Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
migrator migrator 07.07.2009

Ciepła wizyta

Wizyta prezydenta USA w Moskwie ma ocieplić stosunki między państwami.
B.Obama i D.MiedwiediewB.Obama i D.Miedwiediewfot. East News

Prezydenci Rosji i USA, Dmitrij Miedwiediew i Barack Obama, uzgodnili w poniedziałek podstawowe parametry nowego traktatu o redukcji broni strategicznych z 1991 roku. - Ta umowa nie ma większego znaczenia - uważa Richard Pipes.

Miedwiediew i Obama porozumieli się, że w ciągu siedmiu lat od wejścia w życie nowego traktatu Rosja i USA zredukują liczbę głowic bojowych do 1500-1675, a systemów przenoszenia - do 500-1110.

Miedwiediew i Obama nie poczynili natomiast konkretnych uzgodnień dotyczących obrony przeciwrakietowej. Zapowiedzieli jedynie, że rosyjsko-amerykański dialog w tej sprawie będzie kontynuowany. Miedwiediew przyznał, że Rosja i USA wciąż różnią się w sprawie tarczy antyrakietowej. Zauważył jednocześnie, że w stanowisku Waszyngtonu nastąpił postęp i że możliwe jest kompromisowe rozwiązanie tego problemu.

Prezydent USA powtórzył w obecności gospodarza spotkania, że nie należy łączyć redukcji potencjałów strategicznych z kwestią obrony przeciwrakietowej.

Prezydent Barack Obama poinformował, że w dialogu dotyczącym tarczy antyrakietowej będzie mowa nie tylko o systemach ofensywnych, ale i defensywnych. W opinii obserwatorów, jest to gest w stronę Rosji, która chce powiązania kwestii redukcji broni strategicznej z planami budowy tarczy.


Prezydent Miedwiediew powiedział, że „jest to krok do przodu", gdyż wcześniej obie strony w tej kwestii dzieliły duże różnice zdań. Jednak pewne różnice pozostały - na przykład dotyczące uznania przez Rosję niepodległości Osetii Południowej i Abchazji. Prezydent Obama powiedział, że integralność terytorialna Gruzji powinna być szanowana.

Ważnym rezultatem moskiewskiego szczytu jest też umowa o tranzycie wojskowym do Afganistanu, dzięki której Rosja zezwoli USA na nie więcej niż 4,5 tys. przelotów rocznie, za które nie będzie pobierać opłat.

Tarcza nadal dzieli

Amerykański prezydent mówił, że z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych priorytetem nie jest radzenie sobie z zagrożeniem ze strony Rosji, ale z rakietami lecącymi w kierunku Ameryki z Iranu, Korei Północnej czy jakiegoś innego państwa. Podkreślał, że dla Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników istotne jest, by mieć możliwość zapobieżenia takiemu atakowi. Barack Obama zapewniał, że z perspektywy Waszyngtonu nie istnieje możliwość, w której system przeciwrakietowy stanowiłby ochronę przed potężnym arsenałem Rosji.

Według prezydenta Rosji Dimtrija Miedwiediewa, system obrony przeciwrakietowej nie stanowi zagrożenia sam w sobie. Jak zaznaczył rosyjski prezydent, potrzebne jest jednak powiązanie konfiguracji systemu obrony rakietowej z interesami innych państw. Prezydent Miedwiediew podkreślił podczas konferencji prasowej w Moskwie, że widzi znaczący postęp w rozmowach z Amerykanami w kwestii systemu przeciwrakietowego.

Działanie tarczy antyrakietowej polega na przejmowaniu wrogich pocisków tzw. przeciw-rakietami, które nie muszą posiadać ładunku wybuchowego. Więcej o tarczy.

Rosyjski przywódca mówił, że jest to krok do przodu, bowiem dotychczas Amerykanie mówili tylko "wszystkie decyzje podjęto, one was nie dotyczą, ale również wam nie zagrażają". Jak dodał prezydent Miedwiediew, Rosja doskonale rozumie wzrost zagrożenia rakietami balistycznymi. Dlatego też - jego zdaniem - potrzebne jest obmyślenie nowej konfiguracji światowego systemu obrony.

Układ o rozbrojeni bez znaczenia?

Richard Pipes, znawca historii Rosji i były dyrektor wydziału Europy Wschodniej w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego USA, wyraził opinię, że umowa nie ma większego znaczenia. - Redukcja rakiet z liczby, która jest w stanie zniszczyć cały świat, do nieco mniejszego poziomu jest bez znaczenia. Dopiero całkowita eliminacja broni nuklearnej byłaby realnym osiągnięciem, ale to nie jest możliwe. Redukcje nie zniechęciły takich państw jak Iran czy Korea Północna do zbrojeń atomowych i sprzedaży rakiet innym krajom - powiedział PAP Pipes.

- Przede wszystkim takie porozumienie jest konieczne, ponieważ obecny traktat regulujący liczbę tych broni wygasa w grudniu i trzeba go jakoś przedłużyć. Porozumienie jest dobre dla obu państw. Leży w interesie USA, ponieważ staramy się przekonać niektóre kraje, by zrezygnowały z broni atomowej, więc redukcja naszej jest tu dobrym argumentem. Poza tym utrzymywanie takiej broni jest bardzo kosztowne - ocenił z kolei w rozmowie z PAP Larry Korb, były podsekretarz stanu w Pentagonie, obecnie ekspert w Center for American.

Szef komisji spraw zagranicznych rosyjskiej Dumy (niższej izby parlamentu) Konstantin Kosaczow nazwał wyniki pierwszego dnia wizyty "bardziej niż imponującymi". Podkreślając, że strony "zbliżyły stanowiska", Kosaczow przyznał, że najwięcej różnic pozostało w sprawach tarczy. - Jednak dobre jest już to, że nie ma dążenia do postawienia drugiej strony przed faktem dokonanym - dodał.

„Obama potrzebował czegoś konkretnego”

Szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier przyjął z zadowoleniem rosyjsko-amerykańską deklarację redukcji zbrojeń strategicznych. Frank-Walter Steinmeier uznał, że dokument podpisany dziś w tej sprawie przez prezydentów Rosji i Stanów Zjednoczonych to przejaw "nowego ducha" w relacjach między tymi krajami. - Widać wspólną wolę postępu w dziedzinie rozbrojenia - stwierdził szef niemieckiego MSZ.

Doradca komisji spraw zagranicznych rosyjskiej Dumy, Andriej Kortunow uważa, że dzisiejsze ustalenia w Moskwie to sukces obu stron. Jego zdaniem, to pierwszy bardzo poważny krok w kierunku odbudowy dobrych wzajemnych amerykańsko-rosyjskich relacji. "Jest dużo biurokratycznej i psychologicznej inercji. Dlatego można powiedzieć, że sukcesem będzie, jeśli uda nam się utrzymać ten pozytywny trend z zaznaczeniem, że możemy zmienić wzajemne relacje, nawet jeśli nie nastąpi to szybko i nie będzie spektakularnych momentów. Ważne jest, że wiemy, iż nasze relacje osiągnęły już dno i teraz może być tylko lepiej" - powiedział Kortunow.

Ekspert z amerykańskiej Rady Stosunków Międzynarodowych (CFR) Charles Kupchan uważa, że spotkanie w Moskwie z rosyjskim prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem było sukcesem prezydenta Baracka Obamy, gdyż okazało się krokiem na rzecz poprawy stosunków z Rosją bez większych ustępstw ze strony USA.

- Szczyt dał impuls do przyspieszenia procesu zbliżenia między obu krajami, który musi trwać długo. Obama potrzebował czegoś konkretnego w polityce zagranicznej, gdyż niektórzy wytykają mu, że chociaż jest popularny na świecie, niewiele z tego na razie wynika. Przywożąc porozumienie rozbrojeniowe, może pokazać coś konkretnego, co przyniosła jego dyplomacja - powiedział PAP Kupchan, profesor Uniwersytetu Georgetown i były wysoki urzędnik Białego Domu.

- Ważna jest także umowa o dostępie do Afganistanu przez rosyjskie terytorium, potrzebna do skutecznego prowadzenia wojny - dodał.

Zapytany o tarczę rakietową w Polsce i Czechach, Kupchan odpowiedział, że "jest wątpliwe, by na szczycie doszło do jakiegoś układu w tej sprawie, podobnie zresztą jak w kwestii dalszego rozszerzenia NATO".

(iar, pap, rk)