Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Michał Fabisiak 26.07.2017

Andrzej Duda nie będzie kandydatem PiS w wyborach prezydenckich? "Polityczne samobójstwo"

Prezydenckie weta ws. ustaw o KRS i SN spotkały się z negatywną reakcją niektórych polityków obozu władzy. Pojawiły się sugestie, że Andrzej Duda może nie być kandydatem PiS w najbliższych wyborach prezydenckich. Czy taki scenariusz jest realny?

- Dla mnie nie jest oczywiste, że naturalnym kandydatem w wyborach prezydenckich będzie Andrzej Duda - słowa posła PiS Marka Suskiego w wywiadzie dla portalu wPolsce.pl wywołały polityczną burzę. Parlamentarzysta zasugerował, że urzędujący prezydent może nie dostać od partii środków na kampanię wyborczą, a Prawo i Sprawiedliwość postawi na innego kandydata. Plotki na ten temat krążyły po sejmowych korytarzach już w ubiegłym tygodniu.

Nieoficjalnie posłowie PiS tłumaczyli wtedy, że kierownictwo partii mogło próbować wymusić w ten sposób na prezydencie decyzję ws. ustaw o KRS i SN. Do mediów „wrzucono” więc informację o tym, że ugrupowanie rządzące wesprze w wyborach w 2020 roku innego kandydata, a Duda będzie musiał organizować swoją kampanię na własną rękę. Na liście potencjalnych następców obecnego prezydenta pojawiali się Beata Szydło i Mateusz Morawiecki.

"Nikt w PiS nie dorównuje Dudzie"

Eksperci, z którymi rozmawiał portal Polskiego Radia nie wierzą, aby w wyborach prezydenckich w 2020 roku PiS zdecydował się postawić na innego kandydata niż Andrzej Duda. – Kompletnie nierealny scenariusz. Z kilku powodów byłoby to polityczne samobójstwo – przekonuje politolog UKSW prof. Norbert Maliszewski. Podobnie uważa prof. Piotr Wawrzyk.

- Zwykle partia, z której pochodzi urzędujący prezydent popiera go w walce o reelekcje. Wyjątek występuje wtedy, gdy kandydat nie ma szans na wygraną - tłumaczy politolog Uniwersytetu Warszawskiego. Obecne badania opinii społecznej pokazują, że Andrzej Duda jest politykiem, któremu Polacy ufają najbardziej i gdyby wybory prezydenckie odbyły się dziś, to wyszedłby z nich zwycięsko.

- Urzędujący prezydent zawsze ma większe szanse na reelekcję. Wystawienie przez PiS innego kandydata niż Andrzej Duda oznaczałoby podział na prawicy, co zaszkodziłoby obu stronom. Poza tym w PiS nie ma dziś polityka, który cieszyłby się popularnością, jaką posiada urzędujący prezydent – dodaje prof. Maliszewski. Ekspert UKSW uważa, że zarówno premier Szydło, jak i minister Morawiecki mieliby mniejsze szanse od Dudy na zwycięstwo w wyborach prezydenckich.

- Należy pamiętać, że w trakcie rządzenia zawsze zużywa się poparcie dla obozu będącego u władzy. PiS może liczyć dziś na ok. 38 proc. poparcia. Partia ta ma jednak bardzo duży negatywny elektorat, co mogłoby przeszkodzić Szydło czy Morawieckiemu w wygraniu wyborów prezydenckich – przewiduje Maliszewski. I dodaje, że inaczej wygląda sytuacja w przypadku Dudy.

- Wetując ustawy o KRS czy SN doskonale wpisał się w oczekiwania obywateli. Polacy chcą mieć prezydenta ponad podziałami, który potrafi znaleźć konsensus. Duda pokazał, że jest otwarty na innych wyborców. Na tym właśnie polega jego obecna przewaga nad innymi, potencjalnymi kandydatami PiS-u – uważa Maliszewski.

Także prof. Wawrzyk nie daje większych szans ewentualnemu kandydatowi PiS-u w starciu z Andrzejem Dudą. – Prezydent pokazał w ostatnim czasie, że jest człowiekiem kompromisu. Wyciągnął rękę do tzw. miękkiego elektoratu opozycji, skłonnego poprzeć opozycję, ale nie będącego do tego przekonanym. I to właśnie te dwa weta mogły zadecydować o tym, że Duda wygrałby rywalizację w wyborach prezydenckich z kandydatką Beatą Szydło – mówi portalowi Polskiego Radia politolog UW.

Dlaczego PiS straszy prezydenta?

Skoro tylko Duda może zapewnić PiS zwycięstwo w wyborach prezydenckich, to dlaczego ze strony polityków tej partii pojawiają się sugestie, że formacja rządząca może poprzeć w 2020 roku innego kandydata? – Wypowiedzi te rozpatrywałbym w kategoriach rewanżu za prezydenckie weta. Politycy PiS próbują pogrozić Andrzejowi Dudzie palcem i pokazać, że partia nie jest na niego skazana – tłumaczy Wawrzyk. A prof. Maliszewski dodaje.

- PiS musi pozostawić prezydentowi pole na aktywność, ale nie chce, aby było one zbyt duże. Stąd biorą się sugestie o wystawieniu innego kandydata. Warto zauważyć, że nie wypływają one ze strony polityków wagi ciężkiej, a tzw. bulterierów. To pokazuje, że w tym przypadku chodzi jedynie o zawężenie prezydentowi pola do aktywności – ocenia Maliszewski.

„Obie strony są sobie potrzebne”

Szeregowi posłowie PiS w nieoficjalnych rozmowach z portalem Polskiego Radia przekonują, że gdyby wybory odbyły się dziś, to kandydatem partii rządzącej na urząd prezydenta byłby Andrzej Duda. - Niektórych kolegów trochę poniosły emocje. Niepotrzebnie dolewają oliwy do ognia – mówi portalowi Polskiego Radia jeden z posłów PiS. Inny parlamentarzysta partii rządzącej uważa, że Duda i PiS są sobie potrzebni.

- Prezydent wywodzący się z naszej partii, może pomóc nam wygrać wybory parlamentarne. Z kolei bez naszego wsparcia Dudzie może być trudno o reelekcję. Dlatego obie strony muszą się wzajemnie szanować, bo są sobie potrzebne, a ewentualne spory rozwiązywać w cztery oczy – dodaje inny poseł PiS. Rozmówcy portalu Polskiego Radia zgodnie przyznają, że po opadnięciu emocji sytuacja powinna wrócić do normy. – Konflikt prezydenta z PiS jest ostatnim czego dziś potrzebujemy. Mam nadzieję, że obie strony to zrozumieją – mówi nam polityk PiS pragnący zachować anonimowość.  

- Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl