Logo Polskiego Radia
PAP
Agnieszka Kamińska 08.06.2017

Czarnogóra: proces ws. zamachu. Przed sądem m.in. Rosjanie i Serbowie

Czarnogórska prokuratura skierowała do sądu sprawy dwóch liderów prorosyjskiej opozycji oskarżonych o przygotowanie zamachu stanu w celu uniemożliwienia wejścia kraju do NATO. Grozi im do piętnastu lat więzienia za "utworzenie organizacji przestępczej".

Obaj szefowie Frontu Demokratycznego: Andrija Mandić oraz Milan Kneżević twierdzą, że prozachodnie władze sfabrykowały zarzuty, a proces będzie miał charakter polityczny.

Poza nimi dwoma sądzeni mają być pod zarzutem udziału w spisku: jeszcze jeden Czarnogórzec, dziewięciu Serbów i - zaocznie - dwóch Rosjan. Dziewięć innych osób zostało już skazanych na kary po kilka miesięcy więzienia po przyznaniu się do winy, złożeniu zeznań i wynegocjowaniu wymiaru kary.

Władze Czarnogóry twierdzą, że udaremniły w dzień październikowych wyborów próbę opanowania parlamentu przez serbskich i rosyjskich nacjonalistów i zamach na ówczesnego prozachodniego premiera Milo Djukanovicia oraz zainstalowanie prorosyjskiego przywództwa, aby udaremnić integrację Czarnogóry z NATO.

Zamach stanu mieli koordynować z sąsiedniej Serbii dwaj rosyjscy agenci: Eduard Szyszmakow vel Szyrokow, który w 2014 jako ówczesny attache wojskowy ambasady Rosji w Warszawie został wydalony z Polski wraz z grupą rosyjskich dyplomatów, oraz Władimir Popow. Pozwolono im na powrót do Rosji mimo przyznania przez Serbię, że posługiwali się zabezpieczonymi przed podsłuchem telefonami komórkowymi.

Rosja, która jest zdecydowanie przeciwna ekspansji NATO w Europie, wielokrotnie zaprzeczała, jakoby miała udział w próbie zamachu w Czarnogórze. Niemniej w otwarty sposób wspiera opozycyjne ugrupowania w tym kraju.

Licząca 620 tys. mieszkańców Czarnogóra, była republika Jugosławii, stała się w poniedziałek pełnoprawnym członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego wraz ze złożeniem w Departamencie Stanu w Waszyngtonie instrumentów akcesyjnych. W skromnej ceremonii udział wzięli premier Duszko Marković i sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.

PAP/agkm