Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Agnieszka Kamińska 27.10.2017

Cios w czułym punkcie Egiptu i nowe potężne zagrożenie. ”ISIS może właśnie tu przerzucić tu swoje siły”

Ostatni krwawy atak na policjantów w Egipcie miał miejsce w pasie strategicznym dla terrorystów – na terenie korytarza łączącego Libię, Egipt, Synaj – o tym mówił w rozmowie z PolskieRadio.pl Michał Wojnarowicz (PISM). Wskazał też na nowe zagrożenie dla Egiptu ze strony islamistów z Państwa Islamskiego, przepędzonych z Syrii i Iraku. Szukają oni teraz nowych terenów dla swej aktywności.

W Egipcie w ostatnim tygodniu doszło do krwawych walk między funkcjonariuszami policji a bojownikami –  zginęły dziesiątki funkcjonariuszy. Zdarzenie to miało miejsce na Pustyni Libijskiej, na 135 km drogi z Kairu do oazy el-Baharija. O tym, jakie działania podejmuje państwo egipskie, by odzyskać stabilność i zmodernizować kraj, i jak obecnie wygląda sytuacja w Egipcie – mówił portalowi PolskieRadio.pl Michał Wojnarowicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Ekspert wskazał na kolejne wielkie zagrożenie, z którym Egipt będzie musiał się zmierzyć. - Gdy Państwo Islamskie przegrywa w swoim mateczniku, można spodziewać się, że będzie chciało przerzucić część sił na inne obszary. Tutaj Synaj, Egipt, Północna Afryka, wydają się szczególnie zagrożone – zauważył Michał Wojnarowicz.

Więcej o sytuacji Egiptu w tekście wywiadu. 


Na zdjęciu: prezydent Egiptu podczas wizyty we Francji. PAP/EPA/IAN LANGDSON Na zdjęciu: prezydent Egiptu podczas wizyty we Francji. PAP/EPA/IAN LANGSDON

PolskieRadio.pl: W ostatnich dniach doszło do tragicznej w skutkach walki policji w rejonie Wahat el-Bahrija w prowincji Gizy, na pustyni, 135 km na południowy zachód od Kairu. Ocenia się, że mogła to być zasadzka. Funkcjonariusze pojechali tropić bojowników i wpadli w pułapkę. Według Associated Press zginęło prawdopodobnie ponad 50 policjantów. Czy to wydarzenie jest sygnałem jakichś zmian w Egipcie, na przykład sygnalizuje etap większej destabilizacji, kolejną fazę wojny z islamistami?

Michał Wojnarowicz (PISM): Na pewno to wydarzenie jest dużym ciosem dla prezydenta Abd el-Fataha Al-Sisiego i jego polityki opierającej się w dużym stopniu na zapewnieniu bezpieczeństwa. To największy w tym roku atak na siły bezpieczeństwa.

Nie przeceniałbym jednak jego znaczenia, jeśli chodzi o interpretację sytuacji w Egipcie. Od 2011 do niestabilności Egiptu przyczynia się islamska rebelia na Synaju. Od tego czasu ataki wymierzone w armię, służby bezpieczeństwa, ale też turystów i cele cywilne, zdarzały się w różnych miejscach.

Niedawne wydarzenia miały miejsce na zachodzie, na obszarze, który w powszechnej świadomości jest mniej łączony z bojownikami z Synaju. Jest to jednak teren strategicznego znaczenia, bo łączy Egipt z Libią. W Libii walczą między sobą ugrupowania islamistyczne Stąd miejsce, w którym miał miejsce atak, jest niezwykle istotne z punktu widzenia utrzymania korytarza, w którym działają terroryści - z Synaju, przez Egipt, Libię, aż po Sahel. Chodzi tu m.in. o transporty broni i ludzi. I stąd atak w tym miejscu. Trzeba przypomnieć, że ten obszar jest rozległy, trudny do kontroli, co w części wyjaśnia skalę tego ataku i straty.

Jak można scharakteryzować sytuację w Egipcie? Czy można mówić o stabilizacji, czy udaje się ją umacniać?

Trudno wciąż mówić o całkowitej stabilizacji tego kraju. Ewidentnie władze egipskie wciąż nie są w stanie zatrzymać ataków o dużej skali i złożoności, utrzymujących się od 2013 roku od czasu zamachu stanu. Islamiści są w stanie dokonać ataków z użyciem zaawansowanego uzbrojenia, z użyciem pocisków przeciwlotniczych i przeciwczołgowych. Mieliśmy też do czynienia z zamachem bombowym na rosyjski samolot na Synaju w 2015 roku.

Obecnie trudno przewidywać, że sytuacja się poprawi. A każdy taki atak podminowuje zaufanie do władz i jest olbrzymim ciosem dla wizerunku Egiptu. Egipt jest bardzo mocno uzależniony od turystyki, inwestycji zagranicznych. To bardzo bolesne dla gospodarki.

Daleko jest obecnie do powrotu niepokojów społecznych, które znamy z czasów tzw. arabskiej wiosny. Jednak sytuacja jest trudna, władze są tego świadome.


Na zdjęciu prezydent Egiptu Abd-el Fatah es-Sisi podczas wizyty we Francji. PAP/EPA/MARTIN BUREAU Na zdjęciu prezydent Egiptu Abd-el Fatah es-Sisi podczas wizyty we Francji. PAP/EPA/MARTIN BUREAU

Jakie są możliwe scenariusze?

Gdy Państwo Islamskie przegrywa w swoim mateczniku, można spodziewać się, że będzie chciało przerzucić część sił na inne obszary. Tutaj Synaj, Egipt, Północna Afryka, wydają się szczególnie zagrożone.

Być może nastąpi zmiana w egipskiej strategii, taktyce działania. Jednak obecnie, po klęsce Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku, można mieć uzasadnione obawy, że sytuacja się pogorszy.

Na Synaju sytuacja jest tym bardziej skomplikowana, że teoretycznie jest to obszar zdemilitaryzowany na mocy porozumień pokojowych między Izraelem a Egiptem. Wiadomo jednak, że jest przyzwolenie na większe zaangażowanie sił wojskowych w związku z powstaniem islamistycznym.

Jak scharakteryzowałby rządy prezydenta Egiptu, Abd El-Fataha al-Sisiego? Może popełnił błędy? Czy po prostu sytuacja jest zbyt trudna, by opanować ją dostępnymi mu środkami?

Na to nakłada się kilka czynników. Trudna sytuacja wewnętrzna, spora popularność idei islamistycznych w społeczeństwie, szczególnie po tym, gdy ich udział w życiu politycznych został przerwany w 2013 roku.

Po drugie, Al-Sisi stara się mimo wszystko przeprowadzać reformy wewnętrzne, których obawiali się przeciwnicy. Chodzi tu między innymi o zmniejszenie subsydiów na żywność, na paliwa. To kwestie bardzo niepopularne w społeczeństwie.


Na zdjęciu prezydent Egiptu Abd-el Fatah es-Sisi z małożnką podczas wizyty we Francji Na zdjęciu prezydent Egiptu Abd-el Fatah es-Sisi z małożnką podczas wizyty we Francji. PAP/EPA/EPA/MARTIN BUREAU

… bardzo biednym.

Są to jednak kroki konieczne, by gospodarka zaczęła funkcjonować lepiej. Dużym problemem jest bezrobocie wśród młodzieży – obecnie w Egipcie oficjalnie 11-procentowe bezrobocie, ale 80 procent spośród nich to młodzi ludzie. 

Podjęto działania, których celem jest promowanie umiarkowanego islamu, żeby meczety, kaznodzieje islamscy, nie głosili treści godzących w stabilność państwa i nie przekazywali radykalnej interpretacji islamu. Władze Egiptu próbują poprawiać sytuację wewnętrzną, jednak problemy z którymi się mierzą, są bardzo złożone.

Zapewne do tego dochodzi trudna sytuacja, jeśli chodzi o prawa człowieka. Podczas wizyty prezydenta Egiptu we Francji, obrońcy praw człowieka podawali tam alarmujące dane – setki zabitych, tysiące aresztowanych.

Skala represji jest duża. To jest też jeden z elementów polityki władz. Im większa brutalność policji i służb, tym z punktu widzenia władz, mniej prawdopodobne są bunty ludności. Niepokojące jest ograniczanie wolności mediów, organizacji pozarządowych, też zajmujących się prawami człowieka.

To wszystko wpisuje się w doktrynę Al-Sisiego – ”bezpieczeństwo przede wszystkim”.

Warto dodać, że niełatwy jest los egipskich Koptów, czyli chrześcijan. Często są celem ataków islamistów. Oprócz tego nie cieszą się szczególną estymą w społeczeństwie egipskim. To sprawia, że są grupą szczególnie narażoną na niebezpieczeństwo.

Na pewno wielkim problemem jest ubóstwo, trudno zapewne powiedzieć, ilu osób tak naprawdę dotyczy.

Mówimy o bardzo dużym państwie – zarówno w sensie terytorialnym, jak też ludnościowym. Według nieoficjalnych szacunków, Egipt przekroczył już 100 mln mieszkańców. Społeczeństwo jest w dużej części niezamożne. Presja demograficzna jest bardzo duża.

Możemy dostrzec to w Europie. Wielu uchodźców dociera przez Egipt, niektórzy pochodzą z tego kraju. Potencjał niestabilności w Egipcie jest duży.

Szkoda, że tak mało obecnie widzimy optymistycznych sygnałów.

Na pewno w interesie Unii Europejskiej i USA jest wsparcie Egiptu i jest ono mu udzielane. W zeszłym roku otrzymał 12 mld dolarów z Międzynarodowego Funduszu Walutowego na reformy, o których wspominałem.

Egipt należy do bloku bardziej umiarkowanych państw arabskich Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu i jest wspierany przez UE i USA, to duży atut dla władz tego kraju.

***

Z Michałem Wojnarowiczem rozmawiała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio.pl