Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 20.05.2015

Szef MON: zagrożenie ze wschodu jest trwałe, NATO musi zmienić strategię

NATO powinno dostosować struktury do trwałego zagrożenia za wschodnią granicą sojuszu- powiedział w Waszyngtonie szef MON, Tomasz Siemoniak. Jest za wprowadzeniem zmian na szczycie NATO w Warszawie.
Posłuchaj
  • Minister obrony Tomasz Siemoniak w Stanach Zjednoczonych. Relacja Marka Wałkuskiego z Waszyngtonu (IAR)
Czytaj także

KRYZYS UKRAIŃSKI: serwis specjalny >>>

Polski wicepremier pozytywnie ocenił zwiększenie zaangażowania Paktu Północnoatlantyckiego w Polsce i krajach bałtyckich w ostatnim roku.

O konieczności wprowadzenia zmian w strukturach NATO wicepremier Tomasz Siemoniak mówił zarówno podczas wystąpienia w waszyngtońskim Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych, jak i w ekskluzywnym wywiadzie dla Polskiego Radia. - NATO powinno dokonać czegoś, co nazywamy adaptacją strategiczną, to znaczy powinien przyjąć założenie, że zagrożenie na wschodzie Europy jest trwałe i tu też Pakt powinien działać i reagować - mówił Tomasz Siemoniak. Szef MON chciałby, aby zmiany w NATO dostosowujące Sojusz do nowych zagrożeń zostały wprowadzone na przyszłorocznym szczycie Paktu w Warszawie.

Wicepremier pozytywnie ocenił zwiększenie aktywności NATO w naszym regionie w związku z kryzysem ukraińskim. - W rozmowie z sekretarzem obrony Ashtonem Carterem bardzo wysoko oceniłam działania USA w ostatnim roku. Amerykanie podjęli wiele kroków praktycznych ale też zrobili wiele jeśli chodzi o decyzje NATO - podkreślił Tomasz Siemoniak.

Wicepremier wyjaśnił, że zasługą Stanów Zjednoczonych jest przyjęcie przez NATO, że zagrożenia dla bezpieczeństwa światowego istnieją nie tylko poza Europą.

Reagowanie nawet na poziomie korpusu

Wicepremier Tomasz Siemoniak mówił w Waszyngtonie, że Polska chce, by przyszłoroczny szczyt NATO w Warszawie doprowadził do zmian w strukturach Sojuszu, tak by mógł on lepiej reagować na zagrożenia. Wygłaszając przemówienie w waszyngtońskim Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS), wicepremier i minister obrony Tomasz Siemoniak nazwał swe propozycje "Warszawską Inicjatywą Adaptacji Strategicznej" nawiązując do najbliższego szczytu NATO, który odbędzie się w 2016 roku właśnie w Warszawie.

- Chcielibyśmy, by szczyt w Warszawie zainicjował kolejny etap strategicznej adaptacji NATO. Jej zasadniczym celem powinno być wzmocnienie całości sił Sojuszu, a nie tylko jednostek przeznaczonych do natychmiastowej reakcji. Konieczna jest zmiana profilu struktury NATO, która da Sojuszowi możliwość reagowania nie tylko na poziomie brygady (3-6 tys. żołnierzy), ale także na szczeblu dywizji (5-15 tys.) i korpusu (15-45 tys.)" - powiedział Siemoniak.

Siemoniak ujawnił m. in., że obiad dla przywódców NATO podczas szczytu w Warszawie zaplanowano w tej samej sali, gdzie w 1955 roku podpisano Układ Warszawski. - Będzie to wielki symbol, wiec myślę, że nasza nazwa (Warszawskiej Inicjatywy) się obroni - dodał.

(Wideo: minister Tomasz Siemoniak o polskich propozycjach dla NATO; źr/ TVN24/x-news)

Bezpieczeństwo i siły zbrojne Unii Europejskiej

Podczas debaty w CSIS Siemoniak odniósł się też do starego pomysłu, powtórzonego niedawno przez szefa Komisji Europejskiej Jean Claude'a Junckera o utworzeniu "armii europejskiej". Ocenił, że są to "abstrakcyjne dywagacje" i "wiele wody upłynie" zanim ten projekt będzie miał jakiś konkretny wymiar. - Prawdę mówiąc nie wiem, czy to nie byłoby zbędnym dublowaniem tego, czym dysponuje NATO - powiedział. - To NATO jest kluczem do europejskiego bezpieczeństwa - podkreślił.

Siemoniak przyznał, że Polska oczekuje, że czerwcowy szczyt Unii Europejskiej, który ma być poświęcony wspólnej polityce bezpieczeństwa i obrony UE, będzie impulsem do przyjęcia nowej strategii bezpieczeństwa europejskiego. - Poprzednia pochodzi z 2003 roku i jest zupełnie z innej epoki - powiedział.

Dodał, że Polska ma nadzieję, że szczyt UE podejmie konkretne decyzje, np. w sprawie praktycznego działania unijnych grup bojowych. - To nie muszą być wielkie rzeczy, ale żeby UE miała 1000 żołnierzy, którzy w każdej chwili mogą pojechać w dowolne miejsce świata - powiedział Siemoniak.

Polska deklaruje udział w misji  UE przeciw przemytowi ludzi

Wicepremier i minister obrony Tomasz Siemoniak oświadczył, że za wcześnie mówić w jakim charakterze Polska weźmie udział w misji wojskowej mającej powstrzymać przemyt imigrantów z Afryki do Europy.

W wywiadzie dla Polskiego Radia Siemoniak nie wykluczył udziału naszego kraju w takiej operacji. Wicepremier Tomasz Siemoniak przybył do Waszyngtonu prosto z Brukseli. To właśnie tam zapadła decyzja o powołaniu misji wojskowej wymierzonej w przemytników imigrantów na Morzu Śródziemnym.

Szef MON potwierdził, że premier Ewa Kopacz zadeklarowała udział w operacji funkcjonariuszy polskiej straży granicznej. - Dopiero w poniedziałek zapadła decyzja o powołaniu misji i będą się toczyć rozmowy o tym jak członkowie Unii Europejskiej mogą się do tej misji przyłożyć - powiedział wicepremier.

Tomasz Siemoniak dodał, że Polska w unijnych misjach jest aktywna od lat, na przykład w Mali oraz Republice Środkowoafrykańskiej. Szef MON dał do zrozumienia, że udział Polski w tej operacji też jest możliwy. - Natomiast do szczegółowych decyzji jest jeszcze bardzo daleko i za wcześnie mówić o jakimkolwiek zaangażowaniu Polski - dodał. Do rozpoczęcia operacji wojskowej przeciwko przemytnikom ludzi w Afryce Północnej potrzebna jest rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ. W tej chwili nie wiadomo czy uda się ją przegłosować.

Sprawa Patriotów

Wicepremier Tomasz Siemoniak rozpoczął również we wtorek w Waszyngtonie negocjacje ws. realizacji kwietniowej decyzji rządu o zakupie amerykańskich zestawów obrony powietrznej Patriot. Szef MON liczy na jak największą obecność wojskową USA w Polsce w ramach tej umowy.

- Otworzyliśmy właśnie negocjacje, jeśli chodzi o stronę polityczno-wojskową - powiedział Siemoniak dziennikarzom po spotkaniu z amerykańskim ministrem obrony Ashtonem Carterem. Chodzi o realizację decyzji rządu RP, który 21 kwietnia zdecydował, by w ramach programu obrony powietrznej średniego zasięgu "Wisła" wybrać zestawy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe Patriot produkcji amerykańskiej.  - Obydwaj z sekretarzem Carterem zdajemy sobie sprawę, że wymaga to szybkich działań. Nam zależy na czasie, USA również, gdyż widzą w tym przedsięwzięciu znaczący przyrost zdolności bojowych Polski i Sojuszu (Północnoatlantyckiego), więc można powiedzieć, że jest w naszym wspólnym interesie - powiedział.

Podkreślił, że USA zdają sobie sprawę ze strategicznego charakteru tej decyzji dla Polski, gdyż chodzi o "decyzję na dziesięciolecia", która powiąże obronę powietrzną obu państw. Pytany, czego Polska oczekuje od strony amerykańskiej w ramach negocjacji, powiedział: "Jak największej obecności wojsk USA". Dodał, że ma nadzieję na rozmieszczenie w Polsce większej ilości amerykańskiego sprzętu oraz na przekształcenie w przyszłości obecnych rotacyjnych pobytów amerykańskich wojskowych "w stałą obecność".

Ocenił też, że Polska wyciągnęła wnioski z pewnych rozczarowań, jakie towarzyszyły realizacji umowy na zakup amerykańskich myśliwców F-16, i dlatego rząd zdecydował, że rozmowy w sprawie zestawów Patriot będą prowadzone dwutorowo - z rządem USA oraz z producentem, firmą Raytheon.

Siemoniak poinformował, że sekretarz obrony USA podtrzymał deklarację umieszczenia w Redzikowie elementu amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej, który ma być gotowy w 2018 r. Potwierdził, że USA przedłużą obecne rotacyjne ćwiczenia w Polsce na 2016 r. Ponadto - jak mówił Siemoniak - Carter z uznaniem odniósł się do decyzji Polski o gotowości zwiększenia wydatków obronnych do 2 proc. PKB.

Minister powiedział, że podczas rozmowy z Carterem mówiono też o innych planach modernizacji armii i zakupie przez Polskę kolejnego nowoczesnego sprzętu. Pytany, czy USA odpowiedziały na polski list w sprawie zainteresowania kupnem amerykańskich pocisków manewrujących Tomahawk, Siemoniak powiedział, że ta sprawa "nie była szczegółowo omawiana".

Politycy rozmawiali też o sytuacji na Ukrainie. Jak relacjonował Siemoniak, powiedział Carterowi, że zdaniem Polski to "zaangażowanie USA (w rozwiązanie konfliktu) oraz amerykańska obecność w Europie stanowią o bezpieczeństwie Polski i Europy".

W kwietniu poinformowano, że w ramach programu "Wisła" Polska zamierza kupić osiem baterii obrony powietrznej średniego zasięgu Patriot. Każda bateria ma zawierać dwie jednostki ogniowe, każda z trzema wyrzutniami. W zestawach mają się znaleźć docelowo rakiety PAC-2 GEM-T i PAC-3 MSE; ich dokładnej liczby i kombinacji obu typów MON nie ujawnia. Według resortu jednym z ważnym kryteriów była zdolność do zwalczania rosyjskich rakiet Iskander.

Podpisanie umowy jest planowane na 2016 r. W ciągu trzech lat od jej zawarcia mają zostać dostarczone dwie baterie w obecnie dostępnej wersji (ale już z wykorzystaniem polskich podzespołów, np. podwozi), a w 2022 r. - dwie baterie w docelowej konfiguracji z radarem 360 stopni. Kolejne cztery mają być dostarczone do 2025 r. Wtedy też pierwsze dwie baterie, przysłane w ramach rozwiązania pomostowego, mają zostać zmodernizowane do standardu docelowego.

W ramach operacji "Atlantic Resolve", rozpoczętej wobec konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, od kilkunastu miesięcy w Polsce rotacyjnie ćwiczą pododdziały z USA i innych państw sojuszniczych.

PAP/IAR/agkm