Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 04.11.2009

Nie będzie śledztwa po doniesieniu szefa Kancelarii Premiera

Były szef CBA Mariusz Kamiński dopełnił obowiązków, śledczy odmówili wszczęcia śledztwa.
Mariusz KamińskiMariusz Kamińskifot. east news


Były szef CBA Mariusz Kamiński dopełnił swoich obowiązków, powiadamiając prokuraturę o tzw. aferze stoczniowej - uznała warszawska prokuratura okręgowa. Śledczy odmówili wszczęcia śledztwa w tej sprawie. Zawiadomienie dotyczące Kamińskiego złożył w połowie października szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski.

- Według prokuratora b. szef CBA dopełnił swoich obowiązków i niezwłocznie poinformował prokuraturę o całej sprawie. Dlatego śledztwo nie zostało wszczęte - powiedział PAP rzecznik prokuratury Mateusz Martyniuk.

Zdaniem Arabskiego, przestępstwo popełnione przez Kamińskiego miało polegać na tym, że mając dowody pozwalające na wszczęcie postępowania karnego, nie zawiadomił prokuratury. Tymczasem CBA przekazało takie zawiadomienie kilka dni po zawiadomieniu Arabskiego w tej sprawie. Argumentowało to tym, że przygotowywało niezbędne w tym celu materiały. Arabski złożył doniesienie 9 października, Kamiński - 12 października.

Śledztwo w sprawie domniemanego przekroczenia uprawnień urzędników Agencji Rozwoju Przemysłu i Ministerstwa Skarbu Państwa przez "utrudnianie przetargu" na sprzedaż stoczni w Gdyni i Szczecinie prowadzi obecnie warszawska prokuratura apelacyjna. Wszczęła je prokuratura okręgowa, ale poprosiła o przeniesienie sprawy do innej jednostki.

Według materiału z raportu CBA ujawnionych przez "Wprost" urzędnicy Agencji mieli czynić wszystko, by przetarg na stocznie w Gdyni i Szczecinie wygrał katarski inwestor Stichting Particulier Fonds Greenrights. Mieli oni informować go o tym, jakie oferty składają pozostałe podmioty. W kontekście tego inwestora padają określenia "nasz", "przyjaciele". Według "Wprost", kiedy Katarczycy nie dopełnili na czas formalności, urzędnicy ARP mieli wydłużać termin rejestracji do udziału w przetargu i wpłaty wadium, a gdy w pierwszym dniu przetargu postanowili wycofać się z transakcji, minister skarbu chciał całą procedurę "przerwać".