Logo Polskiego Radia
IAR
migrator migrator 14.12.2009

Zakatował Grzegorza Przemyka. Nie odpowie za zbrodnie

ZOMOwiec, który zakatował Grzegorza Przemyka, nie zostanie ukarany. Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że sprawa śmierci maturzysty przedawniła się w 2005 roku.
Siedziba Sądu Najwyższego w WarszawieSiedziba Sądu Najwyższego w Warszawiefot. Wikipedia
Posłuchaj
  • Jeżeli sąd ją odrzuci, bedzie to niebezpieczny precedens - podkreśla Andrzej Zalewski
  • Andrzej Zalewski: orzeczenie jest odległe od poczucia sprawiedliwości
  • Sędzia Kaniok o uzasadnieniu wyroku
Czytaj także

Jak podkreślono w orzeczeniu, nieprzedawnieniu podlegają tylko sprawy o pobicia ze skutkami umyślnymi. W przypadku Ireneusza K. nie udowodniono umyślnego spowodowania uszkodzenia ciała, albo uszczerbku na zdrowiu - uzasadniał wyrok sedzia Rafał Kaniok.
Sąd Apelacyjny nie uznał też oskarżenia Ireneusza K. o zbrodnię komunistyczną. W uzasadnieniu odwołał się do poprzedniego wyroku sądu pierwszej instancji.

Sędzia Rafał Kaniok wyjaśnił, że czyn zarzucony Ireneuszowi K. - umyślny udział w pobiciu z nieumyślnym skutkiem (w postaci śmierci lub ciężkiego uszkodzenia ciała) - nie jest objęty artykułem Kodeksu karnego, który przewiduje, że nie przedawniają się najcięższe umyślne przestępstwa popełnione przez funkcjonariuszy publicznych. Sąd podkreślił, że K. nie zarzucono umyślnego spowodowania śmierci ani ciężkiego uszkodzenia ciała. Gdyby tak było, sprawa by się nie przedawniła.

Ojciec Przemyka - Leopold nie chciał komentować wyroku. Jego pełnomocnik, mec. Andrzej Zalewski powiedział dziennikarzom, że taki wyrok oznacza, iż umorzyć będzie trzeba wiele innych spraw ofiar stanu wojennego pobitych na komisariatach milicji. "Tam zwykle było tak, że biło wielu milicjantów i nie da się ustalić, kto, czego dokonał, ani tym bardziej - czy przewidywał skutki" - powiedział.

Prokurator Zalewski zapowiedział, że skieruje do Sądu Najwyższego wniosek o kasację wyroku.

ZOMOwiec chciał kolejnego procesu

Sąd rozpatrywał sprawę na wniosek obrońców Ireneusza K. Domagali się oni uniewinnienia lub uchylenia wyroku skazującego i kolejnego, szóstego już, procesu. Były zomowiec został skazany na 8 lat więzienia za śmiertelne pobicie Grzegorza Przemyka w maju 1983 r.

Sprawa trwa już 26 lat. W maju zeszłego roku K., gdy był sądzony piąty raz, po raz pierwszy został skazany. Wcześniej sądy uwalniały go od winy w tej jednej z najgłośniejszych zbrodni aparatu władzy PRL. Wyroki uniewinniające uchylały sądy wyższych instancji. "To jest miecz, a gdzie jest ręka?" - komentował po tym wyroku Leopold Przemyk, ojciec Grzegorza.

Sąd Okręgowy w Warszawie przed rokiem nie miał wątpliwości, że K. był jednym z trzech milicjantów, którzy w maju 1983 r. bili Przemyka w komisariacie MO na Starym Mieście w Warszawie. W PRL władze usiłowały przerzucić odpowiedzialność na sanitariuszy, którzy wieźli Przemyka z komisariatu do szpitala. Sąd nie uznał czynu Ireneusza K. za wypełniającą przesłanki z ustawy o IPN zbrodnię komunistyczną z braku dowodów, że była to represja za poglądy lub działalność Grzegorza albo jego matki - opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej. Według sądu Ireneusz K. nie wiedział, kim jest Przemyk. Zarazem sąd uznał, że czyn K. - jako czyn karalny funkcjonariusza publicznego z PRL - nie przedawnił się. Teraz SA nabrał wątpliwości co do stosowania przepisów o przedawnieniu i zadał pytanie prawne Sądowi Najwyższemu. SN uznał we wrześniu, że SA sam ma rozstrzygnąć tę kwestię prawną. Prokuratura oraz oskarżyciel posiłkowy - jest nim ojciec Grzegorza Przemyka - wnosili o utrzymanie wyroku skazującego.

12 maja 1983 r. 19-letni maturzysta Grzegorz Przemyk z kolegą świętował egzaminy na Pl. Zamkowym w Warszawie. Zatrzymali go milicjanci. Zabrali Przemyka, który nie miał dokumentów, na komisariat, gdzie go skatowali. Dostał ponad 40 ciosów pałkami po barkach i plecach oraz kilkanaście ciosów łokciem lub pięścią w brzuch. Został przewieziony do szpitala. Zmarł po dwóch dniach. Pogrzeb Przemyka stał się wielką manifestacją przeciw władzom.

Dotychczas sądy cztery razy uniewinniły K., ale wyższe instancje - także Sąd Najwyższy - zwracały sprawę do ponownego osądzenia. Ireneusz K., 20-letni wówczas zomowiec, do niedawna pracował w policji w Biłgoraju. Obecnie jest na mundurowej emeryturze.

Obejrzyj wspomnienie o Grzegorzu Przemyku!