Logo Polskiego Radia
IAR
migrator migrator 08.02.2010

Afganistan: bilans zbitych jak na Falklandach

W Afganistanie zginęło kolejnych dwóch brytyjskich żołnierzy. W sumie zginęło tam dotychczas 255 Brytyjczyków. Tym samym rachunek strat armii brytyjskiej w Afganistanie zrównał się z bilansem wojny falklandzkiej z 1982 roku.

Dwóch żołnierzy ze szkockiego pułku zginęło w wybuchu miny podczas pieszego patrolu w okolicach Sangin w prowincji Helmand. Brytyjski szef sztabu generalnego generał Sir Jock Stirrup powiedział, że zrównanie się strat w Afganistanie i na Falklandach to naturalnie smutny kamień milowy, który zostanie odnotowany w kraju, ale nie wpłynie na determinację żołnierzy w polu.

W konflikcie o Falklandy - czy też Malwiny, według terminologii argentyńskiej - zginęło 255 Brytyjczyków i ponad 600 Argentyńczyków. Weterani tamtej wojny podkreślają, że różniła się ona diametralnie od konfliktu w Afganistanie - było to krótkie, dwumiesięczne starcie dwóch nowoczesnych armii, przeciwnik był umundurowany, widoczny i przestrzegał praw wojny. W Afganistanie wojna trwa od ponad 8 lat, przeciwnik stapia się z ludnością, a 80 procent spośród 255 poległych Brytyjczyków, to ofiary zamachów bombowych i min domowej produkcji, przeważnie zdalnie odpalanych przez telefony komórkowe.

Wielka ofensywa NATO

Tymczasem kilka tysięcy amerykańskich i brytyjskich żołnierzy przygotowuje się do wielkiej wojskowej ofensywy w południowym Afganistanie. Według zapowiedzi NATO, w ciągu kilku dni ma się rozpocząć akcja przeciwko rebeliantom w prowincji Helmand. NATO-wscy i afgańscy żołnierze będą chcieli odbić z rąk bojowników miasto Mardża. Ma to być jedna z największych operacji wojskowych od czasu rozpoczęcia w 2001 roku wojny w Afganistanie.

Szczegóły operacji nie są na razie znane. Brytyjski sekretarz obrony Bob Ainsworth podkreślił w rozmowie z BBC, że NATO ujawniło informację o planowanej ofensywie, aby dać czas na ucieczkę cywilów z tego rejonu. "Tu nie chodzi o zabijanie ludzi, bo tej wojny nie wygra się zabijając talibów. Będzie ją można wygrać jedynie poprzez umysły Afgańczyków. Musimy zatem oddzielić ich od rebeliantów i zapewnić im bezpieczeństwo" - dodał.

W samym tylko mieście Mardża mieszka około 100 tysięcy osób. Część opuściła już domy, ale niektórzy mieszkańcy wciąż pozostają na terenach na których mają toczyć się walki, bo obawiają się o swój dobytek. Tymczasem talibowie poprzez jednego ze swoich rzeczników oświadczyli, że są gotowi walczyć do ostatniego bojownika.

to,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)