Komisja hazardowa przesłuchała na niejawnym posiedzeniu posła PiS Zbigniewa Wassermanna. Poseł komentował, że śledczy są nieprzygotowani do pracy, nie mają dokumentów, nie wezwano eksperta ds. służb specjalnych.
Zdaniem Wassermanna jego przesłuchanie mogło odbyć się jawnie. Dodał, że to była "rozmowa, która powinna odbyć się przy kawie i nie w tej scenerii".
Zasiadający w komisji hazardowej poseł PO Jarosław Urbaniak uważa, że niejawne przesłuchanie Wassermanna potwierdziło słuszność wykluczenia go z prac komisji. Przypomniał, że z racji pełnionych przez siebie funkcji w rządzie PiS, Zbigniew Wassermann brał udział w kontroli prac legislacyjnych dotyczących wersji ustawy hazardowej sprzed kilku lat.
Bartosz Arłukowicz z Lewicy nie widzi szansy na powrót Wassermanna do komisji wyjaśniającej między innymi rolę polityków PO w lobbingu na rzecz branży hazardowej. Poseł Lewicy podkreśla, że przyszłość posłów opozycji w komisji zależy od politycznej decyzji partii rządzącej.
Wassermann: komisja "dramatyczna"
"Na moje pytanie, dlaczego w tak wrażliwej i specjalistycznej wiedzy jak służby specjalne komisja nie wspomaga się ekspertem, przewodniczący odpowiedział: „muszę”. Skoro musi, to wie dlaczego musi i przerwa jest dlatego, by przynajmniej można było wiedzieć o co pytać i wiedzieć o które dokumenty chodzi" - powiedział poseł PiS.
W jego opinii sposób prowadzenia posiedzenia komisji, "jest dramatyczny". "Dobrze, że dzieje się to za zamkniętymi drzwiami" - dodał Wassermann.
Zbigniew Wassermann i jego koleżanka z klubu Prawa i Sprawiedliwości Beata Kempa, do niedawna sami zasiadali w komisji. Zostali z niej jednak wyłączeni, aby można było przesłuchać ich w charakterze świadków. Posłowie Platformy Obywatelskiej argumentowali, że oboje, jako członkowie rządu Jarosława Kaczyńskiego, brali udział w pracach nad ustawą hazardową
ag, PAP, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)