evereście może być znacznie wyższa. Lawiny przechodząc przez bazę zmiotły z powierzchni wiele namiotów wspinaczy. W niedzielę wstrząsy wtórne wywołały kolejne lawiny.

Brak informacji o tym, by wśród ofiar śmiertelnych kataklizmu byli przebywający w Nepalu Polacy - podało MSZ. W niedzielę ministerstwo uruchomiło specjalną infolinię dla bliskich polskich turystów, którzy mogą przebywać w tym regionie. Informacje można uzyskać pod numerem (+48) 225238880 .

Za ofiary kataklizmu modlił się w niedzielę papież Franciszek. Wyraził nadzieję, że wszyscy otrzymają pomoc i wsparcie.

źródło: CNN Newsource

Było to najgorsze trzęsienie ziemi w Nepalu od ponad 80 lat; wstrząsy odczuwalne były w różnych częściach Indii, Bangladeszu, w Tybecie i Pakistanie. Poprzednie trzęsienie, z 1934 r., miało siłę 8 i prawie kompletnie zniszczyło miasta Katmandu, Bhaktapur i Patan. Tym razem trzęsienie miało siłę 7,9 w skali Richtera. Eksperci szacują, że ofiar śmiertelnych może być nawet 5 tysięcy. Tym bardziej, że - jak podkreślają - wstrząsy miały podobną siłę rażenia jak eksplozja 20 bomb atomowych.

IAR/PAP/fc