Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 28.07.2015

NATO daje Turcji wsparcie polityczne, ale nie wojskowe

NATO udzieliło poparcia Turcji w walce przeciw dżihadystom z Państwa Islamskiego. - Wszyscy sojusznicy są solidarni z Turcją - powiedział sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg po spotkaniu Rady Północnoatlantyckiej. Turcja nie zwróciła się o dodatkowe wsparcie militarne ze strony NATO.

Nadzwyczajne spotkanie Rady Północnoatlantyckiej, czyli ambasadorów państw NATO, zwołano na wniosek Turcji. Ankara powołała sie na artykuł 4. traktatu waszyngtońskiego, zgodnie z którym strony traktatu "będą się wspólnie konsultowały ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze stron".

Według Stoltenberga przedstawiciel Turcji poinformował pozostałe kraje Sojuszu o działaniach podjętych przez Ankarę po niedawnym zamachu samobójczym w Suruc, w którym zginęły 32 osoby, oraz serii ataków na turecką policję i wojskowych. - Zdecydowanie potępiamy ataki terrorystyczne. Terroryzm jest bezpośrednim zagrożeniem dla bezpieczeństwa państw NATO oraz dla międzynarodowej stabilności i dobrobytu - powiedział Stoltenberg na konferencji prasowej, przypominając, że wszystkie państwa Sojuszu są zaangażowane w działania przeciwko dżihadystom z Państwa Islamskiego.

- Dzisiejsze spotkanie Rady Północnoatlantyckiej pokazało, że jesteśmy solidarni z Turcją. Uważnie obserwujemy rozwój wydarzeń na południowo-wschodniej granicy NATO - oświadczył.

Poinformował, że Ankara nie zwróciła się o dodatkową obecność wojskową NATO. - Turcja jest silnym sojusznikiem (...) Ma drugą co do wielkości armię w Sojuszu - podkreślił Stoltenberg.

 - Terroryzm w żadnej formie nie może być tolerowany. Musimy omówić niestabilność u bram Turcji i blisko NATO-wskich granic - tak argumentował szef Sojuszu jeszcze przed rozpoczęciem obrad.

W przeszłości Turcja trzykrotnie zwoływała pilne narady Sojuszu argumentując, że jej bezpieczeństwo jest zagrożone i powołując się na artykuł 4. Traktatu Waszyngtońskiego. W 2012 roku, kiedy Syria ostrzeliwała terytorium Turcji, wtedy Ankara dostała wsparcie w postaci rakiet Patriot. Operacja miała jednak charakter obronny i rakiety nie były wykorzystywane do ofensywnych działań.

Niepokój z powodu Kurdów

Zaniepokojenie na Zachodzie budzą prowadzone jednocześnie z ofensywą przeciw IS bombardowania wymierzone w pozycje PKK na północy Iraku, co może przekreślić proces pokojowy z bojownikami kurdyjskimi.

Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun wezwał w poniedziałek obie strony, by powróciły do konstruktywnego dialogu, aby uniknąć powrotu do "śmiertelnego konfliktu, który w przeszłości przysporzył ludności Turcji tak wiele cierpienia".

W niedzielę niemiecka kanclerz Angela Merkel wezwała premiera Turcji Ahmeta Davutoglu, aby kontynuował proces pokojowy z Kurdami.

(Wideo: Kurdowie oskarżają Turcję o ataki w Syrii. Źródło: Euronews)

 

Erdogan o Chinach i o Kurdach

- Nie cofniemy się ani o krok w walce z terroryzmem, jest to proces i będzie on kontynuowany z tą samą determinacją - powiedział tymczasem we wtorek rano, jeszcze przed naradą NATO,  premier Turcji Recep Erdogan na konferencji prasowej przed odlotem do Chin z oficjalną wizytą.

Oświadczył, że niemożliwe jest kontynuowanie procesu pokojowego z bojownikami kurdyjskimi, zaś politycy powiązani z "grupami terrorystycznymi" powinni - jego zdaniem - zostać pozbawieni immunitetu.

Przed wylotem do Chin Erdogan oświadczył, że Turcja jest otwarta na nową ofertę z Chin, dotyczącą systemu obrony przeciwlotniczej. Ankara planowała zakupienie w Chinach takiego systemu, co wzbudziło poważne zastrzeżenia partnerów Turcji w NATO.

Dwa tureckie fronty

Turcja, długo unikająca angażowania się w konflikt z IS, rozpoczęła w piątek ofensywę przeciwko dżihadystom na północy Syrii po przypisywanym im zamachu samobójczym w Suruc, przy syryjskiej granicy, w którym 20 lipca zginęły 32 osoby. Jednocześnie tureckie władze otworzyły drugi front przeciw kurdyjskim rebeliantom z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) na północy Iraku po serii ataków na tureckie siły bezpieczeństwa

PAP/IAR/agkm