Logo Polskiego Radia
PAP
migrator migrator 03.02.2010

"Mam ambicje prezydenckie, zdecydują konsultacje"

Wybory prezydenckie byłyby wspaniałym zwieńczeniem kariery politycznej - powiedział Bronisław Komorowski. Zaznaczył, że chciałby uniknąć sporów w PO o kandydaturę na prezydenta.

Mam ambicje prezydenckie, ale kandydata PO wyłonią konsultacje wewnątrzpartyjne - powiedział marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Podkreślił, że zależy mu, aby te konsultacje nie przerodziły się w walkę i nie powodowały konfliktów w Platformie.

"Mam ambicje i uważam perspektywę wyborów prezydenckich za wspaniałe zwieńczenie kariery politycznej" - powiedział Komorowski w programie "Bronisław Wildstein przedstawia" w TVP1. Dodał, iż nie będzie dramatu jeśli partia wskaże innego niż on kandydata. Chciałby uniknąć mocnej konkurencji wewnątrz Platformy.

Komorowski powiedział, że fakt, iż jego osoba jest brana pod uwagę jako potencjalny kandydat PO, jest "źródłem dużej satysfakcji, ale absolutnie nie jest źródłem zawrotu głowy".

Wyraził przekonanie, że po zeszłotygodniowej deklaracji szefa rządu "nie ma i nie będzie wyścigu wewnątrz PO". "Jest takie oczekiwanie całego środowiska, że po decyzji Donalda Tuska raczej rozpocznie się etap takich wewnętrznych konsultacji, a nie walki wewnętrznej" - mówił. Zaznaczył, że o wyborze kandydata powinny zdecydować "kalkulacje polityczne - kto ma większe szanse wygrania, kto ma większe doświadczenie".

Osłabić weto

Marszałek Sejmu oświadczył, że jest zwolennikiem "obniżenia progu pozwalającego na odrzucenie weta prezydenckiego". Powtórzył, że taka zmiana konstytucji wydaje mu się w tej kadencji parlamentu "nie bardzo możliwa".

Według Komorowskiego dobrym pomysłem jest nie tylko ograniczenie części uprawnień prezydenta, ale też wciąganie go we współodpowiedzialność za proces rządzenia, np. "dając prezydentowi w wyniku nowych rozwiązań konstytucyjnych, możliwość występowania z inicjatywą ustawodawczą na wszystkich etapach procesu legislacyjnego z poprawkami, czyli w podkomisji, w komisji, w I, II i III czytaniu". "Wtedy prezydent coś tam ugra, do czegoś przekona i na końcu będzie mu łatwiej powiedzieć: ta ustawa jest dobra, bo uwzględniono, przynajmniej częściowo, mój punkt widzenia" - ocenił polityk PO.

Premier nie chce

Premier Donald Tusk oświadczył w ubiegły czwartek, że nie będzie ubiegał się o prezydenturę. We wtorek ocenił, że Komorowski i szef MSZ Radosław Sikorski "wydają się najbardziej prawdopodobnymi kandydatami" PO na prezydenta. O obu mówił, że mają "różne zalety" i mają różne atuty. "Dzisiaj to jest z mojego punktu widzenia 50 na 50" - powiedział Tusk.

Szef rządu zapowiedział, że nie będzie wskazywał faworyta, bo - jak mówił - "jest miejsce na zdecydowanie szerszy zespół do podejmowania takich decyzji". "Wola jednego człowieka, nawet takiego, którego lubię - mówię o sobie - na pewno nie wystarczy. Nie chciałbym kogoś dyskwalifikować w przedbiegach" - zaznaczył.

PAP