Logo Polskiego Radia
IAR
migrator migrator 19.12.2009

Koniec Kopenhagi. "To polityczne mydlenie oczu"

Światowi przywódcy osiągnęli w Kopenhadze ogólne porozumienie w sprawie walki ze zmianami klimatycznymi. Nie udało się jednak ustalić wielu ważnych szczegółów. Wszystkie kraje, w tym Chiny, mają do końca stycznia przyszłego roku przedstawić w formie pisemnej plany redukcji emisji dwutlenku węgla.
Koniec Kopenhagi. To polityczne mydlenie oczufot.Wikipedia

Kraje wysoko uprzemysłowione zgodziły się przekazywać krajom rozwijającym się 100 miliardów dolarów pomocy rocznie do 2020 roku. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy zapowiedział, że kolejny światowy szczyt klimatyczny odbędzie się w Niemczech w ciągu pół roku.

Prezydent USA ujawnił, że porozumienie zawarte w Kopenhadze nie będzie prawnie wiążące. Według niego osiągnięcie takiego porozumienia na tej konferencji nie było możliwe. "Światowi przywódcy muszą nad nim jeszcze popracować" - powiedział Barack Obama. Według niego, ustalenia, ktre zapadły w stolicy Danii, będą przez najbliższe lata służyć jako podstawa walki ze zmianami klimatu. Amerykański prezydent przyznał zarazem, że postęp, który się dokonał, jest niewystarczający i pozostało jeszcze "wiele do zrobienia".

Wcześniej Obama porozumiał się z Kopenhadze z przywódcami Chin, Brazylii Indii i RPA w sprawie walki ze zmianami klimatu. Według nieoficjalnych informacji uzgodnienia te przewidują, że wzrost temperatury na świecie będzie ograniczony do dwóch stopni Celsjusza.

Kanclerz Niemiec i premier Wielkiej Brytanii zaakceptowali porozumienie osiągnięte na szczycie w Kopenhadze. Oboje oświadczyli jednak, że ich oczekiwania były większe. Angela Merkel zapowiedziała, że będzie popierać osiągnięty kompromis - mimo mieszanych uczuć, z jakim go przyjęła. "Ta decyzja była dla mnie bardzo trudna. Poczyniliśmy pewne postępy, ale liczyliśmy na dużo więcej" - powiedziała szefowa niemieckiego rządu. Wtórował jej brytyjski premier Gordon Brown. Według niego w Kopenhadze zrobiono dopiero pierwszy krok na drodze do ogólnoświatowego porozumienia w sprawie ochrony klimatu.

Unia niezadowolona

Niezadowolenia z efektów szczytu nie ukrywali przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso i premier kierującej pracami Unii Szwecji Fredrik Reinfeldt.

Barroso ubolewał podczas konferencji prasowej, że porozumienie zawarte w Kopenhadze nie będzie prawnie wiążące. Przypomniał jednak, że nie jest ono jeszcze ostateczne. - Do końca stycznia wszystkie kraje mają przedstawić swoje propozycje w formie aneksów do tego porozumenia - powiedział Barroso

Premier Szwecji Fredrik Reinfeldt podkreślał, że wiele zależy od postawy Waszyngtonu. - Będziemy śledzili proces legislacyjny w Stanach Zjednoczonych. Mamy nadzieję, że zakończy się w ciągu pół roku. Będziemy wtedy mieli jaśniejszy obraz sytuacji. A więc ostatnie słowo jeszcze nie padło. Musimy nad tym wciąż pracować - powiedział.

"Żałosne fiasko szczytu"

Prezydent Francji Nicolas Sarkozy z zadowoleniem przyjął porozumienie klimatyczne, jakie osiągnięto na szczycie w Kopenhadze. Jego optymizmu nie podziela jednak francuska Partia Zielonych.

Nicolas Sarkozy uznał, że zawarta w Kopenhadze umowa klimatyczna nie jest doskonała, ale to "najlepsze z możliwych porozumień". Sarkozy przypomniał, że porozumienie zostało poparte przez przywódców takich krajów jak Niemcy, USA i Wielka Brytania, a także przewodniczącego Komisji Europejskiej. Szef państwa podkreślił również, że w stolicy Danii prowadzono niezwykle trudne negocjacje, gdyż dotyczyły one całej planety.

Tego ostrożnego optymizmu zupełnie nie podzielają francuscy Zieloni. Za winnych "żałosnego fiaska" konferencji partia ekologiczna uznaje głównie Chiny i prezydenta USA Baracka Obamę. Jednak - według Zielonych - Europa też zawiniła brakiem jedności i solidnego przywództwa. Z kolei szefowa Partii Socjalistycznej Martine Aubry uważa, że w Kopenhadze zabrakło głównie woli wypracowania nowych reguł produkcji i podziału bogactw.

Światowi przywódcy zawiedli

Efekty szczytu w Kopenhadze - a właściwie ich brak - krytykują także przedstawiciele organizacji pozarządowych i ekologicznych. "Unia Europejska stchórzyła, światowi przywódcy zawiedli" - tak porozumienie z konferencji klimatycznej komentuje organizacja Greenpeace. Jej dyrektor generalny Kumi Naidoo ocenił, że porozumienie nie jest ambitne. Według niego światowi przywódcy nie podjęli rzeczywistych działań nas rzecz powstrzymania katastrofalnych zmian klimatu.

Zdaniem Greenpeace'u, deklaracja przedstawiona na szczycie w Kopenhadze przez Baracka Obamę, jest "politycznym mydleniem oczu". Nie pomoże w powstrzymaniu katastrofalnych zmian klimatu i ochronieniu tych, którzy są na nie najbardziej narażeni. Nie ustalono bowem, ile powinny wynieść światowe redukcje emisji gazów cieplarnianych dla krajów rozwiniętych, a zadeklarowana pomoc finansowa dla krajów rozwijających się jest o wiele niższa od rzeczywistych potrzeb - uważa Greenpeace.