Logo Polskiego Radia
PAP
migrator migrator 08.04.2010

Wydarzenia w Kirgistanie trudno nazwać rewolucją

Tak uważa ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich Krzysztof Strachota. Jego zdaniem opozycja deklarująca przejęcie rządów nie panuje nad sytuacją, jednak prezydent Kurmanbek Bakijew raczej nie powróci do władzy.

W ocenie eksperta obalenie Bakijewa i powołanie przez antyprezydencką opozycję rządu tymczasowego jest pewnym zaskoczeniem.

"Opozycja w ostatnim czasie nie wyglądała na taką, która ma jasny program i plan działania zmierzający do przejęcia władzy" - oświadczył w czwartek Strachota w rozmowie z PAP. Jego zdaniem, istotne znaczenie miały rozruchy na tle socjalnym, które ujawniły słabość instytucji państwowych. Opozycja mogła po prostu "wpisać się" w protesty, wykorzystać załamanie państwa i automatycznie przejąć władzę.

"Trudno to nazwać rewolucją, trochę to przypomina przewrót. Sytuacja jest bardzo niejasna" - powiedział ekspert OSW. Według niego władza nowego rządu jest w tej chwili fasadowa, gdyż opozycja "zajęła instytucje państwowe i wypowiada się w imieniu państwa", jednak "nie wygląda na to, by opanowała sytuację, zarówno w Biszkeku, jak i w kraju".

Strachota obawia się teraz w Kirgistanie stanu przeciągającej się anarchii. Jak przypomniał, po rewolucji tulipanów, która w 2005 roku wyniosła do władzy Bakijewa, przez ponad rok dochodziło do "porachunków, przetasowań, walki o wpływy - zwłaszcza na prowincji". Ekspert nie spodziewa się jednocześnie powrotu obalonego prezydenta do władzy. Wyjazd Bakijewa ze stolicy Kirgistanu Biszkeku wskazuje na to, że nie był on w stanie użyć struktur siłowych, które mogły opanować niepokoje. "W tej chwili jest za późno, żeby to mógł zrobić" - ocenił Strachota.

Rosja, zdaniem eksperta, "nie żałuje, że został obalony Bakijew", ponieważ miała z nim szereg problemów, a opozycja deklaruje chęć współpracy z Moskwą.

"Nie należy w Kirgistanie oczekiwać zasadniczych przemian"

Ekspert OSW uważa również, że nie należy w Kirgistanie oczekiwać zasadniczych przemian. Jak wskazuje, opozycja odwoływała się do dość ogólnych haseł przywrócenia demokracji. "Nie spodziewam się, by (liderzy opozycji) planowali jakieś głębokie zmiany w Kirgistanie, ani aby zmierzali do przeorientowania polityki zagranicznej" - ocenił.

Liderka kirgiskiej opozycji Roza Otunbajewa nie dała się dotąd poznać jako charyzmatyczny lider ani jako "twardy kandydat na głowę państwa" - zauważył Strachota. Była minister spraw zagranicznych została wybrana na szefową komisji wykonawczej Kurułtaju opozycji, dlatego teraz automatycznie stanęła na czele rządu tymczasowego. "Wydaje mi się, że jest to stanowisko tymczasowe i jeszcze będzie musiało dojść do realnego podziału wpływów" - uważa Strachota. Zaznaczył zarazem, że Otunbajewa jest "dobrym partnerem do rozmów międzynarodowych" i cieszy się pewnym autorytetem w kraju.

Opozycję kirgiską ekspert opisuje jako bardzo zróżnicowane grono - to zarówno osoby, które brały udział w rządach obalonego podczas rewolucji tulipanów prezydenta Askara Akajewa, jak i uczestnicy tej rewolucji. "Historie, biografie, programy i interesy" liderów opozycji są bardzo różne - wskazał ekspert OSW.

W czwartek Otunbajewa jako przedstawicielka rządu tymczasowego ogłosiła rozwiązanie w Kirgistanie parlamentu i zapowiedziała wybory prezydenckie w ciągu sześciu miesięcy. Prezydent Bakijew według mediów opuścił Biszkek jeszcze w środę i znajduje się w mieście Osz na południu kraju. Po gwałtownych demonstracjach i starciach w środę liczba ofiar śmiertelnych wynosi, według rosyjskiej agencji ITAR-TASS, 74 osoby. W Biszkeku, jak relacjonują światowe media, w czwartek rano nadal trwało grabienie budynków rządowych, a życie w mieście wciąż nie powróciło do normy.

kg,PAP