Mężczyzna bez powodzenia usiłował odpalić niewielki ładunek wybuchowy. Kilka osób zostało rannych, jedna jest w stanie ciężkim.
Napastnik, którym okazał się 23-letni Nigeryjczyk, został obezwładniony przez innych pasażerów i załogę. Samolot bezpiecznie wylądował w Detroit w Stanach Zjednoczonych.
Według wstępnych informacji mężczyzna ma powiązania z Al-Kaidą. Ładunek wybuchowy miał kupić w Jemenie. W czasie próby dokonania zamachu sam dotkliwie się poparzył.
Jeden z pasażerów powiedział telewizji CNN, że wszyscy podróżni zaangażowali się w gaszenie ognia, który wybuchł po tym, jak zamachowiec próbował odpalić ładunek wybuchowy.
"Pojawił się niewielki błysk i wybuchł ogień. I wtedy wszyscy zerwali się z miejsc i podbiegli do miejsca wybuchu. Próbowali ugasić ogień wodą, za pomocą koców i gaśnicy. To, co zauważyłem, to fakt, że wszyscy włożyliśmy razem dużo wysiłku w opanowanie sytuacji. I udało nam się to" - mówił.
Samolot leciał z Amsterdamu do Detroit. Do incydentu doszło niedługo przed lądowaniem, wieczorem naszego czasu. Na pokładzie maszyny typu Airbus 330 znajdowało się 278 pasażerów.
Prezydent Barack Obama po otrzymaniu informacji o zdarzeniu polecił amerykańskim służbom wzmocnienie środków bezpieczeństwa.
"To próba siły"
Ekspert do spraw terroryzmu Krzysztof Liedel uważa, że nieudany zamach terrorystyczny w USA mógł być próbą sił Al-Kaidy.
Zdaniem Liedla, mógł to być test, jaka jest możliwość wniesienia ładunku wybuchowego nowego typu na pokład samolotu i jakie są możliwości jego detonacji. Zdaniem Liedla, terroryści chcieli wypróbować nowy rodzaj bomby, zaś niepowodzenie nie jest wynikiem nieudolności terrorysty.
Póki co, nie wiadomo, jakiego materiału wybuchowego użyto. Wiadomo tylko, że jest to nowy rodzaj bomby - połączenie cieczy z proszkiem powoduje detonację i wybuch pożaru.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)