Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 09.03.2010

Zaparkowałeś na miejscu dla inwalidy? To się bój

Centrum handlowe Reduta w Warszawie znalazło sposób na cwaniaków parkujących na kopertach dla niepełnosprawnych. Na szybie samochodu ląduje duża naklejka: "Czy naprawdę chcesz być na naszym miejscu".

Dla lepszego efektu nalepka pocięta jest na 50 malutkich kawałeczków. Trzeba je odrywać każdy osobno. Zajmuje to z godzinę - mówi Adam Kwiecień, koordynator ochroniarzy z Reduty. Dziennie przyklejają tam trzy-cztery takie naklejki do samochodów, które stoją na kopercie, a nie mają odpowiedniego znaczka (piktogram z wózkiem inwalidzkim) lub specjalnej legitymacji za szybą.

- W grudniu, zanim się pojawiły, interweniowaliśmy w sprawie bezprawnie zajętych kopert ze 20 razy w ciągu dnia. Często słyszeliśmy: "Co ty, cieciu, będziesz mi rozkazywać, gdzie mam stanąć" - opowiada Adam Kwiecień.

Jeżeli ktoś zastawi miejsce, ochroniarze mogą zwrócić uwagę i nic więcej. Straż miejska ani policja nie wystawiają mandatów za parkowanie na kopertach na drogach wewnętrznych i w obiektach prywatnych.

Recydywista się nie zdarzył

W większości centrów handlowych problem jest lekceważony. Nikt nie sprawdza, kto zajął miejsca parkingowe z kopertą, które - dla ułatwienia poruszania się - są zlokalizowane blisko wind i wejść.

Jakiś czas temu dyrekcji Reduty poskarżył się jeden z niepełnosprawnych stałych klientów. Krążył w kółko, nie mógł znaleźć miejsca do zaparkowania.

- Koperty były notorycznie zajmowane. Nikt nie zwracał uwagi na specjalny znak z wózkiem inwalidzkim. Problem nasilił się w zeszłym roku, kiedy naprzeciwko nas powstały biurowce. Ich pracownicy zaczęli parkować na naszym parkingu - opowiada Paulina Dudzik, zastępca dyrektor Reduty i pomysłodawczyni akcji.

Najpierw naklejki były w jednym kawałku. Ale - jak mówią ochroniarze - zbyt łatwo się odklejały.

- W innym centrum handlowym koledzy wkładali za wycieraczki karki z informacją o bezprawnym zajęciu koperty. Nie sprawdziło się. U nas po wprowadzeniu pociętych nalepek nie zdarzył się ani jeden recydywista - zachwala Adam Kwiecień.

- Raz zdarzyło się, że trafiliśmy na niepełnosprawną, która akurat zapomniała zostawić legitymację. I o dziwo - była nam bardzo wdzięczna, że tak pilnujemy. Pomogliśmy jej później przy odklejaniu - wspomina ochroniarz.

Klient to klient

A jak reagują inni kierowcy? Adam Kwiecień twierdzi, że awantury zdarzają się rzadko. - Ludzie przeważnie są zawstydzeni. Nie wyjeżdżają z parkingu, dopóki nie odkleją wszystkich kawałków. I nie dziwię się, bo kto chciałby jeździć z czymś takim na szybie - mówi.

Naklejka ma 25 na 12 cm. Na niebieskim tle oprócz napisu jest też wózek inwalidzki.

Pytam dyrektorkę Reduty, czy decydując się na taką akcję, nie bali się, że stracą obrażonych klientów.

- Nawet przez chwilę tak nie myśleliśmy - zapewnia Paulina Dudzik. - Klient to klient! I to nasz obowiązek, by niepełnosprawnym ułatwić poruszanie się po centrum. Wszyscy mają prawo, by u nas czuć się dobrze - zapewnia. Dlatego w Reducie są przystosowane toalety z przyciskiem alarmowym, podjazdy, drzwi otwierane automatycznie zamiast obrotowych.

- Niech ten czas przy odklejaniu będzie taką refleksją - mówi dyrektorka Dudzik. - Może następnym razem ktoś się dwa razy zastanowi, zanim zaparkuje na kopercie!

mch, warszawa.gazeta.pl