Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Michał Fabisiak 31.05.2017

Mec. Tomczyński o decyzji Sądu Najwyższego: prawo łaski przysługuje wobec skazanego i oskarżonego

- Błędna, nieprawidłowa, polityczna i konfrontacyjna - tak środową uchwałę Sądu Najwyższego w sprawie pytania o prezydenckie ułaskawienie byłych szefów CBA komentuje polityk PiS Arkadiusz Mularczyk. SN stwierdził, że wspomniana prerogatywa głowy państwa może być stosowana wyłącznie w przypadku osób skazanych prawomocnym wyrokiem sądu.

- Sąd Najwyższy idzie na konfrontację. W mojej ocenie nie było żadnych podstaw do oceny działań prezydenta. Prawo łaski jest prawem, które przysługuje głowie państwa na każdym etapie postępowania i w każdej sprawie – komentuje decyzję SN poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. W jego ocenie Sąd Najwyższy nie miał uprawnień, zarówno formalnych jak i merytorycznych do rozpatrywania tej sprawy. - Wyrok można oprawić w ramkę i powiesić na ścianie, bo nie ma on żadnych skutków prawnych dla przyszłości Mariusza Kamińskiego oraz innych ułaskawionych osób – tłumaczy rozmówca portalu PolskieRadio.pl.

Odmiennego zdania są politycy opozycji. - Od samego początku zwracaliśmy uwagę na to, że działanie prezydenta było niezgodne z Konstytucją, co potwierdziła decyzja Sądu Najwyższego. Andrzej Duda sam dopuścił się nadużycia stwierdzając, że chce wyręczyć wymiar sprawiedliwości od tej trudnej sprawy – mówi portalowi Polskiego Radia poseł PO Borys Budka.

PiS zwraca jednak uwagę na to, że SN przekroczył dziś swoje uprawnienia. – Od badania Konstytucji jest Trybunał Konstytucyjny, a nie Sąd Najwyższy. SN wszedł dziś w kompetencje TK i wydał decyzję, która nie ma żadnych skutków prawnych. Sąd Najwyższy nie ma prawa do analizy rozstrzygnięć prezydenta – wyjaśnia Mularczyk.

 Z tą argumentacją nie zgadza się poseł PO. - Trybunał Konstytucyjny nie zajmuje się interpretacją ustawy zasadniczej, tylko rozstrzyga czy norma niższego rzędu, np. rozporządzenie jest z nią zgodna czy nie. Natomiast stosowanie prawa, a więc jego interpretacja, należy w Polsce do sądów – przekonuje Budka. Zdaniem polityka Platformy SN musiał w związku z tym ocenić, czy była podstawa prawna do działania prezydenta. – I ocenił, że Andrzej Duda naruszył Konstytucję stosując prawo łaski - mówi poseł PO.

Politycy partii rządzącej przekonują, że środowa decyzja ma charakter polityczny. – Sąd Najwyższy postanowił wejść na konfrontacyjną ścieżkę. Nie mam wątpliwości, że dzisiejsze rozstrzygnięcie jest polityczne, a nie merytoryczny. Można tylko ubolewać, że zwyciężyła polityka, a nie prawo – mówi Mularczyk. I dodaje, że być może SN będzie próbował odgrywać teraz rolę jaką pod kierownictwem Andrzeja Rzeplińskiego pełnił Trybunał Konstytucyjny. A jak sprawa jest komentowana przez ekspertów?

Ekspert: prawo łaski przysługuje wobec skazanego i oskarżonego

W ocenie mec. Adam Tomczyńskiego w środowej decyzji Sąd Najwyższy za bardzo skoncentrował się na przepisach kodeksu postępowania karnego, a zbyt mało uwagi poświęcił przepisom Konstytucji. -  Ustawa zasadnicza daje prezydentowi pewne prerogatywy do stosowania aktu łaski i to rozumianego maksymalnie szeroko, czyli nie tylko wobec osoby skazanej, ale również do przerwania ścigania danej osoby - komentuje radca prawny i wieloletni sędzia.

- Przecież nie ma sensu kontynuować postępowania sądowego, jeśli wiadomo, że prezydent skorzysta z prawa łaski wobec oskarżonego – komentuje mec. Tomczyński. Rozmówca portalu Polskiego Radia zwraca również uwagę na genezę prawa łaski. – Ma ono swoje źródło w starych przepisach i regulacjach pochodzących od władzy królewskiej. Król mógł wszystko i tak to jest sformułowane w Konstytucji. W związku z tym prawo łaski przysługuje nie tylko wobec skazanego, ale również oskarżonego – ocenia ekspert.

Mec. Tomczyński zauważa również, że prezydent jest suwerenem wybranym w wyborach powszechnych i sprawuje władzę wykonawczą, dlatego Sąd Najwyższy nie powinien odbierać mu tej władzy. – Robiąc tak narusza równowagę władz – uważa radca prawny. I dodaje, że Sąd Najwyższy może interpretować Konstytucję, ale tylko wtedy gdy jest na to miejsce, a nie gdy dotyczy to jasno określonych uprawnień.

Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl